Rozdział 32

56 5 2
                                    

Stella

Kocham Cię.

Kocham Cię.

Kocham Cię.

Te dwa słowa odbijały się echem w mojej głowie. Moje spowolnione serce po chwili podjęło pracę tak szybką, jakby za chwilę miało uciec z mojej piersi. Wydarzenia sprzed chwili ledwie do mnie docierały. Czułam się jak we śnie, a może raczej w jakiejś bajce. Bo to co usłyszałam było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.

Nawet nie poczułam, kiedy po moim policzku popłynęła łza. Zorientowałam się dopiero w momencie, kiedy Asher delikatnie ją starł. Oparł swoje czoło o moje, nieznacznie przymykając powieki. Przez kilkadziesiąt minut nasze oddechy mieszały się ze sobą.

– Kocham Cię motylku. – szepnął.

Momentalnie ogarnęło mnie otrzeźwienie.

Obróciłam się na pięcie i szybko pobiegłam w stronę domu. Zignorowałam wszystkie nawoływania, kiedy przepychałam się pomiędzy ludźmi. Nie wiedziałam nawet, do kogo te wszystkie głosy należały. Skupiłam się tylko na dotarciu do celu.

Od razu, kiedy wpadłam do mojego pokoju, mocno zatrzasnęłam za sobą drzwi. Chwiejnym krokiem dotarłam do skraju łóżka, po czym ciężko opadłam na podłogę. Łzy ograniczały pole mojego widzenia.

Dopadła mnie panika.

Przeraziłam się.

Ze zwiększoną siłą dopadły mnie wspomnienia sprzed tygodnia. I strach. Strach, że kolejny raz może komuś zależeć nie na mnie, a na pieniądzach mojego taty.

W końcu poprzednio niczego nie zauważyłam.

Wszystko wydawało się w porządku i nigdy nie podejrzewałam, że mój były chłopak, mógł być ze mną nie szczery. A już na pewno nie uwierzyłabym, gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że będzie wobec mnie agresywny. A przecież tak właśnie się stało. Czasami nadal czułam ból w nadgarstkach.

Głośny szloch wyrwał się z mojej piersi, kiedy przypomniałam sobie ostatnie kilkanaście minut, a przed moim oczami ukazała się twarz blondyna.

Rozpaczliwie go kochałam, ale blokada wewnątrz mnie sprawiała, że nie potrafiłam uwierzyć w szczerość i prawdziwość jego słów.

Przecież zawsze interesowały go tylko jednonocne przygody. Nie raz twierdził, że związek jest jak więzienie i nie jest mu potrzebny. Dlaczego teraz miałoby to się zmienić? Z jakiego powodu miałby zrezygnować z takiego życia, skoro tak dobrze się w nim odnajdywał i nigdy nie czuł potrzeby tego zmieniać?

Bałam się, że powtórzy się ta sama historia.

Skąd miałam mieć pewność, że i on mnie nie zdradzi? Że dla niego też nie będę niewystarczająca?

Przez ten tydzień nawet nie zastanawiałam się nad tym, jak koniec mojego związku mógł wpłynąć na moje dalsze życie. Teraz widziałam jak bardzo siedziało we mnie poczucie, że może to jednak we mnie był problem.

Siedząc oparta o łóżko, kompletnie straciłam poczucie czasu. Łzy przestały płynąć kilkanaście minut temu, plecy mi zdrętwiały, ale nadal nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca. Z zewnątrz dobiegały dźwięki muzyki, ale nie zwracałam na nie uwagi. Tkwiłam w tej samej pozycji jak zamrożona.

Z otępienia wyrwało mnie dopiero pukanie do drzwi, jednak je zignorowałam. Gość postanowił jednak sam się obsłużyć. Drzwi otworzyły się, a w moim pokoju pojawił się mój wyraźnie zmartwiony brat. Tuż za nim weszła Nora.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz