Rozdział 13

48 5 0
                                    

Stella

Obudziłam się kilka minut po ósmej. Byłam tak bardzo rozespana, że przez dłuższą chwilę, musiałam kilka razy rozglądać się po pokoju, żeby przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniego dnia. Zalała mnie fala wspomnień. Pyszny drink, nie do końca w moich klimatach impreza urodzinowa, plany wyjazdu nad jezioro, moja kolejna kłótnia z Ashem, aż w końcu mój atak paniki, kiedy Mateo zostawił mnie całkiem samą na środku sali.

Blondyn kolejny raz mi pomógł. Mimo, że dosłownie chwilę wcześniej mu nawtykałam, chociaż wiele razy, sama miałam do niego pretensje, że wtrąca się w moje życie. Nie miałam pojęcia, jak udało mu się mnie uspokoić. Moje ataki trwały zwykle znacznie dłużej i były o wiele silniejsze. A wczoraj wystarczyła właściwie chwila i już byłam spokojna. Ledwo zdążyłam zarejestrować, że zbliża się atak, a on już znalazł się przy mnie. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego, ale jak tylko go zobaczyłam, od razu do niego przylgnęłam. W tamtym momencie miałam wrażenie, że mógłby mnie ochronić przed całym światem.

Pieprzone zauroczenie. Jak na razie trzymanie się od niego z daleka wychodziło mi po prostu wyśmienicie. Brawa dla mnie.

Ukryłam twarz w dłoniach.

Prawie się pocałowaliśmy. Znowu. Tak jak kilka dni temu. Mało tego. To ja prawie go pocałowałam. A przecież miałam chłopaka. Byłam chodzącą katastrofą. Najgorszą dziewczyną na świecie.

Odrzuciłam od siebie wszystkie myśli o wczorajszym wieczorze i zmusiłam się do wstania z łóżka. Odkąd się obudziłam minęło już kilkanaście minut. Powoli poczłapałam do łazienki. Opłukałam twarz, umyłam zęby, rozczesałam włosy, wyciągnęłam z szafy jakieś luźne ubrania i chwilę później zeszłam na dół.

Już w korytarzu poczułam cudowny zapach kawowego aromatu, dochodzącego z kuchni. Od razu poszłam w tamtym kierunku.

– Hej tato. – przywitałam się, siadając na wysokim stołku przy blacie. Uśmiechnięty odwrócił się w moją stronę.

– Cześć motylku.

– Tatoooooo. – jęknęłam zażenowana. Przylgnęło do mnie przezwisko, które nieodwołalnie kojarzyć mi się będzie z człowiekiem, którego uparcie próbowałam wyrzucić z głowy i o nim zapomnieć. Spojrzał na mnie przez ramię, a na jego twarzy błąkał się uśmiech.

– No co? – powiedział luźno. – Spodobało mi się to określenie. – Niedbale wzruszył ramionami, a następnie z powrotem odwrócił się do ekspresu i wrócił do parzenia kawy.

– A mi nie. – mruknęłam pod nosem.

Mimowolnie jednak wróciłam myślami do dnia, kiedy ja i Asher się poznaliśmy. Miałam wtedy na sobie ten komiczny kostium i stąd wzięło się moje koszmarne przezwisko. Jednak kiedy on je wymawiał, brzmiało to jakoś inaczej. Milej. Na początku denerwowało mnie, kiedy mnie tak nazywał, ale teraz czułam przyjemne ciepło na sercu.

– Jesteś pewna? – z rozmyślania wyrwał mnie głos taty.

– Absolutnie. – odpowiedział najpewniej jak byłam w stanie. Miałam nadzieję, że przekonam tatę, chociaż wiedziałam, że to kłamstwo. Nie lubiłam kłamać, ale w tej sytuacji lepiej było zachować prawdę dla siebie. – Na stop procent. – dodałam.

– Czyli chcesz mi powiedzieć, że nie lubisz jak Asher tak do ciebie mówi? – dopytywał, kiedy postawił przede mną kubek mojej ulubionej kawy. Otuliłam naczynie rękami i zaciągnęłam się przyjemnym zapachem.

Moje myśli znowu uciekły w stronę chłopaka. Dokładniej do wczorajszego wieczora. Jego zapach, jego oczy, jego ręka uspakajająco gładząca moje ramię, kiedy przytulał mnie do siebie, jak mój atak ustąpił.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz