Rozdział 22

40 5 0
                                    

Asher

Stałem na brzegu i rozmawiałem z chłopakami, kiedy dobiegły nas krzyki dziewczyn. Spojrzałem w ich stronę i zobaczyłem prawie całą grupę, krzyczącą i wpadającą w coraz większą panikę. Nigdzie nie widziałem Stelli. Przeraziłem się. Najszybciej jak mogłem pobiegłem na koniec pomostu. Nie myślałem co robię. Działałem instynktownie.

– Co się stało?

– Stella wpadła do wody. – Jessica była coraz bardziej spanikowana. – Nie umie pływać.

Skoczyłem bez zastanowienia.

W pierwszej chwili nie mogłem jej dostrzec. Wynurzyłem się na chwilę, żeby nabrać powietrza, po czym ponownie zanurkowałem głębiej. Zobaczyłem zarys sylwetki. Złapałem ją pod ramię i pociągnąłem do góry. Płynąłem w stronę brzegu, ciągnąc jej bezwładne ciało. Kiedy poczułem grunt pod nogami, wziąłem dziewczynę na ręce i pobiegłem na brzeg. Kątem oka widziałem, że zebrała się wokół nas, prawie cała nasza ekipa, a tuż za nimi duża grupa gapiów.

Położyłem ją delikatnie na ziemi i na chwilę przekręciłem na bok. Kiedy odwróciłem ją z powrotem na plecy, przysunąłem policzek do jej ust. Nie poczułem oddechu. Odgarnąłem mokre włosy z jej czoła, odchyliłem głowę lekko do tyłu, po czym ścisnąłem nos i wykonałem dwa wdechy ratunkowe. Następnie przeszedłem do ucisków klatki piersiowej.

Kiedy wykonałem kolejne wdechy, Stella nagle zaczęła pluć wodą. Odetchnąłem z ulgą. Momentalnie zeszło ze mnie całe napięcie. Jeszcze raz obróciłem ją na bok, żeby łatwiej było jej, pozbyć się wody z ust.

Dziewczyna na moment spojrzałam mi w oczy, a potem wtuliła się ufnie w moje ciało. Odruchowo objąłem ją i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Ktoś podał mi ręcznik, którym dokładnie ją owinąłem.

– Już dobrze motylku. Spokojnie. Jestem przy tobie. Już jesteś bezpieczna. – pocałowałem jej czoło i głaskałem ją po głowie, szepcząc uspokajające słowa. – Zabiorę cię do lekarza.

– Nie. – zaprotestowała cicho. W jej oczach widziałem błaganie. – Proszę nie.

Nie potrafiłem się jej sprzeciwić. Gwar wokół nas nie ustawał.

– Zabierz mnie stąd.

Kiedy mój oddech całkiem już się uspokoił, wziąłem ją na ręce najdelikatniej jak potrafiłem. Była bardzo lekka. Bałem się, że mógłbym zrobić jej krzywdę. Powoli ruszyłem w stronę domków. Stella wtuliła się we mnie jeszcze mocniej, zupełnie tak jakby czuła się przy mnie bezpieczna. Z każdą chwilą pod wpływem przeżytego stresu i emocji, robiła się coraz bardziej senna.

Kiedy dotarliśmy do domków, położyłem ją delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Pomyślałem, że zasnęła. Odgarnąłem jej włosy z czoła i kiedy chciałem już odejść, poruszyła się gwałtownie i złapała mnie za rękę.

– Zostań. – jej głos był prawie tak cichy jak szept. – Nie chcę być sama.

Przysunąłem się bliżej.

– Śpij spokojnie motylku. Będę przy tobie.

Usiadłem na podłodze przy łóżku, cały czas trzymając ją za rękę. Delikatnie głaskałem ją po dłoni, kiedy jej oddech stawał się coraz spokojniejszy i obserwowałem jak zasypiała.

Patrzyłem na jej spokojną twarz, równocześnie zastanawiając się nad swoimi uczuciami. Nie rozumiałem co się ze mną działo. Byłem o nią cholernie zazdrosny, cierpiałem kiedy się do mnie nie odzywała i nadal nie wiedziałem, co złego zrobiłem, a kilkadziesiąt minut temu bałem się, że nie zdążę jej pomóc. Chciałem być blisko niej. Momentami miałem wrażenie, że ona też tego chciała. Na zmianę przyciągała mnie i odpychała.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz