Rozdział 5

83 6 0
                                    

Stella

Ze snu wyrwał mnie, denerwujący dźwięk dzwoniącego telefonu. Zegarek na szafce wskazywał za piętnaście czwarta. Kto do diabła, dzwonił do mnie o tej porze? Zaklęłam w myślach, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam imię mojego brata. Domyślałam się powodu tego nagłego połączenia.

– Tak?

– Czeeeeeść siostrzyczko.

Tak jak myślałam. Był kompletnie pijany. To nie był pierwszy raz, kiedy w takim stanie dzwonił do mnie nad ranem.

– Masz pół minuty, zanim odłożę słuchawkę. – mruknęłam.

– Ale dlaczego jesteś dla mnie nie miła? – wydawało mi się, że tak powiedział, choć jego bełkotliwa mowa, mocno utrudniała rozróżnienie poszczególnych słów.

– Pomyślmy. – zamilkłam na moment. – budzisz mnie w nocy bez powodu...

– Mam powód. – przerwał mi, według mnie stanowczo za głośno. Wydawało mi się, że w tle słyszałam czyjś głos i dźwięki, jakby ktoś próbował zabrać mu telefon. – Mam bardzo dobry powód. – nie wiedziałam jak to możliwe, ale jego mowa wydała mi się jeszcze bardziej bełkotliwa. – Kooochaaam cięęęęę ...

– Do rzeczy Chris. – przerwałam mu. – Nie mam całej nocy.

– Mogłabyś po nas przyjechać?

Wiedziałam, że tak będzie, już kiedy wczoraj wychodził. A jeszcze lepiej wiedziałam, że go tak nie zostawię, mimo tego jak bardzo mnie irytował swoim zachowaniem. Nigdy mnie nie zawiódł, więc i ja nie chciałam zawieść jego. Zrobiłabym dla niego wszystko i nie miałam wątpliwości, że on dla mnie również. Udowodnił mi to wile lat temu. On i tata byli przy mnie, kiedy naprawdę ich potrzebowałam.

– Dosyć tego. Dawaj mi ten telefon. – usłyszałam w słuchawce. – Z tej strony Asher.

Na dźwięk jego głosu, po moim ciele rozlało się dziwne i niezrozumiałe dla mnie ciepło. W przeciwieństwie do mojego brata, nie brzmiał na kompletnie pijanego, co nieco mnie zaskoczyło. Wydawało mi się, że to typ człowieka, który imprezuje więcej niż mój brat.

– Gdzie jesteście? – spytałam nadal zaspana.

– Nie kłopocz się. Damy sobie radę. Wrócimy taksówką. – nie podobał mi się pomysł, żeby mój kompletnie nie ogarniający obecnie rzeczywistości brat, wracał taksówką ze swoim przyjacielem, do którego kompletnie nie miałam zaufania.

– Już mnie obudziliście.

Usłyszałam głębokie westchnienie.

– Następna ulica za klubem Inferno.

– Zaraz będę.

Chwilę później, jechałam samochodem po opustoszałych o tej porze ulicach Birmingham. Po kilkunastu minutach minęłam klub Inferno i skręciłam w następną ulicę. Na jej końcu dostrzegłam trzech chłopaków, których mimowolnie zostałam opiekunką. Zatrzymałam się bezpośrednio przy chodniku i wysiadłam, żeby zapakować ich do samochodu.

Centralnie pod latarnią oparty o słupek chwiał się Owen. Miałam dziwne wrażenie, że kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, gdzie się właśnie znajdował. Minęłam go bez słowa i ruszyłam w stronę pozostałej dwójki. Asher z udręczoną miną opierał się o ścianę z założonymi rękami. Po jego minię domyśliłam się, że miał już serdecznie dosyć słuchania mojego brata, który chwiejnie opierał się ręką o ścianę i uparcie coś mu tłumaczył. Musiałam powstrzymać uśmiech. Dobrze mu tak. Stanęłam za bratem i chrząknęłam uświadamiając im moją obecność.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz