Rozdział 2

6.5K 140 25
                                    


-O mój kurwa, dobry boże, Maddie, tu jest przepięknie. Już kocham to miasto.-muszę jej przyznać rację, Nowy Orlean jest cudowny.

-Dosłownie, nigdy stąd nie wyjadę. Nie dziwię się, że Nicolas tu zamieszkał-odparłam zachwycona.

Jest 3 w nocy, a my już dojeżdżamy do domu Nicolasa. Nie był zachwycony, gdy usłyszał, że jedzie ze mną Aurora, zawsze sobie dogryzają. Bywa to chwilami śmieszne, ale na dłuższą metę jest to w chuj męczące. Mam dzieje, że po tej przerwie, od kąt wyjechał, zmieni się relacja między nimi.

-Ile jeszcze zostało? Chce iść już spać..-mówię, ziewając już. Zmieniłam się z Aurorą, bo już miała dość tej kierownicy. Myślałam, że rozpierdoli mi ją, z wkurwienia na tą długą, nudną i przeciągającą się podróż.

-Dosłownie za tym zakrętem w prawo, powinien znaleźć się dom Nicolasa.-Na jej słowa od razu się rozchmurzyłam wiedząc, że zaraz koniec.

-O ja pierdole, czy my napewno jesteśmy pod dobrym adresem. To jest pieprzona willa, a nie dom.- usłyszałam od Rory, po czym zmarszczyłam brwi i zaglądnęłam do telefonu, gdzie miałam zapisany adres zamieszkania Nicka. Jak widać nie pomyliłyśmy się, i tak, willa, która przed nami jest postawiona, należy do Nicolasa. DO MOJEGO BRATA. Niesamowita i jaka piękna. Ile ma garażów, mam nadzieję, że są jakieś fajne samochody, chętnie bym się przejechała.

-Tak, jesteśmy pod wskazanym adresem i najprawdopodobniej to właśnie w niej zamieszkamy. Czekaj zadzwonię do Nicolasa, żeby powiadomić go, że już jesteśmy i żeby nam tą bramę otworzył.-powiedziałam, na co Rora pokiwała głową na znak zgody. Przyłożyłam telefon do ucha i po kilku sygnałach Nicolas odebrał.

-Hej Nicolas, ja z Aurorą już czekamy przed bramą, byłbyś taki uprzejmy i nam ją otworzył, żebym mogła wjechać.-powiedziałam mu, uśmiechając się, na co brama zaczęła się automatycznie otwierać.

-Witaj Maddie, już zakładam spodnie i do was idę.-powiedział, a na jego głos wyszczerzyłam się jeszcze bardziej. Nicolas jest moją ulubioną osobą na tej ziemi. Żałuję tylko, że nam się urwał trochę kontakt po tym jak wyjechał. Wjechałam na posesję, nie wiedziałam gdzie mam jechać, więc zatrzymałam się przed jakimś garażem. Widząc Nicolasa, wyszłam szybko z auta i rzuciłam się w jego ramiona, na co on mnie podniósł i okręcił nas wokół osi kilka razy. Oderwałam się od niego, żeby mu się przyglądnąć. Wyrósł z niego na prawdę przystojny mężczyzna. Ma około 190 cm, włosy mu ściemniały, bo wpadają mu w brąz...Przez to, że był ubrany tylko w szare dresy, a gumka od bokserek wystawała mu ze spodni, mogę stwierdzić, że mu się przypakowało. Jest ode mnie 4 lata starszy, a wygląda młodziej niż ja.

-Chryste, jak ja cię dawno młoda nie widziałem. Stęskniłem się za tobą. Dobrze cię widzieć w swoich skromnych progach.-zaśmiał się, na co walnęłam go w ramię słysząc jego słowa.

-Faktycznie skromne progi.-powiedziałam sarkastycznie.-Czemu nie gadałeś nic, że kupujesz willę. Musisz mi wszystko opowiedzieć co się u ciebie ostatnio działo, widzę, że mamy ogromne zaległości. Trzeba to zmienić! Tak za tobą tęskniłam w Kalifornii, rodzice to tracili zmysły na początku.-powiedziałam na co odeszłam trochę widząc, że Nicolas wpatrywał się na coś, a raczej na kogoś za mną.

-Witaj Auroro, widzę, że nic się nie zmieniłaś, przez dwa lata mojej nieobecności.-powiedział. Oho zaczyna się. Próbuje jej dogryźć, ale Aurora mi obiecała, że postara się jak najmniej z nim kłócić. Wiem, że jej to nie wyjdzie, mają za mocne charaktery, więc żadna ze stron pierwsza nie odpuści.

-Nicolasie. Ciebie również miło widzieć, a te dwa lata, były moimi najlepszymi. Mam tylko nadzieję, że przestał ci stawać za każdym razem gdy mnie widziałeś.-powiedziała Rora, na co się cała po plułam, a Nicolas się zaśmiał na jej słowa. Tego to się nawet ja nie spodziewałam. Coś musi być na rzeczy.

-Chodźcie za mną, jutro weźmiecie walizki lub pudła i zaczniecie się rozpakowywać. Dziś chodźcie już spać, jesteście pewnie zmęczone, więc zaprowadzę was do waszych pokoi.-powiedział, idąc w stronę drzwi, nie komentując wcześniejszych słów Aurory.

Od razu gdy weszliśmy, znaleźliśmy się w głównym holu, był ogromny jak w sumie cała posiadłość.

-Oprowadzę was jutro po całym domu, dobra? U góry znajdują się same pokoje, od razu mówię, że każdy pokój ma swoją łazienkę i garderobę. Chodźcie pokażę wam.-poszliśmy za Nicolasem w stronę naszych pokoi. Jestem zachwycona tą posiadłością, w której od teraz będę mieszkać.

-Tu macie jeden pokój, a tam drugi, są praktycznie takiej samej wielkości. Mój pokój jest pomiędzy waszymi. Łóżka są pościelone, więc możecie od razu iść spać. Zostawiam was, bo jutro muszę rano gdzieś jechać.

-Nie wiem jak ty to zrobiłeś, ale ten dom jest ZAJE-KURWA-BISTY. Dziękuję, i dobranoc.- powiedziałam na co się uśmiechnął.

-Dobranoc Maddie, słodkich koszmarów Ro.-skierował do nas słowa, po czym pstryknął Aurorę w nos. Wie dobrze Nicolas, że Aurora, nienawidzi tego przezwiska.

-Nie dziękuję, dupku.-walnęła go w łeb. Nicolas się uśmiechnął i skierował się w stronę swojego pokoju. Zaczęłam się śmiać, na co Rora spiorunowała mnie wzrokiem.-Nie śmieszne.

-Mam pomysł, chodźmy razem spać narazie do jednego pokoju, a rano zdecydujemy, który pokój należy do której.-uśmiechnęłam się.

-Aktualnie jest mi to obojętne, jestem tak zmęczona, że zasnęłabym na stojąco.- powiedziała, na co zarzuciłam jej rękę na ramię i zaczęliśmy iść do pokoju na lewo. Byłyśmy bez makijażu, więc nie musiałyśmy zmywać go, całe szczęście. Prysznic rano weźmiemy, dziś już nie damy radę. Od razu kładziemy się łóżka, nie zwracając nawet uwagi na wygląd pokoju, po czym zasnęłyśmy w mgnieniu oka.

****
Hej! Trochę dłuższy rozdział mi się udało napisać, sorki za błędy.
Do następnego!🥰

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz