Rozdział 6

5.3K 134 63
                                    


Mia zażyczyła sobie, żeby jechać z nami, więc tak było. Całą drogę przegadaliśmy, śmiejąc się ze wszystkiego i wprawiając się w nastój imprezowy. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Podobno to jest najlepszy klub w Nowym Orleanie, więc nie mogę się doczekać aż w końcu się napierdolę.

-Jesteśmy!-powiedział Nick.

-No to co, idziemy się nawalić i dobrze bawić! Kto wie, może wyrwę kogoś na swoje zajebiste teksty.-wypowiedziała Rora tak pewnie te słowa, że aż mnie zaczęła do tego przekonywać.

-Słyszałem nie raz, jak podrywasz kogoś po pijaku i uwierz mi, nie rób tego.-radził Nicolas. Każdy zaczął się śmiać, natomiast Aurora przywaliła Nicolasowi w potylice.

-Dobra chodźmy, bo zaraz się oni pozabijają.-po moich słowach, wyszliśmy z auta i o ja pierdolę, jaka potężna kolejka do wejścia.

-No to sobie poszliśmy.-powiedział Tony.

Poszliśmy w kierunku końca kolejki, gdy akurat przyszła reszta naszych znajomych. Czekamy już tu 20 min i już nam się nie chce, bo ta kolejka w ogóle nie jest krótsza, ale co nam pozostało, musimy cierpliwie czekać. Wróciliśmy do tematu rozmowy, natomiast moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. A dokładniej to Damon Scott. Zaczął iść ze swoim gangiem w stronę wejścia i ochroniarzy. Najwidoczniej jego kolejka nie dotyczy. Chyba poczuł, na sobie kogoś wzrok, bo obrócił się w moją stronę, przez co załapaliśmy chwilowy kontakt wzrokowy. Damon widząc, że to ja mu się przyglądam, uniósł jeden kącik ust w górę. Odwrócił się w przeciwną stronę, powiedział coś do ochroniarzy i wszedł do klubu już nie oglądając się za siebie.

-Wszystko w porządku? Jakaś nieobecna jesteś.-spytała mnie Rora.

-Tak tak, tylko coś przykuło moją uwagę, ale to już nie ważne.-spojrzałam na kolejkę.-Mam wrażenie, że ta kolejka w ogóle się nie rusza- powiedziałam wzdychając.Zanim zdążyła mi odpowiedzieć Rora, ochroniarz, który pilnował bramek, podszedł do nas i odchrząknął.

-Wasza dziesiątka, może wejść bez kolejki.-powiedział, a my nie wiele się zastanawiając, szybko poszliśmy za nim.

-Dobra nie wiem co jest grane, ale takie traktowanie mi się podoba.-oznajmił Charlie, uśmiechając się od ucha do ucha.

-W końcu coś dobrego dziś.-odparł Aiden. Mamy wrażenie, że trochę się obwinia za to, że przegrał.

Weszliśmy do klubu i wow. Jak to zajebiście wszystko wygląda. Idziemy w kierunku dużego baru, żeby się czego na początek napić.

-Co chcecie do picia? Ja dziś stawiam!-powiedział Xander, a na jego słowa każdy się na siebie diabolicznie popatrzył. Wiemy, że nie przemyślał tych słów, ale mówi się trudno.

Nicolas, Mia i Aiden wzięli sobie po jednym Mojito. Natomiast z resztą zadecydowaliśmy, wziąć 49 kieliszków czystej wódki, tak na rozgrzanie.

Po godzinie już byłam mocno stawiona. Rora również nie pozostawała w tyle, wypiła jeszcze więcej ode mnie, ale ma lepszy łeb do picia ode mnie. Nicolas i Mia poszli gdzieś razem, niestety nie chcieli nikomu mówić gdzie dokładnie. Natomiast Kylie, Xander, Lucas, Tony i Aiden poszli zapalić, a Charlie i Aurora znaleźli sobie osoby na jednorazowy seks. I takim o to sposobem zostałam sama przy barze. Idąc do toalety zobaczyłam Damona i tą samą dziewczynę, co wcześniej na wyścigu. Całowali się. Nie, sory oni połykali siebie nawzajem. Obrzydliwe. Wychodząc z łazienki już tam ich nie było, całe szczęście. Za to ja słysząc swoją ulubioną piosenkę do tańczenia skierowałam się w stronę parkietu.

W tle leciało dangerous women. Zaczęłam się poruszać w rytm piosenki. Czułam cały czas jak ktoś mi się przyglądał, ale ignorowałam to, przez alkohol, który krążył w moich żyłach. Gdy skończyła się piosenka. DJ puścił Haunted- Beyonce.

It's what you do,
It's what you see
I know If i'm haunting you,
You must be haunting me

It's where we go,
It's where we'll be
I know If i'm onto you
I'm onto you, onto you
You must be on to me
My haunted lungs,
Ghost in the sheets

I know if i'm onto you,
You must be haunting me

Kręciłam biodrami w rytm piosenki. Mój umysł już prawie nie kontaktował, ale wciąż tańczyłam. Nawet nie wiem kiedy ktoś podszedł do mnie i zaczął ze mną tańczyć. Czuję na plecach twardy tors, a jego dłonie błądzą po moim ciele. Zaczęłam się o niego ocierać. Czułam jego twardą erekcję, więc zaczęłam się o niego bardziej ocierać. Nie wiem kto ze mną tańczy bo stoję do niego tyłem, ale nie bardzo mnie to obchodzi.

Nagle czuję jak facet całuję moją szyję, dlatego odchylam głowę w bok, żeby miał lepszy dostęp. Kurwa jak przyjemnie. Moje stringi już są całe mokre od swoich soków i chyba wyczuł moje podniecenie, bo włożył dłoń pomiędzy moje nogi, a gdy poczuł jak bardzo jestem podniecona, usłyszałam jego chrapliwy śmiech. Przejechał palcami po wargach sromowych, przez co od razu moje ciało nabrało mocnych dreszczy.

O mój kurwa Boże. Co ja robię? Znienawidzona piosenka, którą puścił DJ jako kolejną, wyrwała mnie z tego dziwnego transu. Wyjmuję szybko jego dłoń z moich stringów i odwracam się, a gdy zobaczyłam kto za mną stał, zamarłam. Co tu się odpierdoliło? To nie może być prawda. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie.

Czy ja prawie pozwoliłam na środku parkietu zrobić sobie palcówkę Damonowi Scottowi? Tak.
Czy mam przejebane? Tak.

Na szczęście, nikt na nas uwagi nie zwracał, przez tłumy ludzi, na parkiecie. Bynajmniej tak myślę, że nikt nie widział, tego co się wydarzyło...

Zaczęłam iść szybkim marszem w kierunku baru, nie oglądając się za siebie. Mam nadzieję, że Damon przez panującą ciemność w klubie, nie zobaczył dobrze mojej twarzy. Może nie rozpoznał mnie i nie będę mieć aż tak przejebane jak sądzę? Liczę na to. Pozostało mi się modlić, chociaż wcale wierząca nie jestem.

Zauważyłam, że już wszyscy wrócili z tamtąd skąd poszli. Aktualnie siedzą przy barze, głośno o czymś rozmawiając, więc podeszłam do nich.

-Hej! Gdzie byłaś?-zapytał Nick-Zniknęłaś i już myślałem, że poszłaś w ślady Ro.-zrobiłam coś o wiele głupszego niż ona, ale nie musi o tym wiedzieć, prawda?

-Hej hej, poszłam tańczyć, bo każdy gdzieś znikną i mi się nudziło.-powiedziałam.

-Pijemy jeszcze Maddie?-Zapytał Charlie.

-No oczywiście.-krzyknęłam, bo piosenki leciały tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli.- Polej nam coś najmocniejszego.-powiedziałam do barmana.

Wzięłam tequilę. Obiecałam sobie, że to mój ostatni drink. Zauważyłam Damona obściskującego się z jakąś inną dziewczyną. Dupek, chwilę temu wkładał mi rękę pomiędzy nogi. Jednak się nie zastosuje do swojej obietnicy. Potrzebuję więcej alkoholu.

-Tobie już kochanie wystarczy.-oznajmia Rora-Wracajmy już do domu.

-Ojej jaka ty jesteś ładna, a te włosy jakie miękkkkia. Pewnie używasz spermy jako odżywki. Też musę sprobowac.-powiedziałam bełkotliwie i pijackim tonem.-Tylko kto mi ją da?

-Maddie jeszcze nigdy cię tak schlanej nie widziałam, chodź idziemy.-odparła Rora, ciągnąć mnie w kierunku wyjścia.-Nicolas musimy wracać!

Nicolas widząc mnie w takim stanie, od razu wstał i pomógł Aurorze mnie zaprowadzić do auta, a potem straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie pamiętam dosłownie nic co się działo w drodze powrotnej. Szkoda, że nie dane mi było zapomnieć o sytuacji z Damonem...

***
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! 🎀

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz