Rozdział 22

5.5K 152 175
                                    



-Damon?-wciąż nie zwracał na mnie uwagi, ale zauważyłam, że przed sobą na stoliku ma mój telefon.-Oo, znalazłeś go.-Podeszłam do niego by go zabrać i wrócić do domu, ale niespodziewanie Damon wstaje i szybko chwyta mój telefon ze stołu.-Co ty robisz? Oddaj mi telefon.-powiedziałam, jednocześnie uśmiechając się. Jednak mój uśmiech szybko zniknął z twarzy, kiedy zorientowałam się, że on się wcale nie zgrywa.-Co się znowu dzieje?-on zamiast mi odpowiedzieć, uśmiechnął się, ale nie w ten miły sposób, był to uśmiech, który zawsze posyłał mi kiedy był na mnie wkurwiony.-Mów!

-Madison, Madison...Ty jebana egoistko.-po tych słowach, w końcu na mnie spojrzał.

-Co ja zrobiłam, że masz czelność mnie tak nazywać?-on słysząc moje słowa tylko prychnął.-No słucham.

-Pamiętasz, kiedy oznajmiłaś, że nie będziesz się ze mną pieprzyć, kiedy ja będę potem szedł do innych kobiet?

-Yhm.-na samą myśl, aż wzbiera się we mnie złość, że mógłby dotknąć inną.

-Nie wiem jak ty, ale ja dotrzymałem słowa. A pamiętasz, kiedy obiecałaś mi, że nie podejmiesz samodzielnie decyzji bez ustalenia wcześniej tego ze mną?

-Pamiętam.

-W takim razie, co to kurwa jest?-zapytał, jednocześnie rzucając na stół moim telefonem. Posyłam mu zdezorientowane spojrzenie, bo nie mam pojęcia o co może mu chodzić.

-Telefon.-widziałam, że przez sekundę drgnął mu kącik ust, ale szybko przybrał ponowną postawę złego gliniarza. Ja jednak po chwili domyśliłam się o co robi problem.-Zaraz, zaraz, zaraz. Czy ty do chuja grzebałeś mi w telefonie?

-Tak.

-Skąd znasz mój kod?

-Nie zajęło mi to dużo czasu, skoro dałaś datę swoich urodzin.

Szkoda, że nie jest taki szybki w innych rzeczach-pomyślałam.

-Jakim w ogóle prawem czytasz moje wiadomości, bez mojej zgody?

-Wiem, że nic mnie w tym momencie nie usprawiedliwia, ale wtedy gdy ktoś do ciebie zadzwonił po czym się natychmiast rozłączył, dostałaś dziwną wiadomość i potem się zorientowałem, że to ta sama osoba, która wykradła mój film.

-Jaka wiadomość?

-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że się z nią umówiłaś na spotkanie? Przecież nie wiesz kto to jest, może to być nawet jakiś mężczyzna podszywający się pod płeć damską.

-No właśnie, nie wiem! Po to jest to spotkanie bym się dowiedziała.

-Ja pierdolę, Madison. Ogarnij się wreszcie! Co jeśli by to był ktoś pokroju Ezry? Nie poradziłabyś sobie sama.

Nie wiele myśląc, sprzedaje Damonowi w nos, swój prawy sierpowy.

JAK KURWA BOLI. Czemu jak ktoś inny to robi, to wygląda to tak płynnie i łatwo...

-Co ty odpierdalasz?-zapytał.

-Dalej uważasz, że sobie bym nie poradziła?-on nie odpowiedział tylko, podszedł do blatu po chusteczki i przyłożył je do krwawiącego nosa.

-Mogłaś sobie darować ten cios.-oznajmił, jednocześnie siadając na krześle przy stole.-Kolejne spotkanie, kolejny nokaut.

-Sorki, ale musisz przyznać, że jak na mój drugi raz w życiu prawy sierpowy, to jest nie zły co?

-Drugi raz nie musisz mi go pokazywać.-uśmiechnęłam się dumnie, cały czas patrząc jak Damon przykłada chusteczkę do nosa.-Kim był ten szczęśliwiec, któremu podarowałaś swój pierwszy raz?-spoglądam na niego, niedowierzając w to co powiedział.-Ty i te twoje brudne myśli. Chodziło mi o sierpowego.-moje policzki natychmiast przebrały kolor czerwony.

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz