Rozdział 1

6.8K 129 25
                                    


-Mamoo! Masz może jeszcze kartony?-zapytałam się.

Jest już maj, a szkołę skończyłam miesiąc temu. Ten czas, to jednak za szybko mija. Nie mam pojęcia, jakim cudem moi rodzice zgodzili się na tą przeprowadzkę do mojego brata-Nicolasa.

-Córcia, może jednak zostań z nami i nie wyjeżdżaj tak daleko?-słysząc mamy głos, odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na nią.

-Mamo proszę, już to tyle razy przerabialiśmy. Jestem pełnoletnia, skończyłam szkołę i chcę wyjechać do Nicolasa. Wiesz dobrze, jak zależy mi na tej przeprowadzce, więc nie drążmy już tego tematu, znowu.- powiedziałam mamie, zauważyłam w jej oczach troskę, ale również zrozumienie?

-Widzę, że i tak cię nie przekonam. Myślałam, że jak schowam kartony to coś to da, ale pewnie byś zaczęła pakować się do doniczki byleby stąd wyjechać.- zaśmiała się smutno.

-Wiesz, że was kocham, ciebie i tatę, ale to już postanowione i wyjeżdżam. To gdzie są te kartony? Bo średnio mi się widzi wkładać ciuchy do doniczek.

-Kartony są w pokoju gościnnym pod łóżkiem, trzeba je złożyć, a jeśli potrzebujesz jeszcze jednej walizki to możesz wziąć zapasową jest duża, więc pomyślałam, że ci się przyda, widząc ile jeszcze rzeczy masz niespakowanych.

-Dzięki Mamo- podziękowałam, po czym zbiegłam na dół by odnaleźć schowane kartony.

Nie łatwo jest pomieścić całe życie w 4 walizkach i kilku pudłach. Całe szczęście tak jak obiecała mi Rora, jedzie ze mną. Chociaż nie będzie mi się nudziło, podczas jazdy moim samochodem. Wiem, że od Kaliforni do Nowego Orleanu jest ponad dzień drogi samochodem i lepiej byłoby lecieć samolotem, jednak za bardzo kocham moje auto żeby go ze sobą nie zabrać. Z Rorą będzie mi czas leciał szybciej, więc dam radę. Auto dostałam od rodziców na 18 urodziny, jest nim czarny mercedes klasy G. Wiem, że nie jest ono sportowe, ale oni nie wiedzą, że mam zamiar się ścigać w wyścigach. Przynajmniej mam nadzieję, że mi pozwoli Nicolas. Wróciłam do pokoju pakować się, w końcu nie zostało mi dużo czasu, bo jest 18 a jutro już wyruszam w drogę.

***

-Obiecuję, że będę dzwoniła często, i tak uprzedzając wasze pytanie, będę uważał, a jak wpierdziele się w kłopoty Nicolas i Rora mi pomogą. Widzicie same plusy.- wyszczerzyłam się w ich stronę.

-Dobrze, ale jeżeli coś się stanie, możesz zwrócić się o pomoc również do nas- odpowiedział tata.

-Wiem wiem, kocham was bardzo, ale już czas na mnie. Muszę jeszcze zajechać po Rorę i ją spakować do swojego auta, a jest już 9 rano.-podchodzę do nich, przytulając się do rodziców.- Będę tęsknić, uważajcie na siebie i Kocham was najmocniej na świecie.

-My ciebie też kochamy córcia, leć już bo się rozmyślimy.-odpowiedziała mama, uśmiechając się.

***

-Kobieto ile ty tego wzięłaś, a to ja myślałam, że dużo spakowałam.-skierowałam słowa w stronę Rory, na co ona się uśmiechnęła i wsiadła do auta.

-No to ruszamy w drogę. Papa Kalifornia, Nowy Orleanie nadchodzimy.- powiedziała Aurora, a na jej słowa głośno się zaśmiałam i serio ruszyłam w drogę. Ja naprawdę stąd wyjeżdżam.

Przez cały dzień gadaliśmy, słuchaliśmy naszych wspólnych ulubionych piosenek oraz śpiewaliśmy na cały głos, przez co nasze gardła umierają, ale no cóż, mówi się wyjebane a będzie ci dane, jakoś tak to brzmiało. Robiliśmy jeszcze postoje, żeby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i żeby coś zjeść. W końcu nastał wieczór, zatrzymaliśmy się w hotelu, ja jechałam dziś cały dzień, jutro Rora mnie na szczęście zmienia. Dzięki Bogu.

***
Do zobaczenia! ❤️

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz