Rozdział 15

4.9K 119 45
                                    


Tydzień. Dokładnie tyle minęło od tamtego wyścigu. Tydzień odkąd każdy wie, że to ja jestem Spark. Tydzień odkąd straciłam jakikolwiek kontakt z Damonem, ale to lepiej. W końcu zostawił mnie w spokoju. Nie ważne, że przez chwilę czułam się przy nim szczęśliwa, jak nigdy...Ale to nie ważne.

Tydzień wcześniej...

Wróciłam na piechotę do domu. Zajęło mi to około dwie godziny. Telefon cały czas mi wibrował, ale nie miałam ani siły ani ochoty z kimś w tym momencie rozmawiać. Całą drogę myślałam nad tym co się stało. Próbowałam powstrzymywać łzy. O dziwo mi się to udawało. Od kiedy Damona... Od kiedy go tam zostawiłam, nie uroniłam żadnej łzy. Przekręciłam klucz w drzwiach i je otworzyłam.

-Kurwa, nie strasz.-powiedziałam. Nicolas stał oparty o ścianę w holu. Miałam pierdolone deja vu, bo gdy wygrałam wyścig anonimowy i wróciłam do domu, stał w tym samym miejscu. Tylko, że w tedy wróciłam szczęśliwa, a teraz jestem po prostu wypruta z jakichkolwiek emocji.

-Dzwoniliśmy do ciebie z Ro. Martwiliśmy się o ciebie.

-Okej. Idę się położyć-już chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za łokieć, więc się zatrzymałam.

-Wszystko dobrze?

-TAK! Jest po prostu zajebiście. Czemu miałoby nie być niby? Przecież wygrałam kolejny pierdolony wyścig i..

-..każdy dowiedział się o Spark.-dokończył za mnie.-Chcesz o tym pogadać?

-O czym niby-prychnęłam pod nosem słysząc jego słowa.- O tym, że ten dupek mnie wydał? A może o tym, że jestem cholerną idiotką która myślała, że ktoś taki jak on zachowa to w tajemnicy!

-Na przykład o tym, że cię wjebał w niezłe gówno. Ezra ci nie da teraz spokoju. Będzie chciał cię wykluczyć z tego światu, bo zapewne widzi w tobie zagrożenie. Boi się, że to ty staniesz się królową tego toru, a tego by nie przeżył. Nie przeżyłby, że kobieta nosi takie miano.

-Nie wierzę. Mam tego wszystkiego dosyć.

-Ostrzegałem cię Maddie.-zaczęłam obgryzać paznokcie. Nie patrzyłam już na mojego brata, bo gdybym to zrobiła, łzy nie przestałyby mi lecieć, a ja już nie chce pokazywać, że mnie to zabolało. Mimo, że zabolało w chuj.-Błagam, nie mów, że się w nim zauroczyłaś. Damon jest...

-Damon to przeszłość. Nigdy nie był nawet pierdoloną teraźniejszością. Gratuluję zdobytego drugiego miejsca.-pogratulowałam i wyminęłam go.

-Maddie...-już nie zwracałam na niego uwagi. Chciałam się jak najszybciej znaleść w swoim pokoju.

Gdy zatrzasnęłam drzwi, tama od razu pękła. Zaczęłam płakać, przez poczucie tak cholernie dużej bezsilności. Już nie chciałam czuć. A już na pewno nie smutku i żalu do samej siebie. Nie przez kogoś takiego jak on.

Krążyłam po pokoju, z myślą, że mój atak paniki się skończy, ale tak się nie stało. Nie widziałam prawie nic przez łzy w oczach. Ale musiałam sobie jakoś poradzić, tak jak radziłam sobie kilka lat temu. Wzięłam coś ze swojej toaletki, poczułam że było ostre. Od razu poszłam w kierunku łazienki, ściągnęłam bluzkę i zostałam w samym staniku. Zsunęłam się przy ścianie, siadając na zimne płytki.

Złapałam za ostrą rzecz i już miałam przykładać ją do brzucha, ale coś mnie powstrzymało. Nie coś, a ktoś. Dokładniej to mała ja. Nagle przed oczami pojawiły się wspomnienia, ale nie ty miłe, tylko te nieprzyjemne. W tedy gdy ostatni raz się pocięłam, obiecałam sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Nie mogę zawieść tej małej dziewczynki, która chciała być po prostu zaakceptowana przez swoich rówieśników. Nie dam się już tak zniszczyć przez kogokolwiek.

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz