Rozdział 24

5.3K 136 166
                                    



-Kiedy ja zasnęłam? Przecież byliśmy w twoim garażu, a potem...Tak właściwie, co było potem?

-Nie pamiętasz nic?-popatrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem.

-A powinnam?

-Tak. Po tym jak spadłaś z motoru, zemdlałaś, ale dosyć szybko się obudziłaś. Przeniosłem cię na łóżko, po czym wyszedłem z pokoju by przynieść ci szklankę wody, ale gdy już wróciłem, ty już spałaś.

-Czyli czekaj, to, że mnie pocałowałeś w dupę, to mi się przyśniło?

-Co? Oczywiście, że tak.-odparł zdziwiony, moim pytaniem.

A już myślałam, że na prawdę taka sytuacja miała miejsce...No cóż, warto pomarzyć.

-Boże Madison, co ci się śniło? Że cię pocałowałem w dupę?

-Nie tylko...

-Więc, chętnie posłucham, bo domyślam się, że grałem główną rolę.-powiedział, po czym usiadł na krześle i założył ręce za głowę.

-Ja muszę już wracać...-mówię, bo bardzo chcę ominąć ten temat, więc wstaje, by skierować się do wyjścia.

-Siadaj.-oznajmił, stanowczym tonem.

Usiadłam.

-Dobra. Niech ci będzie, ale uprzedzam, że twoja główna rola się kończy w połowie.-skina głową na znak, żebym zaczęła mówić. Opowiadam swój sen od A do Z, bo o dziwo go pamiętam doskonale. Może to dlatego, że dotknął mnie o wiele za mocno, albo po prostu wydawał się na tyle rzeczywisty, że myślałam, że przeżywam go na prawdę, a nie tylko przez moją podświadomość...-A końcówki się nie dowiemy, bo mnie wybudziłeś.

-Nie chcesz może jechać do szpitala? Może uderzyłaś się na tyle mocno, że twoja wyobraźnia tak bardzo wpłynęła na twój sen, a raczej koszmar?

-Wiesz co?-podniósł jedną brew do góry.-Spierdalaj.

-Dobrze, przepraszam Madison.-powiedział, ale ja i tak wyszłam z pokoju.-Mad, nie obrażaj się.

-Nie obrażam, po prostu muszę już na prawdę wrócić do domu.

-W takim razie przyjadę wieczorem. Musimy omówić kilka spraw, dotyczącego twojego spotkania z nieznajomą.

-Dlaczego jesteś taki pewny, że mam akurat wtedy czas?

-A nie masz?

-Mam już plany.-Tak naprawdę to nie miałam, ale nie musi tego wiedzieć. Pokiwał głową na boki, jednocześnie się śmiejąc, dając mi do zrozumienia, że w to nie wierzy.

-Odwieźć cię?-zapytał, nie drążąc już wcześniejszego tematu.

-Mój samochód stoi przed bramą. Chyba, że to też mi się przyśniło...-otwieram główne drzwi, by spojrzeć na wjazd.-Nie, jednak to się wydarzyło na prawdę. W takim razie, do zobaczenia Demonie.

-Muszę zmienić swoją nazwę, w twoich kontaktach.

-W porządku. Chcę zobaczyć, jak bardzo jesteś kreatywny.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.-uśmiechnęłam się, po czym wyszłam, ale przy zamykaniu usłyszałam jeszcze coś.-Do zobaczenia, księżniczko moja.

Czyli jednak wciąż mnie tak nazywa...

***

-Hej! Już jestem!

Cisza. Nie ma nikogo w domu? Sprawdzam każde pomieszczenie i wszystkie są bez żywej duszy. Musieli gdzieś pojechać, podczas mojej nieobecności. Postanawiam zadzwonić do Rory, ale od razu włączyła mi się poczta głosowa. Pewnie ma rozładowany, więc spróbuję do Nicka.

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz