Rozdział 9

4.6K 112 16
                                    



Obudziłam się rano nie wiedząc gdzie jestem, ale po chwili przypomniałam sobie, że od razu po wyścigu pojechałam, do Zade'a. Wyszłam z pokoju gościnnego i od razu zauważyłam go siedzącego przy stole w kuchni.

-Hej, jak się spało?-zapytał Zade. Uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle, naprzeciwko niego.

-Dobrze, dziękuję.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale nagle przypomniała mi się jedna rzecz, która nie daje mi spokoju od wczoraj. Może Zade wie i mi powie?

-Wiesz co, ostatnio przypadkiem usłyszałam rozmowę Nicolasa-przypadkiem..-i mówił o jakimś wybuchu. Wiesz może o co chodzi?-zapytałam, ale Zade słysząc moje słowa od razu pobladł.

-Niestety wiem.

-Byłbyś taki dobroduszny i mi powiedział?-wyszczerzyłam się w jego stronę.-Nikt mi nic nie mówi, więc może chociaż Ty bądź taki dobry i mi powiedz, proszę.

-Dobra ale nic nie wiesz jak coś. Przynajmniej nie ode mnie-przytaknęłam głową, na znak zgody.-Nie wiem czy wiesz ale Damon kiedyś miał dziewczynę. Miała na imię Vivian- Miała?-  Około dwa lata temu miał się odbyć wyścig, pomiędzy Damonem a Ezrą. Nie wiem w ogóle z jakiej pizdy mieli się tylko oni ścigać, ale nikt się nie dopytywał szczegółów. Jednak Damona coś zatrzymało i nie mógł dotrzeć na czas, ale wyścig z niewiadomych przyczyn i tak musiał się odbyć punktualnie. Ktoś z jego gangu miał za niego wystartować i padło na Vivian. Samochody wyjątkowo były już wcześniej przygotowane na lini startu, więc z tym nie było problemu. Po około 5 minutach po wystartowaniu, zjawił się Damon. Vivian jeździła tak samo dobrze jak Damon. Tylko ona miała szansę go pokonać, no teraz również ty.- zaśmiałam się na wspomnienie, że go pokonałam-Wracając, Vivian przekroczyła metę jako pierwsza i wygrała z Ezrą. Dziewczyna zaczęła hamować, już miała wychodzić z auta, ale nagle samochód z taką siłą po prostu wybuchł. Każdy szybko się zaczął odsuwać, ale nie Damon. On stał jak zahipnotyzowany. Dziewczyna nie miała szans na przeżycie, bo auto od razu pochłonął ogień. Potem zjawiła się policja i każdy zaczął spierdalać, bo wiedzieliśmy, że przez ten wypadek mielibyśmy jeszcze bardziej przejebane. Tylko Damon został. I gdy się ostatni raz obróciłem w kierunku płonącego auta, widziałem jak upadł na kolana. Damon po wypadku nie wystartował w żadnym wyścigu przez jakieś półtora roku. Podobno do tego czasu się obwinia za jej śmierć. W końcu to on miał być w tym samochodzie, nie ona...

-Jasny chuj, co w tym mieście się odpierdala. Najpierw się dowiaduję, że istnieją jakieś pojebane gangi a teraz to.

-Nowy Orlean nigdy nie był spokojnym miastem.

-Kochał ją w ogóle? Widzę, że znalazł szybko pocieszenie.

-W chuj ją kochał. Był w nią tak zapatrzony, że nie widział świata po za nią. Każdą dziewczynę traktował jak powietrze, tylko nie ją. A jeśli chodzi ci o dziewczynę z którą sypia to Liliana, jego koleżanka.

-Jakoś nie mogę sobie wyobrazić go zakochanego. Jego oczy wyrażają pustkę.

Zapadła chwilowa cisza i przyszło mi coś do głowy.

-Zade?

-Tak?

-Myślisz, że ten wybuch był zaplanowany i to Damon miał wylecieć w powietrze?-gdy przeanalizowałam jakie słowa padły z moich ust, od razu moje oczy nabrały rozmiar piłeczek do Ping Ponga- O ja pierdolę, przysięgam, że to nie miało tak zabrzmieć. Mówiłam poważnie.

Zade cisnął ze mnie bekę jeszcze przez chwilę, ale postanowił mi mimo wszystko odpowiedzieć.

-Szczerze sam nie wiem. Krążą różne plotki na ten temat, ale nikt się w to jakoś bardzo nie zagłębia. Ale nie zdziwiłoby mnie to, jeśli faktycznie wybuch był zaplanowany.

-Ludzie serio mają nasrane w tych głowach.-złapałam się za głowę, bo mój mózg już paruje od tych wszystkich wiadomości.-Czyli uważasz, że to może być w jakimś stopniu wina gangu czarnego?

-Tak. Dokładnie to wina Ezry. Ale nie ma co już tego roztrząsać. Jeśli Damon odpuścił my też powinniśmy.

-A co jeśli Damon wcale nie odpuścił i dlatego wrócił na tor by się dowiedzieć prawdy?-zadaję kolejne pytanie.

-Maddie stop. Minęły dwa lata. Stało się nic nie zrobimy.-uniosłam ręce w geście poddania.

Coś mi w tym wszystkim nie pasuje...

***


Wracam do domu już swoim autem. Cały czas rozmyślam o wypadku jaki się zdarzył dwa lata temu. Czemu to wszystko tak szybko zakończyli i...

Nagle ktoś mi tak szybko zajechał drogę, że w ostatniej chwili zahamowałam.

-Jak jeździsz dupku!!- wykrzyczałam przez otwarte okno-Pierdolony zjeb. Ma szczęście, że spierdolił bo bym go wykastrowała.

Po kilku minutach już zaparkowałam przed garażem. Weszłam do domu i od razu zastałam stojących w holu Nicolasa i Aurorę. Mina Nicolasa, nie wyraża niczego dobrego, a Rora która stoi za Nicolasem, posyła mi spojrzenie mówiące „masz przejebane". Tylko dlaczego?

-Cześć? Ktoś umarł?-zapytałam, żeby rozładować trochę napiętą atmosferę, ale coś mi nie wyszło.

-Gdzie byłaś?-w końcu zadał pytanie, Nick.

-No tak jak ci napisałam we wiadomościach, byłam na randce.-powiedziałam-Trochę mi sie przedłużyło i nie chciało mi się wracać na noc. Coś się stało, że tak stoicie?

-Maddie czemu nie odpowiadałaś na nasze wiadomości, ani nie odbierałaś telefonów od nas. Martwiliśmy się mimo wszystko.-powiedziała Aurora.

-Musiałam mieć wyciszony. Przepraszam nie zau..-nagle Nicolas mi przerwał

-Ścigałaś się wczoraj z Damonem?-zadał pytanie tak szybko, że nie jestem pewna czy to moja wyobraźnia wymyśliła, czy naprawdę Nicolas wypowiedział te słowa.-Spark?-Jednak to nie moja wyobraźnia...A szkoda.

Kurwa, mam przejebane.

***
Do następnego!❤️

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz