Rozdział 10

4.8K 114 50
                                    



-Ścigałaś się wczoraj z Damonem?-zadał pytanie tak szybko, że nie jestem pewna czy to moja wyobraźnia wymyśliła czy, naprawdę Nicolas wypowiedział te słowa.-Spark?-Jednak to nie moja wyobraźnia...A szkoda.

Kurwa, mam przejebane.

Nie wiem czy lepiej będzie, jeśli powiem prawdę, czy jednak udawać, że nic nie wiem, ale w sumie i tak się kiedyś dowie, więc co za różnica. Ciekawi mnie tylko jedna rzecz...Skąd wiedział, że to ja? Może aż tak źle się nie zakamuflowałam.

-Co?-Narazie muszę zbadać teren.

-Zapytam się kurwa ostatni raz. Czy to ty startowałaś w wyścigu z Damonem, wczoraj, pod pseudonimem Spark?-Oł, czyli jest wkurwiony.

-Skąd wiesz?

-Skąd wiem? Maddie skąd wiem? Poważnie?-zapytał z politowaniem-Uczyłem cię kiedyś jeździć i jako jedna z nielicznych potrafisz tak obejść czwarty zakręt. Czwarty zakręt cię zdradził Maddie.

Poznał mnie po tym jak jeździłam. Czyli jednak mój kamuflaż był dobry.-uśmiechnęłam się w duchu na tą wiadomość.

Aurora nadal stała i wolała się chyba nie odzywać, aby nie oberwać, ale nie dziwię się jej.

-Ahhaaa. No ale wygrałam przecież.- wyszczerzyłam się i z dumą uniosłam podbródek.

-Ja bym się na twoim miejscu tak nie cieszył. Lepiej jakbyś przegrała. Każdy się zainteresował dziewczyną, która pokonała Damona. Nawet Ezra...-powiedział Nick, łapiąc się za głowę. Czyli jest bardzo źle.-Radziłbym ci się nawet nie wychylać, a już na pewno nie mówić, że to Ty jesteś Spark. Rozumiemy się?

-Nie miałam nawet zamiaru.-przewróciłam oczami, bo zaczął już mnie irytować.

***

Dzięki kasie, której wygrałam na wyścigu, postanowiliśmy iść z Aurorą na zakupy do galerii. Najpierw zaczęłyśmy od kupowania ciuchów, następnie poszłyśmy do Sephory, aby kupić sobie jakieś ładne perfumy.

-Chodźmy coś zjeść. Padam z nóg, a w brzuchu mi burczy jakbym nie jadła od 2 dni.-mówi Rora załamanym głosem.

-Dobrze, już dobrze. Chodźmy coś zjeść.-poszłyśmy w stronę schodów. Pizzeria, którą odkryłam z Zadem, okazała się strzałem w dziesiątkę. Nigdy lepszej pizzy nie jadłam.
Gdy usiadłyśmy przy stoliku, od razu dostałyśmy od kelnerki menu. Aurora zamówiła hawajską. Jednym słowem, obrzydliwe. Ja natomiast zamówiłam capriciose.

-Muszę iść do łazienki i przy okazji umyć ręce. Zaraz będę.-mówię do Rory, ale skupia się bardziej na czymś w swoim telefonie niż na mnie. Najwyraźniej znalazła sobie jakiegoś fagasa. Randka się jednak udała.

Idę w kierunku łazienki w pizzerii ale jest nieczynna. Kurwa. No nic muszę zejść piętro niżej. Dobrze, że pizzeria znajduje się w galerii. Czekam, aż zjadę ruchomymi schodami w dół. Niestety toaleta jest na samym końcu tego piętra, więc zajmie mi to trochę dłużej niż „chwila", którą powiedziałam Aurorze. Idę sobie spokojnie przez galerie, gdy nagle przewija mi się znajoma twarz,a dokładniej to twarz Ezry. Jest na samym końcu prostej na której stoję, ale chyba dostrzega mnie, bo zaczyna kierować się w moją stronę.

𝑲𝒊𝒏𝒈 𝒐𝒇 𝒓𝒂𝒄𝒊𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz