🥀2🥀

1.3K 44 1
                                    

Zaczęłam płakać z bólu i bezsilności. Widziałam, że osoba z numeru alarmowego, nie rozłączyła się dlatego miałam nadzieję na jakąś deskę ratunku. Gdy mężczyzna odszedł ode mnie kawałek ja jak na zawołanie zerwałam się z miejsca i ruszyłam schodami do góry. Zakluczyłam się w swoim pokoju zanim zdążył wejść. Rozłączyłam się na zegarku wiedząc, że i tak zaraz ktoś tu przyjedzie. Wzięłam plecak spakowałam tam trochę pieniędzy, paszport i jakieś najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon i słuchawki miałam w kieszeni a słysząc, że mężczyzna już praktycznie wyważa drzwi otworzyłam okno i skoczyłam. Wybiegłam za ogrodzenie czując ogromny ból żeber oraz nogi ale udało mi się i pobiegłam w stronę jakiegokolwiek przystanku. Gdy już do owego dotarłam sprawdziłam bilety i okazało się, że autobus w stronę lotniska będzie za 2 minuty.

Wybiegając z domu słyszałam syreny policyjne więc wiedziałam, że go złapią, ale ja nie mogłam tu zostać. Nie mogłam iść do domu dziecka. Tam pewnie będzie tak samo jak w domu, a wtedy już tego nie przeżyje...

Właśnie wysiadałam z autobusu w którym ludzie patrzyli na mnie jak na kosmitę. Wsumie co się dziwić. Wchodzi ci taka dziewczyna z krwią na głowie, siniakami na całym ciele i do tego ledwo oddychająca.
Jak najszybciej skierowałam się na lotnisko. Sprawdziłam loty i najszybszym był lot do Hiszpanii. Westchnęłam bo zawsze chciałam tam polecieć, ale zawsze brakowało nam pieniędzy, po czym kupiłam bilet i udałam się do bramek, ponieważ za 20 minut odlatujemy.
Wsiadając do samolotu zdałam sobie sprawę jak muszę wyglądać więc odpaliłam telefon i przeglądnełam się w aparacie. Ręką rozczesałam włosy, chusteczką zmyłam krew a zresztą nie miałam co zrobić więc po prostu wygodnie usiadłam na fotelu pogrążając się w objęcia Morfeusza.

Obudziła mnie starsza kobieta siedząca obok mnie informując, że już wylądowaliśmy. Podziekowałam jej grzecznie po czym wyszłam z samolotu kierując się...no właśnie nawet nie wiem gdzie się kierując.

Pierwsze co to musiałabym znaleźć jakąś pracę. Błądziłam po jakimś poboczu opustoszałej ulicy. Nie jeździło tu żadne auto więc lekko przestraszona i zdziwiona odwróciłam się w stronę zatrzymującego się, za mną czarnego Jeepa. Zawrócił tak, aby jechać na równi ze mną po czym otworzył szybę, przez co  zobaczyłam mężczyznę który miał na oko 25 lat. Brunet miał bardzo umięśnioną sylwetkę przez co trochę się przestraszyłam i przyspieszyłam kroku, bardziej naciągając kaptur na głowę.

-Co tu robisz?- Zapytał w końcu przerywając ciszę. Spuściłam głowę tak aby napewno mnie nie widział i przyspieszyłam jeszcze bardziej kulejąc bo moja noga zaczęła dawać o sobie znać.- Hej? Wszystko w porządku? Chce pomóc. Ktoś ci coś zrobił? Zgubiłaś się? To nie jest bezpieczna okolica.- Zaczął mówić i pytać ale ja nie mogłam mu odpowiedzieć. Znałam Hiszpański bardzo dobrze więc to akurat nie był problem bo wszystko rozumiałam ale jakby się dowiedział napewno zadzwoniłby na policję, poza tym nie znam go, może jest jakimś porywaczem czy coś?

♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪
Hejoo
Ej naprawdę was przepraszam, totalnie zapomniałam że to już nowy tydzień i trzeba wrzucić rozdział haha.
Mam nadzieję że wam się podoba. Dzisiaj rozdział trochę krótszy, ale wszystkie następne będą miały już po 500 słów napewno.
Do następnego!🫶🏼
Buxiaki!!💋

Ps. Następny dwa rozdziały będą pisane oczami innej osoby. I będzie tak co dwa rozdziały będą się zamieniać.
Mam nadzieję, że rozumiecie.

<469>

Rodzeństwo Black 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz