🥀13🥀

1.7K 58 9
                                    

Nie mogę w to uwierzyć ja naprawdę mam rodzine!- Pomyślałam, gdy zobaczyłam jak Xander kiwa głową.

Nie patrząc na nic rzuciłam mu (bo był najbliżej) się na szyję, trochę zabolało mnie żebro przez co syknełam, ale to nie było teraz ważne. Ja mam rodzinę.

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

-Hej, powoli, masz połamane żebro. Uważaj trochę.- Powiedział najstarszy na co ja tylko przewróciłam oczami, ale nie zamierzałam go puścić. Nie po tym jak właśnie znalazłam rodzine.

-Czyli to naprawdę nasza mała Mel?- Zapytał któryś z bliźniaków.

-Tak Matt, to jest nasza mała Mel...- Potwierdził mu Caden, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać, przez co odrobinę trudniej było mi też złapać oddech.

Xander widząc to lekko mnie od siebie odsunął i spojrzał na mnie uważnie.

-Młoda nie płacz. Teraz już będziesz bezpieczna. Nie damy cię skrzywdzić nikomu.- Powiedział, po czym dodał, unosząc brew.- Ale się nie zapowietrzaj. Nie możemy cię teraz stracić. Nie jak właśnie cię odzyskaliśmy.

Po chwili nie przytulałam się już z najstarszym bratem a z tym najmłodszym. Okazało się, że Max jest pięć minut młodszy od swojego bliźniaka, więc tak to właśnie on aktualnie mnie obejmował.

-Nigdy więcej, nie pozwolę ci tak zniknąć rozumiesz?- Zaczął poważnym tonem, na co tylko pokiwałam głową z uśmiechem.

-Co teraz ze mną będzie?- Zapytałam gdy już z każdym się przytuliłam i w miarę możliwości się uspokoiłam.

-Zamieszkasz z nami. Papiery są już gotowe. Jutro wychodzisz ze szpitala ale w domu będziesz musiała się oszczędzać.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Nawet nie wiem kiedy zaczęli robić się ciemno a ja poczułam się senna.

-Dobra, wy już stąd spadajcie, ja z nią zostanę. Jest zmęczona. Wracajcie do domu.- Powiedział stanowczo Xander, po czym wszyscy wyszli a on sam usiadł obok mojego łóżka na krzesełku.- Idź spać to był długi dzień.- Powiedział na co pokiwałam głową i zamknęłam oczy.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się w.. w swoim starym pokoju.
Nie to niemożliwe. NIE. NIE. NIE.
To nie może być prawda.
Chwilę leżałam na łóżku, próbując jeszcze raz zasnąć przez narastający ból w głowie. Ale gdy następnym razem otworzyłam oczy przede mną pojawiła się postać ojczyma z nożem w ręku. Stał nade mną. Chciałam krzyczeć ale przykleił mi taśmę do ust, przez co nie mogłam tego zrobić. Ręce miałam związane jakimś sznurem, który próbowałam rozwiązać ale przez to podrażniłam sobie tylko nadgarstki, bo lina była zbyt mocna. Próbowałam go kopać ale był silniejszy. Złapał moje nogi w swoją jedną rękę i wygiął w innym kierunku. To tak strasznie bolało.
Nie chciałam tego. Chciałam wrócić to braci. Do mojej prawdziwej rodziny!

Mężczyzna stojący nade mną chwilę patrzył na mnie z tym swoim psychicznym uśmiechem po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej i pokazał na nóż. Machał nim na wszystkie strony, rzucał nim albo udawał, że nim walczy.

Tak strasznie się bałam...

-Nie ładnie tak uciekać wiesz?- Odezwał się w końcu, ale ja chyba wolałam nie słyszeć tego głosu. Tak strasznie go nienawidziłam.- Teraz dostaniesz nauczkę.- Powiedział po czym wbił nóż.

I w tym momencie się obudziłam.

♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪
Hejoo
Miał być wczoraj ale jest dzisiaj.
Niezbyt mi się podoba ten rozdział ale trudno.
Do następnego!🫶🏼
Buxiaki!💋

<500>

Rodzeństwo Black 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz