🌹8🌹

1.8K 54 3
                                    

Szybko wstała i próbowała odejść ale gdy tylko przeszła dwa kroki upadła na ziemię dalej się dusząc.

-Spokojnie, oddychaj. Już dzwonie po pogotowie.- Powiedziałem wyjmując telefon. Dziewczyna najprawdopodobniej miała zapadnięte płuco i trzeba było ją odbarczyć.

-Nie, proszę. Nie dzwoń do nikogo. Proszę cię.- Zaczęła błagać praktycznie płacząc. Do tego znów zaczynała się coraz bardziej dusić.

-Okej, dobra. Spokojnie, nikogo nie wzywam widzisz, jedziemy do domu.- Powiedziałem delikatnie biorąc dziewczynę na ręce.

-C-o?- Wykrztusiła.

-Oddychaj i nie gadaj.- Zwróciłem jej uwagę.

Gdy tylko znalazłem się w aucie od razu ruszyłem w stronę mojego domu, przed tym kładąc dziewczynę na fotelu pasażera. Lekko uchyliłem jej okno aby miała świeży dostęp do tlenu, ale to nie pomogło i w pewnym momencie nastolatka zaczęła mdleć.

-Melanie.- Zwróciłem się do niej gdy zaczynała odpływać.- Hej nie śpij, zara będziemy.

-Boli...- Powiedziała trzymając się za żebra.

-Wiem, że boli, ale jak wytrzymałaś tak długo to wytrzymasz jeszcze. Tylko nie śpij.

Jadąc pod rezydencje zadzwoniłem do Cadena aby przyszykował mi torbę medyczną i otworzył drzwi.
Zaparkowałem przed samym wejściem, wyszedłem z auta od razu je okrążając i biorąc na ręce pół przytomną dziewczynę.

-O cholera.- Powiedział Caden widząc jak dziewczyna walczy o każdy oddech.

Położyłem ją na kanapie w salonie a sam usiadłem obok od razu wyjmując potrzebne mi przyrządy.

-Melanie, nie śpij do cholery.- Powiedziałem głośniej aby napewno do niej dotarło.

W momencie w którym odbarczyłem dziewczyne w końcu wzięła głęboki oddech, a później zaczęła już w miarę normalnie oddychać. Szybko dałem tylko znać Pani Rosannie, że dziewczyna już dzisiaj nie przyjdzie a jajka odbiorę jutro, po czym poszedłem z Cadenem na bok.

-To jest ta dziewczyna?- Zapytał zerkając na nią co chwilę. Pokiwałam głową.- Co jej się stało?

-Ma złamane dwa żebra z lewej strony i jedno z prawej, lewe płuco się zapadło w wyniku przebicia go przez jedno z żeber, dlatego nie mogła normalnie oddychać.- Wytłumaczyłem i opowiadziałbym mu o niej więcej gdyby nie to, że ta właśnie próbowała wstać.- Melanie, nie ruszaj się.- Powiedziałem kładąc jej dłoń na ramieniu.- Nie możesz się teraz ruszać. Płuco ci się zapadło, przez połamane żebra. To cud, że żyjesz. Podaj mi numer telefonu do twoich rodziców. Musicie pojechać do szpitala na prześwietlenie.

-Nigdzie nie pojadę, ale bardzo dziękuję za pomoc. Już dalej se poradzę. Muszę wracać do pracy.- Powiedziała a mnie aż skręciło w środku. Ona pracowała przez ostatnie 9 godzin z trzema połamanymi żebrami.

-Co z twoimi rodzicami? Przecież napewno zobaczyli, że cię nie ma. A jak wrócisz napewno zobaczą, że coś jest nie tak.- Tym razem Caden próbował przemówić jej do rozsądku.

-Moi rodzice nie żyją.- Odpowiedziała a mnie zalała fala wstydu.

-Przykro mi. ale kto w takim razie jest twoim prawnym opiekunem?- Zapytałem na co dziewczyna wzruszyła ramionami, a ja zmarszczyłem brwi.

-Nie powiem wam bo zara mnie wyślecie lub sami pójdziecie na komisariat i będę musiała tam wrócić.- Powiedziała przewracając oczami.

-A co jeśli obiecam ci, że nigdzie nie pójdziemy?- Zapytałem, ale widząc złe spojrzenie Cadena nie wiedziałem czy robię dobrze. On wiedział, że nigdy nie łamie obietnic.

♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪
Hejoo
Macie nowy rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
I tak chciałam tylko zaznaczyć, że w tej opowieści, głównie albo nawet i cały czas będzie perspektywa Xander'a i Melanie. Mam nadzieję, że nie będziecie źli, że w większości skupiam się na tym bracie ale z perspektywy najstarszego i najmłodszego bohatera pisze mi się najlepiej.
Do zobaczenia!🫶🏼
Buxiaki 💋

<508>

Rodzeństwo Black 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz