🥀24🥀

972 54 13
                                    

Obudziłam się czując fale bólu, docierającą z żeber. Chwyciłam się za bolące miejsce, mrużąc oczy przez światło zapalone w pokoju. Próbowałam przewrócić się z pleców na bok ale powstrzymała mnie ręką, która delikatnie chwyciła mnie za ramię, dając mi do zrozumienia, że mam się nie ruszać.
Pewnie bym się przestraszyła gdyby nie to, że znałam ten dotyk. To któryś z chłopców, a im zaczynałam ufać...

Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Xandera i, no właśnie i jakiegoś faceta. Ten drugi wpatrywał się we mnie przez cały czas a ja widząc go raptownie podniosłam się do pozycji siedzącej i odsunęłam na drugi koniec łóżka.

-Mel...- Zaczął Xander ale widząc moją reakcję dodał szybciej.- Hej, nie ruszaj się.- Westchnął i próbował pomóc mi się położyć ale ja cały czas wpatrywałam się w mężczyznę.

Moje ciało zaczęło drżeć choć nie wiem czy było to spowodowane chłodem panującym w pokoju, czy tym, że jakiś obcy mężczyzna od kilku minut perfidnie się we mnie wpatruje. Chwyciłam się za żebra, bo znów zaczynały mnie boleć i zgięłam się w pół.

Xander delikatnie chwycił mnie za głowę i położył ją na poduszkę, uśmiechając się przy tym łagodnie. Ja za to znów zaczęłam się wpatrywać w faceta.

-Melanie, skarbie...- Zaczął nieznajomy przez co ja głośno przełknęłam ślinę a oddech mi przyspieszył.

Brat westchnął po czym wziął moją rękę i złączył ją ze swoją.

-Mel, to jest William...- Zaczął, a po chwili dodał dobitniej.- William Black. Melanie, to jest twój jak i nasz tata.- Dokończył a ja myślałam, że się przesłyszałem.

Zaczęłam szybciej mrugać czując uścisk w gardle. Nie było go ze mną tyle lat a teraz nagle się pojawia? Przecież on nie żyje, prawda? Przecież mama, a nie chwila to nie była moja mama, ale nie ważne ona mówiła, że on nie żyje... Znów zaczęłam myśleć. Za dużo myśleć. Już wiedziałam co się zbliża ale jak najbardziej starałam się tego wyprzeć. Patrzyłam na nieznajomego, który rzekomo jest moim tatą... I znów to samo, nie mogłam wziąć oddechu.

-Mel.- Słyszałam jak przez mgłę, bo dalej byłam skupiona na mężczyźnie.- Melanie.- Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię.
Spojrzałam na Xandera ze strachem w oczach, bo ataki paniki to ostatnio była moja codzienność a ja dalej nie wiedziałam co podczas nich robić.

Zaczynało brakować mi tlenu, gdy nagle poczułam ukłucie na ramieniu.

Mój oddech nie był już taki ciężki ale dalej się trzęsłam.

-No już, już. Spokojnie.- Powiedział ten młodszy przykrywając mnie kocem.

Ten starszy dalej siedział w tym samym miejscu wpatrując się we mnie ze, zmartwieniem? Chyba tak. Czy to naprawdę możliwe żeby był moim ojcem?

Z transu wyrwał mnie głos brata.

-Musisz coś zjeść Melanie.

-A nie mogę iść spać? Nie mam apetytu.- Zapytałam bo znów czułam jak powieki stają się dla mnie cięższe. Zamknęłam je i otworzyłam dopiero po chwili, a starszego mężczyzny w pokoju już nie było.

Westchnął.

-Słońce, jesteś na lekach uspokajających i nasennych to normalne, że będzie chciało ci się spać ale musisz coś zjeść. Odkąd u nas jesteś nic nie jadłaś. W szpitalu z resztą też nie widziałem abyś miała apetyt.

♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪
Hejka.
To znowu ja. Wiem, że miał być w piątek, ale nie miałam jak. Sorkii.
Nie wiem kiedy będzie następny bo w zapasie zostało mi już bardzo mało rozdziałów. Tak dokładnie to chyba 3.
Mam nadzieję, że w końcu będę miała wenę i coś napiszę.
Uprzedzając pytania, nie wstawiam rozdziałów wszystkich od razu bo to by nie miało sensu XD.
Wiem, że moja regularność nie jest najlepsza ale się staram serioo.
No nic. Mama nadzieję, że wam się spodoba!
Do następnego!🫶🏼
Buxiaki!💋

<507>

Rodzeństwo Black 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz