🥀5🥀

1.2K 43 6
                                    

Gdy tylko usłyszałam, że mężczyzna odjechał odetchnęłam z ulgą, ale nie na długo, bo przez najprawdopodobniej połamane żebro zaczęłam się dusić. Długo zajęło mi uspokojenie się ale gdy w końcu się udało zaczęłam iść dalej.

W końcu znalazłam się w jakimś parku. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce, bo mój organizm potrzebował przerwy.

Było już ciemno i jedyne co oświetlało to miejsce to kilka lamp. Jedyna wolna ławka była przy drodze, co mi się nie uśmiechało, ale wolałam siedzieć na niej niż obok jakiś meneli. Sprawdziłam telefon gdzie zobaczyłam godzinę 3:58. Szybko minęło.
Choć byłam strasznie zmęczona, to wiedziałam, że i tak nie zasne ze strachu. Po 2 godzinach przerwy wstałam, aby trochę rozglądnąć się po okolicy. Szłam wzdłuż ulicy przyglądając się budynkom. Chciałam znależć jakiś sklep czy coś żebym mogła coś zarobić i kupić jakiś najmniejszy pokój w hotelu.
Przechadzałam się tak aż w końcu zaczęło robić się jasno. W pewnym momencie zobaczyłam mały sklepik przy ulicy do którego wchodziła starsza kobieta.

-Przepraszam.- Powiedziałam zwracając tym samym uwagę kobiety która spojrzała na mnie łagodnie się uśmiechając.

-W czym ci mogę pomóc drogie dziecko?- Zapytała otwierając pomieszczenie.

-Nie szuka pani może kogoś do pracy? Do czegokolwiek.- Zapytałam, przez co spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.

-Ostatnio nie mam już siły na rozkładanie towaru.- Zaczęła ale nie dałam jej skończyć otwierając szerzej oczy i uśmiechając się.

-Moge pomóc, za drobną opłatę?- Zapytałam wchodząc za kobietą.

Westchnęła.

-No dobrze, od kiedy chciałabyś zacząć?

-Od już, jeśli mogę.- Uśmiechnęłam się, gdy kobieta pokazała na nie rozpakowane palety. Trochę tego było...

Pani Rosanna okazała się fantastyczną kobietą. Miała w sobie nutkę takiej troski, jaką zawsze miała moja babcia..

Nie opowiedziałam jej mojej historii, powiedziałam tylko, że zbieram pieniądze na nowy telefon.
Kobieta wytłumaczyła mi gdzie co mam dawać, a sama zaczęła przyjmować klientów. W życiu nie spodziewała bym się, że w takim małym sklepiku może być tyle osób.

-Kochanie, może zrób sobie przerwę?- Zapytała pani Rosa na co przystanęłam, bo od 6 godzin cały czas robiłam to samo.

Usiadłam w magazynie na małym drewnianym stołku, czekając aż żebro przestanie boleć, ale chyba się na to nie zapowiadało. Dlatego, chcieć czy nie chcieć wstałam i zaczęłam rozpakowywać dalej.

Minęły kolejne 3 godziny. Dziwiłam się, że kobieta ma aż tyle towaru tutaj i jak ona radziła sobie z tym sama. Podczas całego tego czasu zrobiłam sobie tylko 3 przerwy przez bardzo bolące żebra. W pewnym momencie to aż mnie zamroczyło w takim stopniu, że upadłam na ziemię i ledwo udało mi się podnieść. Całe szczęście Pani Rosa była wtedy na magazynie i nie mogła tego zobaczyć. Bałam się, że nie pozwoli mi dłużej tu pracować lub, że zadzwoni po jakąś karetkę. A gdyby to zrobiła potrzebni by byli rodzice. A ja aktualnie ich nie posiadam.
Westchnęłam przenosząc kolejne zgrzewki picia gdy znów mnie zamroczyło. Puściłam picia i obejrzałam się za siebie. Pani Rosa mówiła, że idzie do toalety i jeżeli ktoś przyjdzie mam go obsłużyć, przed tym tłumacząc mi jak co działa. Chwyciłam się regału i na ręce podpierającej go położyłam głowę.
Byłam już naprawdę zmęczona.

♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪♪
Hejkaaa
Wiem, że rozdział miał być wcześniej, ale jestem na wakacjach i straszny problem z internetem tu mam, więc mam nadzieję, że ten rozdział się wstawi chociaż.
Wracam w piątek także jak przypomnicie mi w komentarzach to rozdział powinien pojawić się jeszcze jeden w właśnie piątek lub sobotę. Zobacze jak będę pamiętać i kiedy będę miała czas.
Zastanawia mnie czy ktoś to w ogóle czyta. XD
Buxiaki!💋

<510>

Rodzeństwo Black 🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz