Myślę, że coś przede mną ukrywa

740 40 11
                                    

Na tą myśl głośno westchnęłam, zaciągając się papierosem, a szarawy dym rozproszył się w przestrzeni, ciągnąc za sobą smród nikotyny. Bez słowa wpatrywałam się w unoszący się dym, zastanawiając się, co dręczyło Krystiana aż tak. Czy związane to było z koncertem? Może miał jakieś problemy osobiste, o których nie chciał mówić? Albo to ja powiedziałam lub zrobiłam coś, co go uraziło?

Z tą myślą posiedziałam na ławce jeszcze godzinkę, w końcu wracając do klubu...

Po około 12 minutach dotarłam na miejsce, machając z daleka kilku osobą, które mnie zauważyły.

Weszłam do klubu, zauważając, że atmosfera w środku była nieźle napięta. Ludzie biegali tam i ówdzie, przygotowując się do koncertu, ale coś było nie tak. Zwróciłam uwagę na Krystiana, który siedział zamyślony w kącie, nie angażując się w przygotowania mimo, że zawsze to robił.

Bez słowa podeszłam do niego, starając się zachować spokój.

-Wszystko w porządku? -zapytałam, siadając ostrożnie na kanapie obok niego.

-Powiedzmy. -Krystian spojrzał na mnie, uśmiechając się smutno. -jakoś sobie poradzę, to nic takiego.

-Chcesz o tym porozmawiać? -mruknęłam, a on westchnął głęboko, kiwając głową.

-Nie trzeba, przepraszam za wcześniej, nie chciałem cię tak odepchnąć.

-Mogłeś od razu powiedzieć o co chodzi, przecież zawsze rozmawiamy o wszystkim.

-Wiem, stresuje się koncertem, to nic takiego. Naprawdę nie chciałem cię kurwa odepchnąć, chyba kurwa dawno nie brałem tych jebanych tabletek.

-Tabletek na...?

-Bordera. -wyjaśnił. -Japierdole, jak to chujowo brzmi.

-Przestań, brzmi normalnie.

-Nie lubię mówić o tym, to brzmi jakbym był jakiś pierdolnięty psychicznie.

-Nie jesteś pierdolnięty, tylko po prostu jesteś zmęczony. Masz pięć godzin do koncertu, powinieneś się zdrzemnąć. -mruknęłam w jego usta, przybliżając się.

Krystian bez słowa położył swoją dłoń na moim policzku, składając na moich ustach czułego buziaka.

-Może masz rację. -odsunął się ode mnie, rozkładając się na kanapie.  -obudź mnie proszę za godzinkę. -mruknął, zamykając oczy, a ja tylko kiwnęłam głową, układając się obok niego.

Sama byłam lekko zmęczona, a ciepło bijące od ciała chłopaka jeszcze bardziej mnie usypiało, więc gdy tylko Gierakowski objął mnie jedną ręką, od razu zasnęłam, odpychając od siebie dosłownie wszystkie myśli...


-Maja.. -obudziło mnie ciche szeptanie, więc leniwie otworzyłam oczy, spoglądając na uśmiechniętego Krystiana. -za dwadzieścia minut się koncert zaczyna, a Ty dalej śpisz.

-CO?! -krzyknęłam, momentalnie wstając z kanapy. -japierdole. -przyklepałam ręką napuszone włosy, poprawiając przekręcone ubrania, które miałam na sobie.  -już ci szykuje ciuchy. -westchnęłam, idąc do garderoby, żeby tam przygotować mu kilka stylówek do wyboru. -w ogóle gdzie Zuza i Bartek? -zapytałam, podając mu trzy koszulki i dwie pary spodni.

-Zuza miała kilka rzeczy na głowie, ale jutro ma być, więc podejrzewam, że ten chuj będzie razem z nią.

-Chociaż jeden dzień spokoju. -przewróciłam oczami, podnosząc z ziemi torbę, w której Krystian trzymał ubrania przygotowane na koncert.

Gierakowski jednak momentalnie znalazł się obok mnie, zabierając mi torbę sprzed nosa.

-Powiedz co chcesz to ci to wyciągnę. -podrapał się po głowie, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie, unosząc brwi wysoko do góry.

-Twoją bluzę, jakąkolwiek. -mruknęłam, a chłopak podał mi bluzę z dropdead, więc momentalnie ją chwyciłam, zakładając na siebie.

Pachniała jeszcze jego perfumami, więc zaciągnęłam się nimi, wychodząc z garderoby.

Po kilku minutach Gierakowski w końcu wbiegł na scenę, a głośny krzyk fanów dało się usłyszeć w każdym zakamarku klubu. Krystian zawsze sprawiał wrażenie pewnego siebie na scenie, jednak tym razem coś było inaczej. Jego spojrzenie było głębokie, a oczy zdradzały więcej, niż powinny. Czymś się stresował, ale z każdą sekundą to uczucie ulatywało z niego, a on sam trochę bardziej się rozluźnił, grając następną piosenkę...

Po lekko ponad godzince koncert zakończył się, a Krystian wbiegł na backstage, od razu biegnąc się przebrać. Gdy w końcu był gotowy, zabrał wiaderko z fioletowymi tulipanami, znowu wbiegając na scenę, żeby rozdać je fanką.

-Ale to rozkminił, co? -rzucił Gawrych, zarzucając swoją rękę na moje ramię.

-Fajny gest, fanki na pewno to docenią. -uśmiechnęłam się pod nosem, spoglądając na prawy bok jego twarzy. -Krystian, wiesz może o co mu chodzi? -zapytałam, nie ukrywając zmartwienia. -od rana się dziwnie zachowuje, a jak chciałam mu przygotować ubrania, to wyrwał mi swoją torbę, mówiąc, że sam mi da to, co potrzebuje. Mam wrażenie, że wszyscy wiecie o co chodzi tylko nie ja.

-I myślisz, że...?

-Myślę, że coś przede mną ukrywa...tylko nie wiem co, ale mam takie przeczucie, że to nic miłego.

-Przestań, Maja, Krystian kocha Cię w chuj mocno, więc nawet nie myśl, że coś ukrywa. Może ma po prostu taki humor dzisiaj?

-Proszę cię, jakby tu chodziło tylko o humor to nie wyrywałby mi swojej torby.

-Jestem pewien, że ma jakieś solidne wytłumaczenie na to. -uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na scenę. -i mogę ci przysiąc, że to coś miłego...

Po około dwóch godzinach w końcu zabraliśmy wszystkie rzeczy z klubu, kierując się w stronę samochodu mojego chłopaka. Chicken pojechał z DJ Serio, więc aktualnie czekała mnie podróż sam na sam z Gierakowskim, który dalej był delikatnie poddenerwowany.

Nie chciałam mu przeszkadzać, więc bez słowa poszłam spać, przesypiając całą drogę do Wrocławia...

Opium! -ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz