Czuję się okropnie

476 34 5
                                    

24.05.2024

Właśnie dzisiaj miał się odbyć mój pierwszy koncert na trasie, co było dla mnie w chuj stresujące. Aktualnie ja, dwójka Krystianów i Angelika, znajdowaliśmy się w klubie w Rzeszowie, czyli w miejscu, w którym miał się dzisiaj odbyć koncert, ogarniając próby...

-Dasz radę, słońce, nie stresuj się tak. Zobaczysz, że jak tam wyjdziesz to wszystko puści. -rzucił Krystian, delikatnie głaskając mnie po plecach.

-Czuję się okropnie, co jak nie dam rady? Japierdole, nie mogę się kurwa pochorować zaraz przed pierwszym koncertem.

-Co się dzieje?

-Nie wiem, czuję, że podświadomie się stresuje, ale wewnątrz jestem spokojna. To w chuj dziwne.

-Spokojnie, Majka, każdy miał tak chociaż raz. -Goku zaśmiał się cicho, próbując mnie uspokoić. -Krystian ma rację, stresujesz się, ale wyjdziesz tam i wszystko z ciebie zejdzie.

-Nie jestem tego pewna. -mruknęłam, czując jak cała zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.

Nikt już nic nie powiedział, więc bez słowa chodziłam w kółko po backstagu, zastanawiając się, czy na pewno pamiętam każdy tekst.

-Japierdole. -krzyknęłam, gdy po raz kolejny dzisiejszego dnia potknęłam się o jakiś kabel. -nie wytrzymam.

-Uspokój się, Maja, proszę cię. Grasz za dwie godziny, próby wyszły ci doskonale, a tam już czekają na ciebie ludzie, więc nie możesz sobie od tak uciec. -rzucił manager Krystiana, który od jakiegoś czasu pomagał również mi.

-Nie ucieknę, tylko w chuj źle się czuję. -rzuciłam, a Krystian delikatnie złapał mnie za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Kochanie, wiem, że jesteś zdenerwowana, ale pamiętaj, dlaczego to robisz. Twoja muzyka jest dla ludzi ważna, a oni przyszli tutaj tylko po to, żeby cię usłyszeć. Wierzę w ciebie i wiem, że dasz radę, ty też powinnaś tak myśleć.

-Wiem, ale jakoś tak nie potrafię. -jęknęłam, siadając w rogu na kanapie.

Dwie godziny minęły jak dwie minuty, a ja właśnie stałam przed wejściem na scenę, czekając aż skończy się filmik otwierający cały koncert. Gdy w końcu się to stało, wzięłam mikrofon do łapy i wbiegłam na scenę, od razu śpiewając pierwszą piosenkę, którą był „Nóż".

-Z biegiem czasu tylko nowe konsekwencje
I chyba się nie łudzę, że cokolwiek będzie wieczne
Bo co znaczy na zawsze, gdy kończy się tak, jak zawsze
I co oznacza słowo kocham, jeśli nie mówisz go naprawdę... -zaśpiewałam, chodząc w kółko po scenie tak, jak robił to Krystian.

-Jak się bawicie, Rzeszów?! -krzyknęłam, a tłum fanów odpowiedział mi głośnym krzykiem, co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do dalszego działania. -wow, nie spodziewałam się tego, że będzie was tu aż tak dużo. Jestem w chuj wdzięczna każdemu z osobna za takie wsparcie i cóż, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. -zaśmiałam się, a z głośników zaczęła lecieć melodia „Kwiatków".

-Poznałam chłopaka, który jest jak kwiatek
Zabrałam go w donicę, posadziłam na parapet
Teraz słońce świeci, prosto na jego twarz
Muszę zadbać o niego, żeby to nie był kolejny raz... -przerwałam, kierując swój mikrofon w stronę fanów.

-Kiedy usycha, kiedy usycha, kiedy usycha! -krzyczeli głośno, a ja przymknęłam na chwilę oczy, rozkoszując się tą magiczną chwilą.

-Jesteście wspaniali, naprawdę. -rzuciłam do mikrofonu, siadając na scenie tak, żeby nogi mi z niej zwisały.

-MAJA, KOCHAM CIĘ!

-Ja ciebie też kocham. -zaśmiałam się, słysząc w odpowiedzi tylko i wyłącznie głośny pisk. -teraz zagramy sobie coś spokojnego, ta piosenka wiele dla mnie znaczy, mam nadzieję, że ją znacie. -uśmiechnęłam się pod nosem, śpiewając początek bez muzyki.

-Rozumiem jak to jest kiedy nie ma chęci życia
Kiedy bojąc się jutra, nie dostrzegasz, że ucieka dzisiaj
Ja wiem jak to jest, kiedy czujesz, że nie masz obok nikogo
Zaślepieni smutkiem często nie widzimy chociaż bliscy stoją obok. -podniosłam się ze sceny, słysząc grający bit. -każdy tutaj oczekuje, żebym miała na stałe uśmiech
Przyzwyczajeni, no bo w necie przecież jestem głupkiem
I mimo, że mnie cieszy jak pomagam no to jest mi coraz trudniej
Bo gdy zostaje sama, myślę co będzie jak umrę.
Znów uciekam od depresji
I pomimo, że mi ciężej, od miesięcy skarbie nie musisz się bać
No bo jakbym miała się zabić, skoro tak się boję śmierci
Ataki paniki, znowu przez nie płaczę
Strach mi jest tak bliski, nie wiem czy dam radę
Za długo już krwawię, zbierałam odwagę, by powiedzieć wam prawdę!
Choć nie wiem czy potrafię -ściszyłam swój głos, żeby zaraz znowu go unieść...

Po „tanatofobii" zagrałam jeszcze „Jestem kwiatkiem", „jezioro" z Krystianem, „Shadowbana" oraz „Scam", na chwilę przerywając koncert.

-Wybaczcie kochani, ale potrzebuje chwilowej przerwy, dajcie mi dosłownie pięć minutek i widzimy się ponownie. -rzuciłam do mikrofonu, biegnąc na backstage.

-Wszystko w porządku? -zapytał Krystian, a ja kiwnęłam głową na „nie", biegnąc do toalety. -oddychaj głęboko. -chwycił moje włosy, głaszcząc mnie delikatnie po plecach, gdy ja zwracałam całą zawartość swojego żołądka. -co jadłaś?

-Owsiankę, później pizzę, a na koniec jakieś sushi.

-Może surowa ryba ci zaszkodziła? Albo to stres.

-Nie wiem, Krystian, na razie mam dosyć, a muszę lecieć dokończyć koncert.

-Mało ci zostało już, dasz radę.

-Wiem, lecę. -westchnęłam i przemyłam sobie jamę ustną wodą, od razu po tym biegnąc na scenę, żeby zdążyć równo na rozpoczęcie „Spadającej gwiazdy" z Sebastianem, który o dziwo zgodził się na wystąpienie.

Zagrałam resztę piosenek z płyty i poprosiłam fanów o wybranie mi jakiejkolwiek piosenki Krystiana, którą musiałam zaśpiewać. Z racji, że ta płyta była moją pierwszą, nie miałam aż tylu piosenek, żeby zagrać ponad godzinny koncert, więc wspomagałam się piosenkami mojego chłopaka, wykorzystując fakt, że połowa moich fanów była również tymi jego.

Ostatecznie ludzie wybrali „Opium", więc bez problemu zaśpiewałam tą piosenkę, śpiewając jeszcze „Shadowbana" na sam koniec.

Gdy koncert zakończył się, wbiegłam na backstage, od razu biegnąc do garderoby, w której przebrałam się w coś wygodniejszego i wróciłam do fanów, żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie lub chwilę porozmawiać.

Zdjęcia były dosyć żmudne i dla niektórych już nudzące, gdyż ciągle robiło się tą samą pozę, co jakiś czas odpowiadając na jakieś pytanie, bądź podpisując jakąś koszulkę lub kawałek papieru. W końcu jednak dotrwaliśmy do końca, a ostatnia osoba wyszła z klubu, dzięki czemu my również mogliśmy już zacząć powoli wychodzić...

Opium! -ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz