Brunet na chwilę przymknął oczy, a ja się zatrzymałam, opierając swoją głowę o jego klatkę piersiową, która aktualnie unosiła się i opadała w zawrotnej prędkości.-Kurwa, to był najlepszy seks w moim życiu. -wymruczał, otwierając drzwi, a ja zeszłam z niego, czując, jak coś spływa po mojej nodze..
Niemal od razu mój wzrok zatrzymał się na jego penisie, który aktualnie pulsował, a na jego czubku znajdowała się biała ciecz, powoli spływająca w dół.
-Krystian kurwa. -oparłam się o drzwi jego samochodu, patrząc na swoje nogi, po których spływała jego sperma. -doszedłeś we mnie.
-Co w tym dziwnego?
-To, że się nie zabezpieczyliśmy. -rzuciłam, a łzy powoli napłynęły do moich oczu, zamazując mi cały widok.
Gierakowski spojrzał na mnie z przerażeniem, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, jakie mogą być tego konsekwencje, jednak cały czas głęboko oddychał, starając się zachować spokój.
-Maja, nie denerwuj się. -rzucił, wychodząc z auta, żeby naciągnąć na siebie swoje bokserki, a później spodnie. -bierzesz pewnie tabletki, więc się nic nie stanie.
-Nie biorę.
-Co?! -krzyknął, wyraźnie zszokowany.
W jego głosie dało się wyczuć paniczny ton, a ja poczułam jak mocno wali moje serce, przez co nie byłam w stanie niczego powiedzieć.
-Kurwa, co teraz? -wyjęczałam, łapiąc z nim kontakt wzorokowy.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, jakby próbując zrozumieć, co wydarzyło się przed chwilą, jednak przez silne emocje ciężko było myśleć o czymkolwiek.
-Chodź tu. -wyciągnął swoje ręce w moją stronę, więc bez zastanowienia wpadłam w jego ramiona, wypłakując się w jego nagie ramię. -cokolwiek się stanie, na pewno damy sobie radę, nie myśl teraz o tym, proszę cię. -brunet objął mnie mocno, próbując mnie uspokoić, ale wewnętrznie też wydawał się przerażony.
Po chwili uspokoiłam się nieco, więc oderwałam się od niego i zajęłam swoje poprzednie miejsce, wpatrując się w widok przed sobą.
-Słońce, nie cofniemy już czasu. -rzucił, zakładając koszulkę. -może akurat się nic nie stanie. -położył swoją dłoń na moim udzie, a ja spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, czując, że zaraz znowu się rozkleję. -nie płacz już, proszę cię. Pojechalibyśmy do domu, ale niestety musimy jechać na tą zjebaną imprezę. -westchnął, odrzucając kolejne połączenie.
-Jedźmy już, później pogadamy. -rzuciłam, a on kiwnął głową, cały czas masując moje udo.
Po kilku minutach w końcu dotarliśmy na miejsce, a zaraz po zaparkowaniu podbiegł do nas Gawrik, ciągnąc za sobą zdenerwowaną Angelikę.
-Gdzie wy kurwa byliście?
-Daj nam wyjść najpierw.
-Wychodźcie i mówcie. Co się stało? -zapytał, gdy ujrzał moje zapłakane oczy, a jego spojrzenie delikatnie złagodniało. -nie mówcie, że zerwa...
-Nie, po prostu się na chwilę zatrzymaliśmy. -mruknęłam, poprawiając koszulkę, żeby zakryć wszystkie malinki, jakie znajdowały się na mojej szyi.
-Ahaaaa, my się tu zamartwiamy, że coś wam się stało, a wy po prostu zatrzymaliście się, żeby się poruchać. Mogliśmy się tego spodziewać. -Goku zaśmiał się, ciągnąc nas do środka.
Cała impreza znajdowała się na górze jakiegoś klubu, a na dole bawili się fani Krystiana, gdyż było to afterparty otwarte dla każdego.
-Chwilę posiedzimy i lecimy do domu, możemy się wytłumaczyć tym, że chcemy od razu wracać do Łodzi.
-Na spokojnie, mam zamiar się napierdolić.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł. -westchnął, obejmując mnie w tali. -ja też nie będę pić.
-Mam dość już tego wszystkiego...
Po około godzince wyszliśmy z Krystianem z Afterparty, od razu jadąc jego dodgem w stronę Łodzi. Żadne z nas nie chciało poruszać wcześniejszego tematu, a ja byłam aż tak zmęczona, że niemal od razu zasnęłam, automatycznie zapominając o wszystkim, co się dzisiaj działo.
CZYTASZ
Opium! -Chivas
FanfictionWszyscy chcą mnie leczyć To nawet nie terapeuci To nie idę do apteki Tylko do perfumerii Półki takie puste A koszyk taki pełny