Co ty tu robisz?

453 26 10
                                    

26.05.2024

Kolejnego dnia obudziły mnie jak zwykle poranne mdłości. Z samego rana wręcz wyskoczyłam z łóżka, biegnąc do toalety, żeby pochylić się nad kiblem. Przeze mnie obudził się również Krystian, który bez słowa po prostu poszedł za mną, przytrzymując moje włosy.

-Długo się tak będziesz męczyć?

-Jeśli te testy działają to tak jeszcze z siedem miesięcy.

-Kurwa, współczuję ci. A to nie jest tak, że z czasem to trochę mija?

-Nie wiem, Krystian, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.

-Pierwszy raz jesteś w ciąży. -poprawił mnie, uśmiechając się szeroko.

-Nie byliśmy jeszcze u lekarza, więc 100% pewności nie ma. Co zrobisz, jak pójdziemy tam, a się okaże, że to fałszywy alarm?

-Tooo wtedy zrobię ci prawdziwe dziecko.

-Krystian. -spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, biorąc do ręki szczoteczkę, żeby umyć zęby.

-Na 100% jesteś w ciąży. -spojrzał na mnie, ukazując swoje białe, równiutkie ząbki. -nigdy nie miałaś takich humorków. -poszerzył swój uśmiech jeszcze bardziej, a ja poklepałam go delikatnie po policzku, brudząc jego nos pastą do zębów.

-Jutro mam wizytę, okaże się, czy masz rację.

-Już jutro?

-Mhm, a ty idziesz ze mną.

-Kto ci tak powiedział?

-Nawet mnie nie wkurwiaj. -odłożyłam szczoteczkę na bok, żeby przepłukać sobie buzię.

-No przecież wiesz, że pójdę. -objął mnie jedną ręką w tali, całując bok mojego czoła. -chcesz jakieś śniadanko?

-A żebyś wiedział. -opuściłam łazienkę, kierując się w stronę małej kuchni. -Ale zrobię sobie.

-Siedź już, ja ci zrobię. Tylko powiedz co chcesz.

-To jest bardziej, że tak powiem, skomplikowane? -zaśmiałam się, wyciągając z lodówki jakiś serek topiony i dżem, Krystian spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, starając się nie roześmiać na głos.

-Czy ja dobrze widzę? Serek topiony i dżem? -zapytał, przyglądając się podejrzliwie mojemu wyborowi.

-Tak, a co? -odparłam, otwierając serek i smarując go na kromkę chleba.

-Nic, tylko... dziwne połączenie. -powiedział, wzruszając ramionami. -Ale skoro masz na to ochotę, to nie będę się kłócił.

-Lepiej żebyś tego nie robił. -pochowałam wszystko i usiadłam obok niego z dwoma kanapkami w ręce, z zamiarem zjedzenia ich. -zjedz też coś i będziemy się zbierać na próbę...

Po około dwóch godzinach w końcu dotarliśmy do klubu, po drodze zatrzymując się na jakiejś stacji, ponieważ zemdliło mnie tak mocno, że musiałam zwymiotować.

-No w końcu, mieliście być tutaj pół godziny temu. -rzucił Chicken, gdy tylko weszliśmy do środka klubu kwadrat.

-Sorry, Maja się źle poczuła po drodze.

-Ale dasz radę koncertować?

-Jasne, mam nadzieję, że bez większych problemów. -westchnęłam, zabierając mikrofon i wchodząc na scenę.

-Masz tu wodę, pij dużo, a jakbyś się źle poczuła to nie ciągnij tego tylko zejdź.

-Dziękuję. -uśmiechnęłam się delikatnie do Gierakowskiego, który od wczoraj stał się jakiś nadopiekuńczy.

Szybko ogarnęliśmy próbę, więc już po około 20 minutach mogłam zejść ze sceny, siadając na kanapie, żeby trochę sobie odpocząć.

-Idź jutro do lekarza, później są kolejne koncerty, nie możesz się rozłożyć.

-Wiem, Goku, już jestem umówiona na jutro. -rzuciłam, czując na sobie podejrzliwy wzrok mojej przyjaciółki. -może dostanę jakieś krople i przejdzie w końcu...

-Maja, ktoś do ciebie. -przerwał nam manager Krystiana, który podszedł do mnie, wskazując mi drzwi prowadzące do garderoby.

Podziękowałam mu za informacje i poszłam w tamtym kierunku, od razu na wejściu wpadając na Zuzię.

-Co ty tu robisz?

-Słuchaj, zanim zaczniesz cokolwiek mówić, chciałabym cię bardzo przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. To było nie w porządku, a ja chyba byłam za bardzo zazdrosna o Krystiana.

-O Krystiana? Przecież już długo nie jesteście razem.

-Wiem, ale chyba dopiero po takim czasie zdałam sobie sprawę z tego, że czasami ciężko się przyzwyczaić do widoku swojego byłego z jego nową dziewczyną... Ale cóż, widzę, że cię kocha, a ty jego, więc już chyba się z tym pogodziłam. Jeszcze raz cię przepraszam.

-Nie mam ochoty się kłócić, więc powiedzmy, że wybaczam. -westchnęłam, opierając się o pobliską ścianę. -Ale wybacz mi jeśli będę na początku trochę złośliwa.

-Na spokojnie, masz do tego prawo, w końcu ja byłam dla ciebie bardziej...

Pogadałam jeszcze chwilę z Zuzią, po czym wróciłam do reszty, dołączając się do ich rozmowy. Po chwili blondynka także do nas przyszła, przepraszając resztę za swoje wcześniejsze zachowanie. Jej pojawienie się w naszej grupie było trochę zaskakujące, ale po jej przeprosinach atmosfera stała się mniej napięta, a rozmowy zeszły na całkiem inny tor...

O godzinie 19:45 wszyscy latali po całym backstagu, sprawdzając, czy na pewno wszystko jest tak, jak powinno być. W ostatniej chwili jeszcze ktoś z obsługi zaczął podpinać do mnie różne kabelki, a ja oddychałam głęboko, próbując się nie stresować.

-Mała, uważaj na siebie i pamiętaj o tym, żeby tak nie skakać.

-Wiem, wiem, dam radę. -westchnęłam, a gdy usłyszałam dźwięk rozpoczynającej się piosenki, wbiegłam na scenę, uważając na to, żeby się nie potknąć...

Cały koncert na szczęście przebiegł tak, jak powinien, a pod jego koniec fani zaczęli krzyczeć do mnie, że chcieliby drugi termin, co strasznie mnie rozśmieszyło. Obiecałam im, że postaram się ten drugi termin ogarnąć i zeszłam ze sceny, niemal od razu wpadając w ramiona Krystiana.

-Jestem dumny. Ostatni koncert był dojebany, ale ten był jeszcze lepszy.

-Dzięki. -uśmiechnęłam się, całując jego usta. -na szczęście w końcu możemy jechać do domu. Szczerze mówiąc to się już stęskniłam za Łodzią. -zaśmiałam się cicho, zbierając swoje rzeczy.

Około godzinkę zajęło nam ogarnięcie całego klubu i w końcu mogliśmy zacząć wracać do naszego aktualnego miejsca zamieszkania. Już przed koncertem zabraliśmy wraz z Krystianem wszystkie rzeczy z hotelu, więc teraz weszliśmy tylko do mojego samochodu i niemal od razu wyruszyliśmy w drogę powrotną, rozmawiając o jutrzejszej wizycie.

Gdzieś w połowie drogi zasnęłam, myśląc o tym, co się jutro okaże...

Opium! -ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz