Jeszcze żadna dziewczyna tak do mnie nie powiedziała

510 36 27
                                    

27.05.2024

Następnego dnia obudziłam się już w mieszkaniu, przebrana i przykryta ciemną kołdrą. Podniosłam się delikatnie na rękach i rozejrzałam się po pokoju, zauważając brak Krystiana. Westchnęłam cicho, zeszłam z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni, słysząc z tamtego kierunku ciche pomrukiwanie.

-Oooo, wstałaś już, dzień dobry. -Gierakowski uśmiechnął się szeroko, całując mnie na powitanie. -jak się spało?

-Dobrze, w końcu się wyspałam.

-I bardzo dobrze. -mruknął, podając mi talerz z tostami polanymi dżemem. -zrobiłem ci śniadanie. Nie mam pojęcia czy akurat dzisiaj masz ochotę na to, ale chciałem się postarać.

-Akurat dzisiaj zjadłabym dosłownie wszystko, więc dziękuję ci bardzo. -przytuliłam się do jego ciepłego ciała, po chwili zabierając od niego gotowe tosty. -stresuje się strasznie tym lekarzem.

-Czym niby? Zrobi ci USG, czy tam to co się robi i zapewne okaże się to, co podejrzewaliśmy.

-A jak nie? Krystian, zrobiłam ci nadzieję, a mogę cię jeszcze bardziej zawieść.

-Słońce, chciałbym zostać ojcem, to prawda, ale jeśli tak nie będzie to też nic się nie stanie. Widocznie wszystko ma swój czas, nie przejmuj się tym.

-I później będziesz śpiewać w swoich piosenkach o tym, że jakaś laska ci nadzieję zrobiła na zostanie ojcem. -mruknęłam, a on się roześmiał, obejmując mnie od tyłu.

-Przestań, nigdy tak nie będzie. -pokiwał głową, zabierając ode mnie brudny talerz, żeby go umyć. -jak się dzisiaj czujesz?

-W końcu czuję się świetnie.

-A tak szczerze?

-Tak szczerze to chujowo i chyba zaraz będę wymiotować po tych tostach. -oparłam głowę o blat, głęboko oddychając.

Próbowałam walczyć z dziwnym uczuciem w swoim żołądku, jednak przegrałam tą walkę, po chwili zamykając się w toalecie.

-Weź to sobie, byłem rano w aptece i pani powiedziała, że powinno pomóc chociaż na chwilę. -Krystian podał mi listek z tabletkami, więc gdy tylko przestałam wymiotować, od razu zażyłam jedną, wracając do salonu.

-Katorga. -jęknęłam, czując dosyć ostry zapach, który drażnił moje drogi oddechowe. -używałeś dezodorantu?

-No, jakąś godzinkę temu. A co? Jebie ode mnie?

-Jebie, ale tym dezodorantem, nie wytrzymam zaraz. -bez zastanowienia podniosłam się z kanapy, wychodząc na taras. -nie podchodź do mnie bo przysięgam, że się zerzygam.

-Łooo, jeszcze żadna dziewczyna tak do mnie nie powiedziała.

-Krystian, proszę cię, nie mam ochoty na żarty. -oparłam się o ścianę, biorąc głębokie wdechy.

-Jak ja z tobą wytrzymam tyle czasu? Jesteś nieznośna.

-A ty wkurwiający.

-No już, wygrałaś, idę od ciebie.

-IDŹ ZMYĆ Z SIEBIE TEN ZAPACH! -krzyknęłam, a on tylko pokiwał głową i śmiejąc się pod nosem wlazł do łazienki, zamykając się w niej.

Od razu, gdy tylko weszłam ponownie do mieszkania, otworzyłam wszystkie okna, próbując pozbyć się zapachu dezodorantu Gierakowskiego. Gdy już mi się to udało, usiadłam ponownie na kanapie, a z łazienki wyszedł Krystian, wycierając ręcznikiem swoje mokre włosy.

-Już lepiej?

-Powiedzmy. Sorki, że przez moje humorki musiałeś się iść znowu myć.

-Przestań, nie wiem jak to jest być w ciąży, ale domyślam się, że to nie jest zależne od ciebie, a ja chcę, żebyś się czuła jak najbardziej komfortowo, więc mogę się myć nawet co pół godziny.

-No już nie przesadzaj. -oparłam swoją głowę o jego ramię, a on pociągnął mnie tak, że teraz leżałam do połowy na jego kolanach.

-Odpocznij sobie, widzę, że jesteś zmęczona.

-Przecież dopiero wstałam, nie rób ze mnie kaleki życiowej.

-To czemu się nie podnosisz?

-Bo mi tu wygodnie. -westchnęłam, a on zaśmiał się cicho, głaszcząc mnie delikatnie po głowie.

Jego ruchy uspokajały mnie, więc już po kilku sekundach zasnęłam przodem do jego brzucha, wtulając się w jego miękkie ciało...


-Wstawaj, słońce, musimy jechać do lekarza. -cichy głos bruneta obudził mnie, a ja wpół przytomna podniosłam się z jego ud, rozglądając się po całym salonie.

-Co? Przecież dopiero wstałam, jakim cudem już musimy jechać?

-Przespałaś pół dnia. -pokiwał głową ze zrezygnowaniem, ciągle uśmiechając się pod nosem.

-I ty tu cały czas siedziałeś?

-Nie chciałem cię budzić.

-Krystian, wiesz przecież, że nie musisz mnie traktować tak, jakbym się miała zaraz rozlecieć. Nic by mi się nie stało, jakby moja głowa wylądowała na kanapie.

-Już nie narzekaj i się zbieraj bo się jeszcze spóźnimy.

-Dobrze, tato. -westchnęłam, kierując się w stronę naszej sypialni.

Bez słowa wyciągnęłam z szafy luźną koszulkę z młodego say10, a do tego wzięłam jeszcze czarne kolarki. Ubrałam się trochę inaczej niż zwykle, ale na dworze było gorąco, a ja chciałam założyć coś, w czym będzie mi wygodnie.

Do całego outfitu dobrałam jeszcze jakieś dodatki i w kilka minut założyłam wszystko na siebie, czekając na Krystiana.

-Drzesz się na mnie, a sam się zbierasz jak stara baba.

-Już idę. -po chwili brunet stanął obok mnie, ubrany w czarne spodenki i tego samego koloru koszulkę z deathcoru.

-Przecież te baby tam to zabiją nas wzrokiem. -rzuciłam, spoglądając na nas w lustrze.

-Przestań się przejmować ludźmi, idziemy tam, żeby się dowiedzieć, czy będziemy mieć bobasa, a nie żeby się wdawać w dyskusję i przejmować się wzrokiem innych.

-Masz rację, za bardzo się stresuje już i gadam głupoty, chodźmy. -odetchnęłam głęboko, wychodząc z mieszkania, a Krystian opuścił je zaraz za mną, zamykając drzwi na klucz.

Droga do lekarza zajęła nam jakieś dziesięć minut autem, więc już po chwili weszliśmy do przychodzi, zajmując miejsce przed gabinetem. Prócz nas, w pomieszczeniu siedziały jeszcze jakieś trzy kobiety, które oczywiście, gdy tylko weszliśmy, zaczęły patrzeć na nas krzywym wzrokiem. Krystian, jak zwykle, miał wszystko w dupie, więc starałam się wziąć z niego przykład,
bawiąc się jego wytatuowanymi palcami.

Po chwili lekarka zawołała mnie do środka, więc wstając z siedzenia odetchnęłam głęboko, ciągnąc na sobą zadowolonego chłopaka. Przechodząc do gabinetu lekarskiego, usiadłam na wygodnym fotelu, a Krystian zajął miejsce obok mnie, trzymając moją dłoń w swojej. Lekarka, starsza kobieta w okularach, uśmiechnęła się do nas serdecznie.

-Powód wizyty znam, ale zaczniemy sobie i tak od szybkiego wywiadu. -rzuciła, klikając coś w komputerze. -kiedy ostatni raz miałaś miesiaczke?

-Z dwa miesiące temu. Całe życie miałam nieregularną, więc nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. - przyznałam, przekładając włosy za ucho.

Lekarka skinęła głową, zanotowała coś i kontynuowała.

-Czy miałaś jakieś inne objawy, takie jak mdłości poranne, wzrost wagi, zmęczenie?

-Mdłości, wymioty... -zastanowiłam się chwilę i chciałam kontynuować, jednak Krystian mi przerwał.

-Zmiany nastroju, jedzenie dziwnych rzeczy, zmęczenie, nadwrażliwość na zapachy...

-Już, skończyłeś? -przerwałam mu, a lekarka zaśmiała się, spoglądając na nas z widocznym rozbawieniem.

-Dobrze, myślę, że tyle nam wystarczy. Podwiń sobie koszulkę i połóż się na leżance, sprawdzimy co tam się znajduje. -uśmiechnęła się, więc zrobiłam to, o co mnie poprosiła, czując narastający stres. -nie stresuj się. -przyłożyła mi do brzucha specjalne urządzenie z zimną mazią, delikatnie jeżdżąc nim na boki. -powiem wam, że...

Opium! -ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz