12.06.2024
Następnego dnia obudziło mnie jakieś głośne walenie w coś. Od razu otworzyłam oczy i spojrzałam w prawo, a gdy nie ujrzałam tam Krystiana, zerwałam się z łóżka, wręcz biegnąc w stronę głośnego dźwięku.
-Krystian kurwa, co ty wyprawiasz? -zapytałam, czując jak robi mi się ciepło, a moje serce zaczyna walić tak głośno, że byłam w stanie to usłyszeć. -zostaw to. -wyrwałam mu z ręki tłuczek, zauważając, że ma całą poranioną dłoń. -co ci odjebało?
Krystian stał przede mną, oddychając ciężko, jego twarz była wykrzywiona z bólu i frustracji. W kuchni panował chaos, a na blacie leżały rozbite naczynia i rozsypane jedzenie.
-Kurwa, przepraszam - powiedział, patrząc na swoją poranioną dłoń. - Po prostu... nie mogłem przestać myśleć o Krystianie i wpadłem w szał.
-Nie musisz przepraszać - odpowiedziałam, starając się zachować spokój, chociaż w środku czułam niepokój. - Ale musisz się uspokoić. To nie jest sposób na radzenie sobie z emocjami. -Przyciągnęłam go do zlewu, gdzie delikatnie zaczęłam myć jego dłoń.
Była mocno poraniona, a krew powoli ściekała po jego palcach. Brunet syknął z bólu, ale nie protestował.
-Musimy to jakoś opatrzyć - powiedziałam, szukając apteczki. - Usiądź na chwilę, zaraz wracam. -rzuciłam, a chłopak usiadł na krześle, opierając głowę na dłoniach.
Był wyraźnie zdruzgotany, a ja wiedziałam, że muszę mu pomóc, nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Znalazłam apteczkę i wróciłam do kuchni, delikatnie opatrując jego ranę.
-Przepraszam, naprawdę przepraszam - powtarzał Krystian, patrząc na mnie z poczuciem winy w oczach. - Nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu... wszystko się na mnie zwaliło.
-Wiem, kochanie - powiedziałam cicho, kończąc bandażowanie jego dłoni. - brałeś tabletki na..bordera? -zapytałam trochę ciszej, patrząc w jego jasno niebieskie oczy.
Krystian wziął głęboki oddech, a jego oczy zwęziły się lekko, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
-Nie, zapomniałem... - przyznał cicho, unikając mojego wzroku. - Wczoraj był... trudny dzień, a ja po prostu o nich zapomniałem.
-Przecież wiesz, jakie to jest ważne - powiedziałam delikatnie, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Musisz pamiętać o nich, pomagają ci.
-Myślałem, że już ich kurwa nie potrzebuje. -westchnął, a jego ręce zaczęły się trząść. -japierdole, ale jestem kurwa zjebany. Kurwa mać, nie zasługuje na bycie ojcem, żadne dziecko nie potrzebuje aż tak zjebanego starego. -rzucił, a z jego oczu zaczęły wypływać słone łzy.
Bez słowa załapałam go za ręce, próbując go uspokoić.
-Krystian, przestań - powiedziałam stanowczo. - To, że masz problemy, nie oznacza, że jesteś zły albo nie zasługujesz na bycie ojcem. Każdy ma swoje wady i trudności, ale to, jak sobie z nimi radzimy, definiuje nas jako ludzi. -mruknęłam, ścierając z jego policzków mokre ślady.
Brunet patrzył na mnie, próbując przetrawić moje słowa. Wiedziałam, że to dla niego trudne, ale nie mogłam pozwolić, żeby się poddał.
-Musisz wrócić do brania leków - kontynuowałam, łagodząc ton głosu. - To nie jest oznaka słabości, tylko troski o siebie i naszą przyszłość. Zrobimy to razem, krok po kroku, ale najpierw musisz zacząć dbać o siebie.
-Dobrze, wrócę do leków. Przepraszam za ten cały bałagan. -spojrzał na mnie, zaczynając ogarniać wszystkie porozwalane szklanki.
-Zostaw, ja posprzątam.
-Daj spokój, ja narobiłem syfu, to ja to posprzątam. Ty nie powinnaś się teraz przemęczać, a i tak już przeze mnie masz przejebane.
-Jestem wdzięczna za to, że nasze drogi się skrzyżowały, nie wymyślaj sobie niczego innego. -pomogłam mu ze sprzątaniem, a już po kilku minutach kuchnia wyglądała tak, jak wcześniej.
-Dasz sobie radę? Muszę jechać do studia dokończyć piosenkę. Jutro ma wyjść klip, a jeszcze nie jest skończona.
-5 milionów influencerek? -zapytałam, a on kiwnął głową, ubierając na siebie czarną koszulkę z nadchodzącego merchu „lato 2024".
-Dawałem ostatnio na kanale info o tym, że szukam statystów.
-Szczerze mówiąc dawno nie przeglądałam Instagrama. -przyznałam, siadając na kanapie. -późno wrócisz?
-Nie wiem, mysza, jak skończę to będę. -pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł z mieszania, zostawiając mnie samą.
Było już po północy, a Krystiana dalej nie było. Nie chciałam do niego dzwonić, bo wiedziałam, że jak już jechał do studia, to się w nim zaszywał, a cały świat przestawał go interesować, ale mimo to, czułam niepokój. Próbowałam oglądać telewizję, czytać książkę, ale nic nie mogło mnie naprawdę zająć. W końcu zdecydowałam się zrobić sobie herbatę i spróbować się uspokoić, a gdy już mi się to udało, do mieszkania wszedł Krystian, robiąc niemały szum.
-Już jeste, slonceeee. -przeciągnął, a gdy stanęłam koło niego, poczułam od niego ostry zapach alkoholu.
-Piłeś? Jak wróciłeś?
-Spokojnie, Mateusz mnie odzwioa. -wybełkotał, śmiejąc się.
-Chyba przesadziłeś. -westchnęłam głośno, pomagając mu ściągnąć buty. -po co piłeś? Alkohol to nie dobry wybór, wiesz o tym.
-Nie mogę sobie poradzić z tym wszystkim, Goku był dla mnie kimś w chuj ważnym. -westchnął, opadając na kanapę. -jakoś dalej nie wierzę w to, że tak o rzucił to wszystko dla sławy i pieniędzy.
-Wiem, że to dla ciebie trudne, słońce, ale nie możesz się tak zatracać. Alkohol nie jest dobrym rozwiązaniem, pociągnie cię w dół jeszcze bardziej.
-Już jestem w dołku, może powinienem być jeszcze bardziej?
-Przestań, potrzebujemy cię. -położyłam dłoń na swoim brzuchu, delikatnie go masując. -może jeszcze go nie widać, ale on/ona cię potrzebuje, Krystian.
-Japierdole, ale ja jestem kurwa zjebany. -przetarł ręką swoją twarz, głośno oddychając. -myślę tylko o sobie, a w rzeczywistości powinienem myśleć tylko i wyłącznie o was. Nie o sobie i nie o Gawrychu. Jak się czujesz? Wymiotowałaś dzisiaj dużo? Masz ochotę na coś do jedzenia?
-Mam ochotę tylko na to, żebyś wstał, przebrał się i poszedł spać.
-Już idę. -mruknął, ledwo wstając z kanapy.
Bez słowa złapałam go pod ramię i pomogłam mu przejść do sypialni, a później zdjęłam z niego koszulkę oraz spodnie, prosząc go o zdjęcie bokserek.
-Mmmm, mam na coś liczyć? -zaśmiał się, stojąc przede mną kompletnie nago.
-Jakbyś był trzeźwy to może, ale teraz ubieraj te gacie i się kładź. -podałam mu czarne bokserki, czekając aż je ubierze.
Brunet już więcej nic nie mówił i ubrał na siebie dolną część bielizny, od razu opadając ciężko na łóżko.
-Przynieść ci miskę do rzygania? -zapytałam, jednak nie dostałam odpowiedzi, ponieważ Krystian już spał. -przyniosę. -westchnęłam i poszłam do łazienki po dużą miskę, kładąc ją na ziemi przy łóżku po jego stronie. -dobranoc. -mruknęłam, wiedząc, że i tak mi nie odpowie.
Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy, myśląc o tym, jak bardzo bezradnie się teraz czuję...
CZYTASZ
Opium! -Chivas
FanficWszyscy chcą mnie leczyć To nawet nie terapeuci To nie idę do apteki Tylko do perfumerii Półki takie puste A koszyk taki pełny