X: Hotel California

38 15 0
                                    

Coś nie coś pamiętam; była to bez wątpienia jedna z najgorszych podróży w moim życiu. Pamiętam, że jadąc budziłem się co jakiś czas, wyrywałem się z takiego półsnu pół nie wiem czego. Szczerze zupełnie nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Patrzyłem na swoją rękę, była zakrwawiona. Czasami tylko słyszałem głos Emily, która mówiła do mnie:

— Będzie dobrze.

Budziłem się i półsen, budziłem się i mdlałem i tak w kółko. W pewnym momencie zupełnie zemdlałem. Obudziłem się w jakimś łóżku, w nieznanym mi pokoju. Łóżko było w miarę przyjemne w sensie chodzi mi o materac. Wiecie był taki nieco twardszy takie właśnie lubię. Przyglądałem się ścianą były pokryte nie wiedziałem do końca jak to nazwać, były pełne różnego rodzaju znaków nie wiedziałem co oznaczają, ale wyglądały naprawdę ciekawe. W ogóle jak na pokój było tu bardzo dużo różnej maści obrazów. Popatrzyłem na nie i myślałem, oj głęboko myślałem, niektóre z nich były ładne inne trochę mniej. Najbardziej spodobał mi się obraz, który był sam nie wiem kogo, ale namalował piękne słoneczniki. Minimalnie były podobne do słoneczników Van Gogha. Przypomniało mi się wtedy, obraz mojej mamy, który miałem u siebie w apartamencie kurwa jak szkoda, że go tutaj teraz nie ma mógłbym patrzyć na niego latami. Chciałem wstać, ale wtedy poczułem, że coś mnie boli. A nawet napierdala wiecie to takie mocniejsze słowo na ból. Źródło bólu było w okolicach brzucha co ciekawe. Zdaje mi się, że mimo wszystko bardziej powinna boleć mnie ręka. Podniosłem ubranie i zobaczyłem, że miałem jakąś jedną nową ranę na brzuchu. Była dość duża, ale była już zaszyta. To pewnie przez nią tak mnie wszytko boli pomyślałem sobie. Chyba będę musiał spędzić cały ten dzień w łóżku. Nie jest najgorzej, bo i tak zbytnio nie miałem siły na nic więc w sumie mi to nie przeszkadzało. Ale naszła mnie wena na napisanie czegoś tak wiem znowu będziecie musieli czytać moje wypociny. Wziąłem kartkę i długopis, który miałem obok łóżka i zacząłem pisać.

Nazwa wiersza "hmm"— pomyślałem. 

"Wir "

Życie moje ostatnio wiruje i zmienia mi się strasznie.

Wszystko było normalnie, nagle zrobiło się jakoś dziwaczne.

Czuję się trochę, jakbym był na karuzeli.

Chyba widziałem anioła, co już łóżko mi ścielił.


Ale przeżyłem i dalej chodzę z wami po świecie. 

Kiedyś na pewno mnie jeszcze złapiecie,

ale mój czas jeszcze nie nastał.

Chwila wytchnienia, by los mną aż tak nie szastał. 


Piszę to dla tych, co im ostatnio życie wiruje.

Ja z wami w tym jestem i z wami codzienność maluję.


Dobra koniec tego wiersza zdaje mi się, że na razie coś takiego wystarczy. — pomyślałem sobie. Wróciłem do patrzenia na obrazy i coraz bardziej zastanawiałem się nad nimi, rozdrabniając je coraz bardziej na części.

Mniej więcej powiem wam jak one wyglądały. Po lewej stronie miałem taki obraz, w stylu sztuka nowoczesna: trochę kresek, trochę kropek, dwie większe plamki. Ale im dłużej na niego patrzyłem, tym więcej rzeczy w nim widziałem. Zauważyłem drugie, trzecie, a nawet czwarte dno. Wszystko na nim wyglądało pięknie i wspaniale, a obraz był naprawdę ładny. Tak to właśnie jest czasami na pierwszy rzut oka coś wydaje nam się dosyć słabe, ale potem, po głębszej analizie, jest to naprawdę bardzo ładne. Patrząc na obrazy i zagłębiając się w nie coraz bardziej, w pewnym momencie zasnąłem. 

Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz