XLIV: 'Siedzący demon'

12 4 0
                                    

Ogólnie, czego by nie mówić, to wczorajsza noc była zajebista. Ale to z tamtego rozdziału, więc kto nie chce wiedzieć, nie będę mu tego opowiadał, mniejsza o to. Wstałem i akurat, jak wstałem, to obudziłem też Ashley. Pierwszy obraz był już gotowy. Wyjęliśmy go i byłem zaskoczony.

— No powiem ci, że to wygląda dosłownie jak oryginał — powiedziałem do niej.

— Oj tak — odpowiedziała. — To naprawdę wygląda jak oryginał.

— Naprawdę, obraz był prze kozacki, czego by nie mówić.

— Ej, a co myślisz o tym, żeby spróbować to wrzucić na jeszcze inny program? — zapytała mnie.

— Co masz na myśli? — zapytałem.

— No bo ogólnie może być kilka programów. Im dłużej to się będzie robiło, tym dokładniejszy będzie, przynajmniej powinien być ten obraz. Więc wiesz, jakbyś chciał, to możemy spróbować wykonać jeszcze dokładniejszy obraz. Bo ten program, który użyliśmy, nie był najdłuższy. Najdłuższy program, który zrobiłam trwa równo czterdzieści osiem godzin. 

—No, trochę to jest, ale może byłoby tego warte.—powiedziałem jej. — Wiesz, co, w sumie możemy spróbować. To dawaj te czterdzieści osiem godzin czy ile tam jest.

— No to wstawiam.—powiedziała mi. 

—Zdaje mi się, że wiesz, teraz możemy na razie tego nie pilnować.—powiedziałem jej.

— No w sumie masz rację, możemy natomiast trochę się pobawić i poprzeszkadzać sąsiadom. — powiedziała do mnie kobieta. 

— Oj ty, ty... — uśmiechnąłem się. 

W tym momencie dostałem powiadomienie na telefon.

Volter, kurwa, szybko przyjeżdżaj — przeczytałem wiadomość i byłem zaskoczony, bo nigdy nie dostałem takiej wiadomości od Emily.

— Co się stało? — zapytała mnie Ashley, widząc moją minę.

— No, Emily wysłała mi SMS-a, że mam szybko do niej przyjeżdżać. Chyba zorientowała się, że zleceniodawca nie żyje, a wraz z nim cała jego pierdolona ekipa. Nie wiem, czy chłopaki coś jeszcze później zrobili z tymi ciałami i w ogóle. Bo szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Kiedy zabiłem tego zleceniodawcę, to po prostu wyszedłem.— powiedziałem jej.

— No tego nie wie nikt, ale mam wrażenie, że przekonasz się o tym dzisiaj — powiedziała do mnie.

— Oj tak, wiesz co... — popatrzyłem na nią. — Mam do ciebie taką prośbę. Proszę cię, naprawdę, nie wychodź nigdzie dzisiaj, okej? Zostań tutaj, ja wiem, że nie ma tu zbyt dużo rzeczy do robienia, ale po prostu tu zostań.

— Widzę, że się o mnie martwisz? — zapytała z lekkim zdziwieniem.

— Tak, martwię się o ciebie. Będę stanowczo martwić się o ciebie i po prostu chcę, żebyś została w domu, bo nie wiem, co się dzisiaj stanie. Może się zdarzyć wszystko — powiedziałem do niej.

Popatrzyła na mnie i powiedziała:

— Dobrze, nigdzie nie pójdę.

— Dziękuję, wiem, że dużo wymagam, ale przepraszam — powiedziałem, patrząc na nią.

— Nie no, spokojnie, dzisiaj i tak nie mam nic do roboty, więc na spokojnie — odpowiedziała, uspokajając mnie.

— Jejku, dziękuję — powiedziałem, czując ulgę.

Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz