XV: 'Dziewczyna z perłą'

23 14 0
                                    

Kiedy skończyłem rozmowę z Robem, poszedłem szukać kelnerki. Naprawdę, powiem wam szczerze, ta kobieta mi się strasznie spodobała. Mam coś takiego, że ludzie po prostu kupują mnie swoim pierwszym spojrzeniem albo na odwrót. Tak właśnie było w jej przypadku – naprawdę kupiła mnie swoim pierwszym spojrzeniem. Chciałbym z nią porozmawiać, tak po prostu. W ostatnim czasie poczułem, że wiele osób mnie wykorzystuje. Źle się z tym czuję, ale cóż, życie.

Nie ma co zbytnio myśleć, lepiej wstać. Tak też zrobiłem i zacząłem szukać jej po klubie, który naprawdę był ogromny. Szukanie tu tej dziewczyny będzie naprawdę trudne. Barmanów tutaj było od zajebania, więc tym bardziej nie miałem za bardzo jak ją znaleźć, ale na spokojnie. W pewnym momencie stwierdziłem, że po prostu podejdę do barmana i zapytam o nią.

— Kelner — powiedziałem do niego.

— Tak, w czym mogę pomóc? — zapytał.

— Przepraszam, mam taką dziwną prośbę czy pytanie. Widziałem tu taką barmankę, ma ona około sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, czarne włosy, jest w wieku około dwudziestu pięciu lat, nie umiem dokładnie określić. Pamiętam, że miała adidasy i była ubrana w wasz strój, który tutaj obowiązuje, oczywiście. Niebieskie oczy i czerwona pomadka na ustach. Nie wiem, czy to w ogóle pomoże...

 Ten patrzy na mnie jak na zupełnego debila. 

—  Tak, i co z nią? Został pan przez nią oblany, czy coś się stało? Czy chodzi pan o coś innego?— zapytał się mnie.

— Nie, po prostu chciałem z nią porozmawiać — powiedziałem mu.

— A, rozumiem, chyba już wiem, co się kręci — powiedział barman. W tym momencie podszedł do mnie trochę bliżej i dodał: —Co do niej, to opowiem tylko panu, że ma dosyć specyficzne poczucie, humoru, po prostu jej zachowanie czasami jest dosyć dziwne, ale ogólnie jest bardzo miła.

— Aaaa jasne, jasne, rozumiem. No, ja też nie jestem najnormalniejszy, więc może się jakoś dogadamy — powiedziałem, uśmiechając się do barmana.

— Rozumiem — powiedział do mnie. —Wiesz co, może tu zostań na razie, posiedzisz sobie tutaj. Ja zrobię ci jakiegoś drinka, i jak ona tu przyjdzie, to z nią porozmawiasz.

— W sumie dobry pomysł, czemu nie. I tak wypiłem tylko jedną szklankę whisky, pić już mi się nie chce, ale zajebiście chce mi się palić. Czy można by było tu gdzieś zapalić, czy nie za bardzo?

Barman spojrzał na mnie i nie wiedział, co ma powiedzieć. Rozejrzałem się w klubie nikt nie palił, barman podszedł do mnie nieco bliżej i powiedział: 

—Wiesz, co, nie można tu palić, ale zrobimy tak: w sumie ja i tak zaraz kończę pracę i wchodzi po mnie kolejny barman, więc możemy pójść na zaplecze, a tam można palić do woli.

— O, zajebisty pomysł! — powiedziałem do niego.

Kelner został jeszcze chwilę za barem a w trakcie tego trochę ze mną pogadał. Czekaliśmy aż w końcu ktoś go zmieni. Gdy ten w końcu przyszedł, nowy ten zaprowadził mnie na zaplecze. Tyły klubu wyglądały dość przeciętnie: stojące alkohole — whisky, wódka, ale kuchnia kilku kucharzy ubranych bardzo ładnie i dostojnie. Nie jestem pewien, czy to oni podają jedzenie, ale wszystko wyglądało bardzo estetycznie i starannie — nie było brudu, naprawdę pierwszy raz widziałem tak ładne zaplecze. Choć w sumie pierwszy raz byłem na zapleczu.

Poszliśmy do małego pokoiku, który nazywają "swojską palarnią". Wszedłem do niego razem z barmanem i wyciągnąłem paczkę papierosów.

— Chcesz jednego? — zapytałem go.

Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz