XXXVIII: Plany

10 5 0
                                    

Minęło jakieś pół godziny odkąd wyjechałem z domu. Jechałem właśnie do 'rodzinnego' miasta, aby spotkać się z tymi ziomkami. W sumie to nie wiem, po co aż tak daleko jadę. Mogłem to po prostu spotkać się z nimi w tym nowym mieszkaniu, czy gdziekolwiek indziej, ale wolałem dmuchać na zimno. Wiecie, o co chodzi. Myślę, że mimo wszystko lepiej jest podchodzić do tego tematu bezpiecznie niż robić takie biznesy na widoku. No dobra może i można, ale do tego trzeba mieć PIENIĄDZE, a nie pieniądze.

Gdy byłem w mieście, chwyciłem telefon i napisałem:

Jak coś jestem już w mieszkaniu,i na was czekam.

Dobra, dzięki. Jedziemy. Podaj adres. — napisał.

Wysłałem im adres.

Będziemy za jakieś pół godziny.

Przypomniało mi się też te obrazy, które tu wisiały, miałem zabrać do tamtego mieszkania, wziąłem je i zaniosłem je do auta. Wróciłem do domu, wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa.

Jak to, kurwa, wszystko zrobić, żeby wszytko wyszło? — zacząłem myśleć głęboko. Paląc drugiego papierosa, jeszcze trochę poczekałem. Po czym przyjechali chłopaki. 

— Dobra, panowie. Ogólnie tutaj mam na tej kartce bardzo dogłębny plan muzeum. Rzecz druga, mam dla was wypisaną kartkę z obrazami. M

— Ale to ich jest pięć — powiedział jeden z nich lekko zadziwiony.

—No właśnie a miały być cztery jak nie trzy.—powiedział kolejny.

— Tak, ale jest ich pięć, to prawda. Dostaniecie za to półtora miliona, tylko za każde uszkodzenie minus sto koła.—powiedziałem do nich. 

Popatrzyli na mnie.

— Dobra, bierzemy, ale płatność z góry.

— Nie ma chuja, nie zapłacę wam z góry. Wykonacie robotę, zapłacę wam milion pięćset tysięcy. Oddacie mi obrazy, a ja wtedy dam wam pieniądze.

— Nie ma opcji — powiedział jeden z nich. — Albo płacisz chociaż jedną czwartą z góry, albo w ogóle nie zabieramy się za robotę.

— Dobra, możemy tak zrobić. Zapłacę wam przelewem jedną czwartą. Ale pamiętajcie, kradniecie pięć obrazów i każdy z obrazów ma być w perfekcyjnym stanie — powiedziałem stanowczo.

—Bez problemu — odpowiedzieli mi.

— Czy jest coś jeszcze, co chcielibyście wiedzieć? — spytałem.

— Nie, ale po co nas tak daleko zaprowadzałeś? — odparli.

— Bezpieczeństwo jest najważniejsza w tej branży. Chcę, żebyśmy nie zostali przyłapani. Poza tym możemy pójść na piwo do baru, jeśli chcecie — zaproponowałem.

— Piwo w barze? W sumie może być — zgodzili się.

Poszliśmy więc do baru na piwo. Gdy weszliśmy do środka, zobaczyłem swojego szefa ze starej pracy. Kurwa, w ogóle się go tu nie spodziewałem. Myślałem, że nie chodzi po takich miejscach, ale pewnie się myliłem. Chłopaki spojrzeli na mnie.

— Wyglądasz na zdziwionego — powiedzieli.

— Nie, nie — odpowiedziałem, starając się zachować spokój.

Chłopaki zamówili sobie po piwie, a ja wziąłem whisky można powiedzieć, że mój klasyczek. Jedna szklaneczka wystarczy. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, atmosfera była naprawdę fajna. Mimo tego, że byli dosyć specyficzni, gada się z nimi przyjemnie albo to może efekt whisky. Nie wiem. W każdym razie czas mijał nam szybko. 

Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz