XII: 'Narodziny Wenus'

39 14 0
                                    

— Przyjedź po nas później. — powiedziała kobieta.

— Jasne — odpowiedział jej szofer.

Po chwili odjechał, a ja zostałem z kobietą.

— Dobra, posłuchaj mnie, jakby co, jesteś ze mną, nie mów do mnie, Emily, zrozumiano? — powiedziała do mnie kobieta. 

— Dobrze. — odpowiedziałem niepewnie.

Weszliśmy do środka, a tam była jedna wielka impreza, chociaż nazywanie tego imprezą jest złe i nie do końca prawdziwe. Choć znacznie różniło się to od zwykłej imprezy. Każdy w środku miał elegancki ubiór, mężczyźni nosili garnitury, kobiety suknie, choć niektóre miały także marynarki. Ogólna oprawa była bardzo elegancka.

— Gdzie my w ogóle jesteśmy? — zapytałem się jej.

— Ogólnie to jesteśmy na wystawie obrazów, a tak naprawdę nie na wystawie, tylko na licytacji. — powiedziała do mnie.

— A to dlatego mnie tu zabrałaś? — powiedziałem do niej.

— No, mniej więcej tak — powiedziała do mnie.

— Aha, no spoko — pomyślałem sobie, ma, czyli ma mnie za swojego robotnika. Ale już  pieprzyć to, dobrze, w sumie jestem krytykiem, więc zobaczmy, jakie tu mają ciekawe obrazy. 

— A mogę się jeszcze z ciekawości spytać. Jakie jest konkretnie moje zadanie? — zapytałem się jej. 

— No, ogólnie musisz popatrzeć na te wszystkie obrazy i powiedzieć mi, który według ciebie może być najwięcej wart. — odpowiedziała.

Ehh widać, że to amatorszczyzna. Nie da się dokładnie ocenić jego ceny, ale mniej więcej wycenić, ile może być wart, ile możemy wziąć za dany obraz, zależy, jak mamy go sprzedać. Jeżeli mamy go sprzedać osobie, która kocha dane dzieła sztuki bądź artystę, no to wiadomo, zapłaci więcej, ale mniej więcej określić wartość obrazu, kurwa, przecież to jest za trudne. Przyciągnąłem nieco Emily do mnie i powiedziałem jej: 

— Możesz mi powiedzieć, mniej więcej dla kogo będzie ten obraz?

Popatrzyła się na mnie:

—Jeszcze w sumie nie wiem, po prostu znajdź najdroższy obraz i powiedz mi, ile może być wart.

— No dobrze — odpowiedziałem jej, chociaż w ogóle nie podobała mi się cała ta sytuacja.

Chodziłem z nią i przyglądałem się wszystkim obrazom. Nigdy nie widziałem tylu tak znanych, a także ciekawych obrazów, była ich naprawdę masa, żaden z nich nie miał ceny, najprawdopodobniej dlatego, że każdy z nich miał być przedmiotem do licytacji.

 Szedłem, patrzyłem, szedłem i patrzyłem, w pewnym momencie ujrzałem obraz "Narodziny Wenus" autorstwa Sandro Botticellego. Nie byłem jego wielkim fanem, ale wiedziałem, że sam artysta i sam obraz są dosyć powszechnie znane na świecie. Stwierdziłem więc, na tej podstawie, że ten obraz powinien być najdroższy. 

— Ten — wskazałem jej palcem i powiedziałem po cichu.

Kobieta popatrzyła się na obraz i uważnie go zapamiętała.

— Dobrze, nie ma problemu. — powiedziała mi.

— Co teraz robimy? — zapytałem jej.

— Teraz czekamy na licytację, a na razie możemy się trochę zabawić. — powiedziała mi.

Chodziłem po tej wielkiej willi, kurwa, pierwszy raz byłem w takim miejscu.  Teren był naprawdę wielki i to wszytko robiło na mnie ogromne wrażenie. Wziąłem sobie dwa drinki od kelnera, drugiego z nich dałem Emily. Nie powiem smakowało to hmmm powiedziałbym, że słabo. Choć mógłbym powiedzieć nawet, że smakowało jak totalne gówno. Ale obstawiam, że nie kosztowało w chuj. Chodziliśmy trochę po apartamencie, ale, w pewnym momencie zaczeli wszystkich zwoływać  na licytację.

Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz