Rozdział 25

91 13 3
                                    

Nicole's pov

Aktualnie wchodziłam po klatce schodowej i trzymałam szarpiącego się mężczyznę. Kiedy moja cierpliwość się kończyła, czyli bardzo szybko, wyciągnęłam broń i zaczęłam do niego celować. Na jego szczęście się uspokoił. Jakoś w samochodzie był spokojniejszy. No właśnie, jeśli już chodzi o to, kiedy zobaczyłam auto któro na nas czeka modliłam się aby to nie była Aster, chociaż w duchu chciałam aby to była właśnie ona. Okazało się, że tak właśnie było. Kiedy otworzyłam tylne drzwi aby wsadzić spanikowanego faceta, nie mogłam przeoczyć jej falowanych blond włosów. Lekko się spięłam, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Spróbowałam zachować pewność siebie. Widziałam że blondynka bardzo się stresowała, pewnie nie spodziewała się mojej obecności tak samo jak ja jej. Zachowywała się bardzo nieśmiało, na przykład wciąż urywała najmniejszy kontakt wzrokowy, jechała bardzo szybko, chociaż muszę przyznać, że jest naprawdę dobrym kierowcą. Oczywiście, nie przebiła Carla, dla mnie on zawsze będzie mistrzem kółka, ale pomimo tego mogę stwierdzić, że mi lekko zainponowała swoimi umiejętnościami. Przyłapywałam samą siebie, kiedy niekontrolowanie spoglądałam w stronę Aster. Wyglądała na naprawdę skupioną podczas kierowania autem. Przyznam, że ma zajebisty profil boczny. Mocno zarysowana linia szczękowa, prosty, lekko zadarty nos... Perfekcja! Stop, już za mocno się rozmarzyłam.

Wracając do rzeczywistości, byłam już pod wyznaczonymi drzwiami przez Bruce'a. Nacisnęłam dzwonek i usłyszałam jego głuchy dźwięk po drugiej stronie. Nie minęła chwila, a zostałam wpuszczona do środka.

- Witaj Bruce - powiedziałam dalej trzymając palec na spuście pistoletu, który był wycelowany w zawiązanego faceta.

- Miło się widzieć Sheryl - przywitał się - wejdźcie do środka.

Mężczyzna nie wyglądał przyjaźnie, uznałabym raczej jego wygląd za groźny. Tona tatuaży na szyi i ramionach, jego postura była dobrze zbudowana. Miał ogromne mięśnie i kilka blizn w różnych miejscach. Współczułam facetowi, którego tu przyprowadziłam. Bruce od razu mocno szarpnął faceta, którego trzymałam, więc go puściłam. W mgnieniu oka otworzył drzwi, które były na przeciwko tych wejściowych. Okazało się, że za nimi znajduje się łazienka i tam też go zamknął na klucz. W całym pomieszczeniu panował ogromny bałagan. Ściany były porozrywane, podłoga również w nie najlepszym stanie i wszędzie leżały przypadkowe przedmioty jak ubrania, talerze i pobite butelki. Chciałam z tąd wyjść jak najszybciej. Cały układ pomieszczeń był prosty, mieszkanie było małe. Dwa pomieszczenia po lewej i po prawej, a na przeciwnej ścianie do drzwi wejściowych, tak jak wcześniej wspomniałam, skromna łazienka.

- Sory za bajzel, nie zdążyłem posprzątać - powiedział mężczyzna wychodząc z toalety i zamknął jej drzwi na klucz - zaraz ci dam te zdjęcia, tylko je znajdę.

- Dobrze - odparłam. Nie da się przeoczyć, że chłopak nie należał do kulturalnego typu osoby. Zniknął gdzieś w innym pomieszczeniu, ale szybko wrócił.

- No ten, to tu te zdjęcia, masz sobie przejrzyj - powiedział wyciągając do mnie kopertę, którą od niego przyjęłam. Otworzyłam ją, a tam ukazały mi się zdjęcia dwóch dziewczyn, które rozpoznałam od razu, Silver i Riley. Nie zwracałam uwagi na szczegóły, ale na pierwszy rzut oka wiedziałam że się nadadzą.

- Dziękuję, w takim razie już idę - powiedziałam i już miałam skierować się w stronę wyjścia, ale Bruce coś jeszcze dodał.

- Ej wiesz co, ładna jesteś, nie chciałabyć coś ten teges, coś ten? - zapytał podnosząc brew.

- Nie - odparłam tak stanowczo, aż sama siebie się przeraziłam.

- Jakbyś zmieniła zdanie to mów - dodał - jakbyś potrzebowała pomocy to na mnie możesz polegać. Na jakieś luźne spotkania też możemy wyjść.

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz