Rozdział 31

101 14 2
                                    

Nicole's pov

Auta ruszyły z zawrotną prędkością wymijając brunetkę, stojącą pomiędzy nimi. Przeraźliwie wdusiło mnie w fotel. Dla mojego dobrego samopoczucia wolałam nie patrzeć w stronę licznika prędkości. Przewracałam strony kartek aby zrozumieć ile tylko mogę i jak najlepiej pokierować Carlem. Jak na razie była długa prosta, dopiero później zaczynały się schody, czyli zakręty. Popatrzyłam w stronę drugiego auta, któro jechało obok nas. Dziewczyna mocno trzymała kierownicę, na jej twarzy było wymalowane skupienie. Z niewiadomego powodu nie mogłam odwrócić od niej wzroku, moją uwagę powinnam przenieść na zupełnie co innego. Ona miała w sobie coś, co nie dawało mi spokoju. Otaczała ją jakaś niewyjaśnialna dla mnie aura, którą ciężko mi opisać. Biłam siebie w głowie za własne myśli.

- Prawy dwa, nie tnij - powiedziałam, kiedy zbliżaliśmy się do pierwszego zakrętu z nadzieją, że chłopak zna oznaczenia, które wyniosłam z różnych filmów oraz wpisów.

Chłopak poprawnie wykonał polecenia, które mu podałam. Czyli, że wiedział o co chodzi. To było dla nas znacznym zbawieniem. Moje szczęście nie trwało za długo, bo po sekundzie blondynka zaczęła wychodzić na prowadzenie. Buzowała we mnie adrenalina, nic nie potrafiłam usłyszeć przez warkot silników. Krzyczałam coraz to kolejne zagadnienia. Walka była zacięta. Przez wstrząsy nie byłam w stanie odczytywać zapisów, a jednocześnie musiałam wykrzykiwać polecenia w taki sposób, aby były bez najmniejszego błędu, a na dodatek chłopak musiał to zrozumieć. Trzęsły mi się ręce i nieprzerwanie obawiałam się, że Carl mógł czegoś nie usłyszeć. Na jednym z zakrętów Aster straciła prędkość, co dało nam szansę do wyprzedzenia dziewczyny. Kierowca od razu z niej skorzystał, jednak po pokonaniu zakrętu oboje zrozumieliśmy dlaczego dziewczyna zwolniła. Dopiero wtedy na kartce zauważyłam jakąś strzałkę z nierozczytywalnym napisem, która zaznaczała odcinek, gdzie się teraz znajdowaliśmy. Droga była niemiłosiernie dziurawa. Ogromny cios w serce, zawieszenie tego auta może się zniszczyć przez ten asfalt, a chłopak przy tej prędkości nie mógł wyhamować na odpowiednią szybkość.

- Ojciec mi zawsze powtarzał, że przy takich drogach jeździ się albo dwadzieścia albo dwieście na godzinę - krzyczał próbując omijać dziury i co chwilę spoglądał w lusterko, aby śledzić przeciwnika.

- Dwadzieścia? W życiu! - odkrzyczałam.

- Dlatego wybieramy drugą opcję - stwierdził przyspieszając jeszcze bardziej.

Auto odbijało się od asfaltu. Trzęsło mną w każdą stronę. Myślałam, że moje wnętrzności zaraz wylecą. Kątem oka spojrzałam na chłopaka unikając widoku licznika. Miał mocno zaciśnięte ręce na kierownicy i był skupiony tylko i wyłącznie na drodze. Ufałam mu i modliłam się w duchu, aby nie stracił panowania. Wiadome to, w jaki sposób mogło by się skończyć brak kontroli przy tej prędkości. Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie jak bardzo jeszcze nie byłam gotowa na śmierć. Ponownie zwróciłam wzrok na odbicie bocznego lusterka, aby zorientować się jak dużą mamy przewagę. Dziewczyna, co prawda trochę w tyle, zaczęła znacznie przyspieszać. Możliwe, że chciała się posużyć naszą techniką. Sądziłam, że przy budowie jej auta będzie to niewykonalne, jednak ponownie przekonałam się o tym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Aster pokonywała kolejne metry trasy, praktycznie lecąc w powietrzu przez wyboje na asfalcie. Przerażał mnie fakt, że ze mną działo się to samo i nie mam świadomości w jaki sposób porusza się ten pojazd. Jedynie szarpnięcia dawały mi informacje o tym, że się ponownie odbijamy od powierzchni. Kiedy byliśmy przy następnym zakręcie, chciałam już podyktować chłopakowi kolejne polecenia. Przez niespodziewany, ogromy wstrząs kartki upadły mi na podłogę. Kiedy zbierałam je i próbowałam o nic nie uderzyć głową, słyszałam krzyki chłopaka, abym się pospieszyła, bo w tej części latarnie są wyłączone, a światła samochodu nie zapewniału mu odpowiedniej widoczności. Jedna z najważnieszych kartek, czyli ta z wydrukowaną mapą, wpadła pod siedzenie. Nie mogłam się tak bardzo schylić przez pasy, które były podobnej budowy do tych w fotelikach dziecięcych. Postanowiłam zaryzykować. Odpięłam pasy i szybko schyliłam się po kartki, jednak właśnie w tym momencie Carl wykonał gwałtowny skręt, którego zapewne sam się nie spodziewał. Prakycznie jechał na ślepo. Dynamicznie poleciałam w bok i cholernie mocno uderzyłam głową w drzwi. Zaszumiło mi w uszach, ale nie mogę swierdzić czy mnie przyćmiło, bo i tak otulał nas zmrok. Chłopak krecił kierownicą w wiele stron, próbując nie wypaść z zakrętu i o nic nie zahaczyć, a jednocześnie martwił się o mnie czy nic mi się nie stało. Obrzucił mnie masą pytań co do mojego stanu. Tymczasem Aster nie miała najmniejszego problemu z wyprzedzeniem nas. Już po chwili patrzyliśmy na tył jej auta. Cholera. Gdyby tego wszystkiego było mało, kartka zaplątała się w jakiś dziwny sposób pod siedzeniem i nie potrafiłam jej wyciągnąć. Zestresowana mocno ją pociągnęłam, co było idiotyczne. Papier się rozerwał na dwa kawałki. Podniosłam obydwie części i bezzwłocznie usiadłam na fotelu, a potem zapięłam pasy. Miejsce uderzenia strasznie mnie bolało, kilka sekund później poczułam jak coś spływa po mojej skroni. No to mocno przyjebałam. Carl jeszcze jakoś nadrabiał z trasą i był coraz bliżej granatowego auta. Można powiedzieć, że jeszcze mieliśmy szansę na wygraną. Odczytywałam z kartki tyle ile mogłam. Nareszcie nadszedł czas na ostatni zakręt, a następnie prostą, która zakończy pojedynek. Nadal nie dogoniliśmy blondynki, która uparcie nie popełniła jeszcze żadnego błędu. Bacznie obserwowałam ją kiedy wjeżdżała w zakręt. Jest! Weszła w zakręt od złej strony przez co straciła trochę czasu, wystarczająco, abyśmy jechali obok dziewczyny. Carl poradził sobie z zakrętem idealnie. Wszystko gładko i z odpowiednią prędkością. Została ostatnia prosta. Napięcie było dla mnie nie do wytrzymania, czułam jak oblewał mnie zimny pot. Dziewczyna jechała po naszej prawej stronie, więc idealnie ją widziałam. Aster ukradkiem zerknęła w moją stronę. Szybko puściłam do niej oczko z nadzieją, że ją to zdezorientuje i zwróciłam wzrok na drogę. Przejęliśmy przewagę na maksymalnie cztery sekundy, tuż przed metą. Ale auto przeciwników było szybsze. Przekroczyliśmy linię w tym samym czasie. Nie wiedzieliśmy z Carlem czy się cieszyć. Bo w końcu, kto był zwycięzcą? Tłumy ludzi okrążyły oba auta. W pierwszej kolejności podbiegła do nas Clara. Kierowca bezzwłocznie otworzył szybę.

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz