W końcu skończyłam pracę w kawiarnii jak na dzisiaj. Od razu udałam się w stronę mojego domu, ponieważ nie miałam żadnych planów. Co prawda, mogłam pójść do sklepu, bo potrzebowałam kupić makaron, ale przecież mamy jeszcze paczkę w domu, a poza tym jestem bardzo zmęczona i nie chcę tracić więcej energii na jebane zakupy. A przynajmniej tak sobie wmawiałam. Podświadomie przecież chodziło mi tylko o jedno, aby Linda spędziła jak najmniej czasu w cztery oczy z Calebem, nawet nie było z nimi Alice. A jeśli o nią chodzi to dlaczego spędzają mniej czasu w jej towarzystwie? Przecież jest ich cudowną przyjaciółką. Najwidoczniej nie tylko ja zostałam oddalona przez tą dwójkę. Z ich podejściem do znajomości nie skończą z wieloma bliskimi im osobami.
Po kilkunastu minutach bez żadnych komplikacji dotarłam do domu. Jak zazwyczaj otworzyłam drzwi bez pukania i weszłam do środka. Znowu słyszałam ten wkurwiający głos... Głos, który powoli odbiera mi najważniejszą osobę w moim życiu. A ja? Czemu nic z tym nie robię?
- Jestem! - krzyknęłam w stronę salonu.
- Siema! - odpowiedział mi Caleb.
- Wiesz co się dzisiaj odjebało? - zapytała mnie czarnowłosa wychodząc z pomieszczenia, w którym siedziała razem z chłopakiem - jak byłam w pracy, wbili jacyś agresywni ludzie. Ja od razu bardzo dobrze się ukryłam, na szczęście nic się nikomu nie stało.
- A wiesz czemu tam się znajdowali? - zerwałam się od razu, może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej. Ciekawość zżera mnie od środka i nie pozwolę, aby szansa na dowiedzenie się więcej o wydarzeniu sprzed kilku godzin uciekła mi sprzed nosa.
- Kompletnie nie - odpowiedziała - chodzą tylko jakieś niesprawdzone plotki. Szkoda gadać.
- Oby to się wyjaśniło - dodałam po chwili i pokierowałam się w stronę kuchni, aby zrobić sobie kolację.
Przez cały czas się zastanawiałam nad tą sytuacją. Skończyły mi się pomysły skąd mogę uzyskać informacje na temat tamtego zdarzenia i wciąż miałam nadzieję, że rozwiązanie samo przyjdzie mi do głowy. Niepokoiło mnie dlaczego nikt nic nie wiedział, nawet osoby, które były wtedy w środku nie mają bladego pojęcia jakie zamiary mieli napastnicy. Nasunęła mi się opcja na myśl, aby sprowadzić jedną osobę z tamtego gangu i liczyć na to, że coś nam powie. Po jakimś czasie stwierdziłam, że to nie jest nawet aż tak zły pomysł?
Kiedy skończyłam jeść swój posiłek poszłam do salonu aby potowarzyszyć ( a tak serio poprzeszkadzać w rozwijaniu relacji) Lindzie i jej koledze. Kiedy jadłam, nie podsłuchwiałam ich rozmowy przez natłok myśli i nie wiem o czym dyskutują. Wiem, że za chwię i tak pójdę się uczyć, jednak potrzeba wepchnięcia się pomiędzy dwójkę jest ode mnie silniejsza.
- O czym rozmawiacie? - zapytałam zajmując miejsce obok czarnowłosej. Dziewczyna posłała mi wzrok, jakby miała do mnie jakiś problem.
- Aktualnie to o pracy - odpowiedział mi Caleb. Szkoda, że moja 'przyjaciółka' nie jest dla mnie tak sympatyczna w towarzystwie innych osób - słyszałem, że pracujesz w kawiarni, prawda?
- Tak, zgadza się - przytaknęłam mężczyźnie - praktycznie od niedawna, zaczęłam w tamtym tygodniu, a ty?
- Pracuję w restauracji, która jest położona w centrum miasta, jak na chwilę obecną pomagam w kuchni, jednak to tylko kwestia czasu kiedy dostanę lepsze stanowisko - powiedział - szef twierdzi, że widzi we mnie potencjał na dobrego pracownika.
- A ja się zastanawiam, czy powinnam iść jutro do pracy - wtrąciła Linda - martwię się, że ta sytuacja się powtórzy i... nie czuję się tam bezpiecznie.
- Teorytycznie, jeśli nie udało im się was okraść lub kogoś porwać czy cokolwiek, to faktycznie mogą wrócić - dopowiedziałam - może lepiej by było gdybyś została.
CZYTASZ
Napraw to co zniszczyłaś
RomanceJestem Nicole Anderson, nigdy nie przypuszczałam że jedna decyzja pociągnie za sobą taką kolejność wydarzeń. Pewnej nocy moje życie znacznie się odmieniło. Myślałam, że na lepsze, jednak nie sądziłam, że przyniesie takie konsekwencje.