Rozdział 16

110 13 0
                                    

W końcu skończyłam pracę w kawiarnii jak na dzisiaj. Od razu udałam się w stronę mojego domu, ponieważ nie miałam żadnych planów. Co prawda, mogłam pójść do sklepu, bo potrzebowałam kupić makaron, ale przecież mamy jeszcze paczkę w domu, a poza tym jestem bardzo zmęczona i nie chcę tracić więcej energii na jebane zakupy. A przynajmniej tak sobie wmawiałam. Podświadomie przecież chodziło mi tylko o jedno, aby Linda spędziła jak najmniej czasu w cztery oczy z Calebem, nawet nie było z nimi Alice. A jeśli o nią chodzi to dlaczego spędzają mniej czasu w jej towarzystwie? Przecież jest ich cudowną przyjaciółką. Najwidoczniej nie tylko ja zostałam oddalona przez tą dwójkę. Z ich podejściem do znajomości nie skończą z wieloma bliskimi im osobami.

Po kilkunastu minutach bez żadnych komplikacji dotarłam do domu. Jak zazwyczaj otworzyłam drzwi bez pukania i weszłam do środka. Znowu słyszałam ten wkurwiający głos... Głos, który powoli odbiera mi najważniejszą osobę w moim życiu. A ja? Czemu nic z tym nie robię?

- Jestem! - krzyknęłam w stronę salonu.

- Siema! - odpowiedział mi Caleb.

- Wiesz co się dzisiaj odjebało? - zapytała mnie czarnowłosa wychodząc z pomieszczenia, w którym siedziała razem z chłopakiem - jak byłam w pracy, wbili jacyś agresywni ludzie. Ja od razu bardzo dobrze się ukryłam, na szczęście nic się nikomu nie stało.

- A wiesz czemu tam się znajdowali? - zerwałam się od razu, może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej. Ciekawość zżera mnie od środka i nie pozwolę, aby szansa na dowiedzenie się więcej o wydarzeniu sprzed kilku godzin uciekła mi sprzed nosa.

- Kompletnie nie - odpowiedziała - chodzą tylko jakieś niesprawdzone plotki. Szkoda gadać.

- Oby to się wyjaśniło - dodałam po chwili i pokierowałam się w stronę kuchni, aby zrobić sobie kolację.

Przez cały czas się zastanawiałam nad tą sytuacją. Skończyły mi się pomysły skąd mogę uzyskać informacje na temat tamtego zdarzenia i wciąż miałam nadzieję, że rozwiązanie samo przyjdzie mi do głowy. Niepokoiło mnie dlaczego nikt nic nie wiedział, nawet osoby, które były wtedy w środku nie mają bladego pojęcia jakie zamiary mieli napastnicy. Nasunęła mi się opcja na myśl, aby sprowadzić jedną osobę z tamtego gangu i liczyć na to, że coś nam powie. Po jakimś czasie stwierdziłam, że to nie jest nawet aż tak zły pomysł?

Kiedy skończyłam jeść swój posiłek poszłam do salonu aby potowarzyszyć ( a tak serio poprzeszkadzać w rozwijaniu relacji) Lindzie i jej koledze. Kiedy jadłam, nie podsłuchwiałam ich rozmowy przez natłok myśli i nie wiem o czym dyskutują. Wiem, że za chwię i tak pójdę się uczyć, jednak potrzeba wepchnięcia się pomiędzy dwójkę jest ode mnie silniejsza.

- O czym rozmawiacie? - zapytałam zajmując miejsce obok czarnowłosej. Dziewczyna posłała mi wzrok, jakby miała do mnie jakiś problem.

- Aktualnie to o pracy - odpowiedział mi Caleb. Szkoda, że moja 'przyjaciółka' nie jest dla mnie tak sympatyczna w towarzystwie innych osób - słyszałem, że pracujesz w kawiarni, prawda?

- Tak, zgadza się - przytaknęłam mężczyźnie - praktycznie od niedawna, zaczęłam w tamtym tygodniu, a ty?

- Pracuję w restauracji, która jest położona w centrum miasta, jak na chwilę obecną pomagam w kuchni, jednak to tylko kwestia czasu kiedy dostanę lepsze stanowisko - powiedział - szef twierdzi, że widzi we mnie potencjał na dobrego pracownika.

- A ja się zastanawiam, czy powinnam iść jutro do pracy - wtrąciła Linda - martwię się, że ta sytuacja się powtórzy i... nie czuję się tam bezpiecznie.

- Teorytycznie, jeśli nie udało im się was okraść lub kogoś porwać czy cokolwiek, to faktycznie mogą wrócić - dopowiedziałam - może lepiej by było gdybyś została.

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz