Rozdział 38

85 11 0
                                    

Nicole's pov

Mogłam spokojnie wyjść z mojego nowego miejsca pracy dopiero wtedy, gdy upewniłam się, że jak na ten moment niewiele więcej mogę zdziałać. Kiedy wyszłam na zewnątrz dotarło do mnie jak późna zastała mnie godzina. Było już ciemno. Mrok rozświetlały latarnie i światła samochodów, które przejeżdżały obok mnie. Najbliższy autobus miałam za pół godziny, jak nie więcej, dlatego stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli się przejdę. Może nie należało to do najbezpieczniejszych decyzji w moim życiu, ale przecież nie każdy spacer nocny musi kończyć się tragedią. Było po dwudziestej drugiej. Gdyby autobus przyjechał i mnie zawiózł na najbliższy przystanek mojego domu, wróciłabym grubo po północy. Jeśli się przejdę, będę tam jeszcze przed dwudziestą trzecią. Wybór był oczywisty. Byłam dzisiaj zbyt zmęczona i chciałam położyć się jak najprędzej w łóżku bez zbędnego czekania. Nawet jeśli musiałabym zastać Caleba, który zapewne właśnie znajduje się w naszym mieszkaniu. Tylko przejdę obok nich i się przywitam, a potem prosto do pokoju, gdzie czeka mnie mój upragniony odpoczynek. Załatwiłam dziś dużo rzeczy, więc nie miałam się co martwić o to, że byłam mało produktywna. Zasnęłabym na prawdę szybko, w sumie to jedyne o czym teraz myślę.

Nie miałam nastroju na słuchanie muzyki, dlatego szłam bez słuchawek w uszach. Moje myśli popędziły w stronę czarnowłosej. Czy znowu będzie nalegała, abym nawiązała jakiś kontakt z Calebem? A może już zupełnie przestanie zwracać na mnie uwagę? Zawsze dawałam jej wiele atencji. Byłam na jej każde zawołanie i mogłam zrobić dla niej wszystko. Kupywałam jej słodycze kiedy chciała, nawet gdy nie miałam za wiele pieniędzy. Nigdy nie zdarzyło się, żebym jej nie wysłuchała. Nawet jeśli czas gonił mnie jak szalony, ja się zatrzymywałam aby wysłuchać jej głupot, czy głebokich przemyśleń lub zażaleń i narzekań na życie. Podnosiłam ją na duchu jak tylko mogłam, zawsze jej kibicowałam i byłam wyłacznie po jej stronie. Wierzyłam w jedną wersję wydarzeń, czyli tą którą mi przedstawiała i nie podważałam jej słów. Za to ona często wytykała mi, że się nie staram, kiedy robiłam co tylko mogłam i dawałam z siebie więcej niż sto procent. Zrzucała na mnie swoje obowiązki i zadania, a ja się temu nie sprzeciwiałam, bo chciałam zdjąć z jej barków każdy ciężar, pomimo tego, że sama ledwo sobie radziłam z moimi problemami. Doceniałam każdy jej gest i brałam do siebie każde słowo, bo często odstawiała mnie na drugi plan. Jestem pewna, że w gronie przyjaciół nigdy nie wybrała by mnie. Nie jestem u niej na pierwszym miejscu, czego nadal nie potrafię zrozumieć. Bo przecież w mojej głowie jestem dla niej najważniejszą osobą i dziewczyna odwzajemnia moje uczucia. Zrobiłaby dla mnie wszystko tak samo jak ja dla niej i chce spędzić ze mną każdą chwilę. W rzeczywistości tak jest. Tyle że osoba ,,ja" jest zamieniona na ,,Caleb". Niby mały szczegół, ale za to jak upierdliwy. Za wszelką cenę chciałabym go zmienić, ale nie mam pojęcia w jaki sposób. Przydałaby mi się jakaś mała wskazówka, podpowiedź co mam zrobić aby dziewczyna wybrała mnie, ale widać, że nie jest mi to pisane. Kto powiedział, że nie można zmienić scenariusza?

Przemierzałam kolejne metry trasy powolnym krokiem, ale jedna rzecz zaczęła mnie mocno niepokoić. Właśnie drugi raz szare BMW powoli przejechało obok mnie. To zadziałało na mnie rozbudzająco. Co gorsza, w żadnym z tych obu aut nie było Aster. Lepiej nie ryzykować, to na pewno nie był przypadek. Od razu włączyłam telefon i napisałam do Carla oraz Evisa, że jeżdżą wokół mnie auta z gangu Graysona, po czym wysłałam im pinezkę, gdzie się znajduję. Niestety, ale nie odpisali od razu, dlatego wysłałam podobną wiadomośc do Amber. Starałam się nie wpadać w panikę. Kolejny taki sam samochód przejechał obok mnie z podobną prędkością. Modliłam się w duchu, aby któryś z adresatów moich wiadomości prędko zauważył komunikat. Odłożyłam telefon chowając go do torebki. Musiałam mieć zaplanowane kolejne dziesięć kroków do przodu i patrzeć dookoła z szeroko otwartymi oczami. Czwarte. Rósł we mnie niepokój. Nie wiem czy lepiej byłoby zniknąć za zakrętem w jakiejś alejce czy iść główną drogą, gdzie ktoś w razie potrzeby mógłby mnie zauważyć. Nerwowo sprawdzałam co chwilę telefon. Nikt nie odczytał. Kurwa. Piąte BMW jechało za mną wyjątkowo wolno. Kątem oka widziałam, że kierowca cały czas się na mnie patrzył i coś mówił, ale przez hałas dochodzący z silnika i zamknięte drzwi nie byłam w stanie czegokolwiek usłyszeć. Mrok uniemożliwił mi wyczytanie jakichkolwiek słów z jego ust. Przyspieszyłam kroku, a moje serce zaczęło szybciej bić. Zawsze byłam pewna, że kiedy spotka mnie taka sytuacja zachowam stoicki spokój, ale kiedy staje się prawdziwa, okazuje się, że to jednak nie jest takie proste. Myślałam, że będę wiedziała co uczynić, a teraz mam zupełną pustkę i każdy ruch wydaje się być dla mnie zły. Oni mają znaczą przewagę. Jest ich więcej, mają doświadczenie i są silniejsi. Czy ja, czyli dziewczyna, która niedawno trafiła do tego świata i nie ma pojęcia co może zobić, mam jakiekolwiek szanse z nimi? Zaczęłabym działać, ale nie wiem w jakim kierunku. Jeśli zniknę za jakimś zakrętem, zapewne szare pojazdy będa już czekać po drugiej stronie. Jestem przekonana, że są dobrze zorganizowani. A jeśli pójdę w stronę domu, sprowadzę na Lindę jeszcze większe niebezpieczeństwo i upewnię moich przeciwników co do miejca zamieszkania. Jeśli jednak nic nie zrobię oni mogą mnie skrzywdzić. Nie znam ich zamiarów. Zabiłam u nich dwie osoby, zapewne chcą się odpłacić tym samym. Bałam się. Po prostu ogarnął mnie strach. Taka sytuacja nigdy mnie nie spotkała, widziałam je jedynie w filmach, a teraz okazuje się, że doświadczę tego samego co aktorzy. W ich przypadku było to dobrą grą aktorską. A u mnie niebezpieczną rzeczywistością. Oni wiedzieli co ich czeka. Ja nie. I to mnie przerażało najbardziej. Tak cholernie chciałam, aby ktokolwiek kogo znam mnie teraz zobaczył i mi pomógł, żeby przejechała tędy policja albo jakaś taksówka. Nie miałam żadnego wyjścia gdzie pójść, co zrobić, nic! Szłam szybkim krokiem przed siebie czekając na jakiś cud.

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz