Rozdział 43

100 13 0
                                    

Nicole's pov

Od razu wróciliśmy do auta Evisa i odjechaliśmy z piskiem opon. Może i do dwudziestej było nawet dużo czasu, ale nie mieliśmy jeszcze ustalonego działania w ten sposób, by wszystko się powiodło. Czarnowłosy przez całą podróż wygłaszał mi monolog o mojej nieodpowiedzialności i tchórzliwosci. Zażądał ode mnie wyjaśnień, jednak od razu kiedy zaczęłam tłumaczyć swoją stronę z jego ust zaczęły wydobywać się słowa takie jak ,,na twoim miejscu...", ,,mogłaś zrobić...", ,,nie wymyślaj..." i tym podobne. Nieważne czego bym teraz nie powiedziała, on wie lepiej i postąpiłby inaczej. Dobrze wiedziałam, że on po prostu nie potrafi mnie zrozumieć.

Po kilku nieprzyjemnych minutach Evis zaparkował pod siedzibą. Praktycznie wybiegliśmy z samochodu i wpadliśmy do pomieszczenia. Tam już były podjęte działania. Od razu zaczęłam szukać wzrokiem tej jednej kobiety. Clary. Już nawet nie wiem jak mam to przed sobą tłumaczyć. I co mam o tym myśleć. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy bardzo na krótko i po jej spojrzeniu już wszystko wiem. Nic nie pamięta. Nie popatrzyła na mnie w inny sposób niż zazwyczaj. W jej oczach była złość i irytacja. W końcu ta akcja jest moją zasługą. Było tu jeszcze parę osób, ale rozpoznałam jedynie Amber. Liczyłam na to, że gdzieś tutaj zjawi się Carl. Wydaje mi się, że on jedyny mnie od razu nie opieprzy tylko spróbuje mnie wysłuchać.

Zdecydowaliśmy z resztą osób, że spotkam się z nieprzyjacielem. Na szczęście nie sama. Potrzebujebujemy jak najszybciej ułożyć dobry i zorganizowany plan. Mamy jak narazie jedynie jego zarysy. Ja idę na prawie pewną śmierć, a oni będą mnie ratować w ostatnim momencie. Nie podoba mi się, ale nie mam innego wyboru. Już wolę zginąć niż patrzeć na śmierć Lindy, a jak mają ją zabić, to ja chcę stracić życie pierwsza. To trochę tchórzliwe, ale po prostu nie chcę żyć z wiedzą, że nie ma jej ze mną na tym świecie nawet przez kilka sekund.

Już prawie skończyliśmy dopracowywanie planu działania. Clara ma ze sobą na prawdę porządne osoby. Każdy zrozumiał wszystko co mówiła za pierwszym razem, jednak kobieta powtórzyła kilkukrotnie aby później nie było żadnych nieporozumień. Około dziewiętnastej, ponad dwadzieścia osób wsiadło do paru aut i ruszyliśmy w stronę starego szpitala. Byłam w samochodzie razem z Clarą i Amber. Jestem przekonana, że nie obejdzie się bez kłótni, a z charakterem Amber jest to raczej niemożliwe. 

- Ta dziewczyna na prawdę nie ma pojęcia jak postępować w takich sytuacjach? - blondynka zadała pytanie odnośnie Lindy wsiadając do auta. Usiadła z przodu na miescu pasażera poprawiając swoje włosy.

 - Ona sama na bandę silnych facetów? Nie sądzę, aby miała jakiekowiek szanse - wytłumaczyłam blondynce zajmując miejsce z tyłu pojazdu. Od razu zapęłam pasy, a chwilę później ruszyliśmy w drogę. Clara siedziała cicho kierując pojazdem, a jednocześnie pisała wiadomości na telefonie. Jak na wykonywanie dwóch czynności w jednym momencie, jechała na prawdę szybko.

- Jeśli wiedziała, to mogła się przygotować - wymądrzała się - No chyba, że nie wiedziała. Nicole?

Dziewczyna odwróciła się w moją stronę z podejrzliwością w oczach. Kłamać nie będę, ale dostanę taki opierdol za szczerość, że mi się nie opłaca mówić prawdy. Kiedy nie odzywałam się przez dłuższy czas, bo nie mogłam się zdecydować co powiedzieć, kobieta znowu zabrała głos.

- Nie mów mi nawet, że trzymałaś to przed nią w tajemnicy. - powiedziała -  Ona o niczym nie wie?

- W jaki sposób ta wiedza by ją ochroniła, co? - zapytałam - I tak skończyło by się w ten sam sposób.

- Przecież to nawet nie jest koniec - uświadomiła mi - skąd możesz wiedzieć czy twoja przyjaciółka nie pomyli nas z ludźmi Graysona i tylko utrudni nam zadanie przez to, że nie wie po czyjej jest stronie? Wiesz jakie to narażenie?

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz