Rozdział 19

109 16 3
                                    

Usiadłam na nagrzanym od słońca piasku. Od razu poczułam jakieś ukojenie, do tego zapach wody oceanu znacząco poprawił moje samopoczucie. Zamknęłam oczy i głęboko wdychałam powietrze próbując opanować swoje emocje, których wszystkich nie jestem w stanie dokładnie nazwać. Poczułam lekką, chłodną bryzę na mojej twarzy i wiatr we włosach. Niesamowite uczucie. Praktycznie nie było żadnych ludzi. Błoga cisza. Słyszałam jedynie fale odbijające się od brzegu i co najważniejsze - własne myśli. Przeanalizowałam sobie całą sytuację od początku. Najpierw tą dzisiejszą, a następnie wszystkie wydarzenia od kąd się przeprowadziłam. Właśnie, co z moją siostrą? Chciałabym się z nią jeszcze raz zobaczyć, aby wiedzieć jak sobie radzi w tej nienormalnej rodzinie. Chciałabym jej powiedzieć wszystko co mnie do tej pory spotkało. Może u niej również wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy? A może wręcz przeciwnie? Wszysto po staremu w jak największym 'porządku'.

Po paru minutach rozmyśleń wróciłam do rzeczywistości. Leżałam na plaży, moje włosy jak i ubrania były całe w piasku. Nie obchodziło mnie to po całości. Zastanawiam się, czy nieznajoma dziewczyna napisała mi coś na temat dzisiejszego spotkania. Nie wiem czy będę w stanie spojrzeć jej w oczy po tym co uczyniłam. Wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę. Okazało się, że siedzę tutaj już ponad czterdzieści minut, a wydawało mi się, że minęło maksymalnie dwadzieścia. Zauważyłam również wiadomość od niebieskookiej dziewczyny. Zaproponowała mi czas spotkania - 19. Odpisałam jej, że pasuje mi ta godzina. Stwierdziłam, że zmienię wobec niej wszystkie plany jakie do tej pory miałam. Jak narazie nie będę jej sprowadzać do domu, aby ją przesłuchać i jeszcze bardziej traumatyzować. Już wystarczająco się nacierpiała z mojego powodu. I tak jestem zaskoczona, że pomimo tego dziewczyna nie zrezygnowała ze spotkania. Dodatkowo zobaczyłam nową wiadomość na poczcie. Od razu uśmiechnęłam się na jej treść. W grafiku pracowników zaszła jakaś pomyłka i okazało się, że dzisiaj jednak nie muszę stawiać się w kawiarni. Odetchnęłam z ulgą, bo nie wiem czy bym dzisiaj wytrzymała w pracy. Napisałam do Lindy, że nie musi iść dzisiaj na zakupy i że wrócę wcześniej do domu. Ponownie zerknęłam na zegarek. Zostało mi jeszcze półtorej godziny wykładów. Nie ma szans, że tam wrócę w tym stanie, bez wątpienia dzisiaj siedzę w domu. Godzinę później udałam sie w stronę domu. Chciałam nałożyć słuchawki, aby jeszcze bardziej się odstresować i umilić sobie powrót, ale przecież torebkę zostawiłam na uczelni. Zajebiście. Nawet to już mnie jebie do reszty. Nie miałam zamiaru tam iść, poprostu nie. W jeszcze większej złości kontynuowałam drogę. Jest dopiero po dwunastej, a ten dzień jest tak zjebany... Aż niesamowite. Przynajmniej wybiłam sobie z głowy pomysł uprowadzania dziewczyny, aby wydobyć z niej informacje. Nie ukrywam, że nadal mam chęć, aby to zrealizować, ale na pewno nie z moim dzisiejszym szczęściem.

Po dziesięciu minutach w końcu byłam w mieszkaniu. Co prawda dzisiejszy dzień należał do najkrótszych, ale jednocześnie do tych kiedy najmocniej marzyłam o tym aby wrócić do domu. Przed drzwiami leżała moja torebka. Amber to złota dziewczyna... Od razu po wejściu przywitała mnie Linda.

- Co tak wcześnie, przecież jeszcze nawet nie skończyłaś wykładów - zapytała marszcząc lekko czoło, to był charakterystyczny odruch kiedy była zaskoczona. Podejrzewam, że nawet tego nie kontrolowała, albo nawet nie zwracała na to uwagi.

- Nie mam dzisiaj sił - powiedziałam jej i taka była prawda. Moje myśli mnie wykańczały.

- Co się stało? - zapytała podchodząc do mnie i po sekundzie wtuliła się we mnie.

Wiedziałam, że dziewczyna nie oczekuje ode mnie żadnej odpowiedzi. Zrozumie to jeśli nie chcę nic mówić, ale nie będzie miała nic przeciwko kiedy jej wszystko wytłumaczę. Objęłam dziewczynę i mocno ją przytuliłam. Właśnie to dało ujście moim wszystkim negatywnym emocjom. Była moim plastrem na serce. Poczułam rozluźnienie jakiego potrzebowałam. Tylko ona była w stanie mi to dać. Mój oddech w końcu się uregulował, mięśnie nie były już napięte i w środku poczułam spokój. Ona była moją oazą, moim azylem. Nie wyobrażam sobie jej stracić lub oddać komuś innemu, nawet jeśli nie jest moja. Działa na mnie jak nikt inny pod każdym względem. Mówią, że miłość to nie tylko motylki w brzuchu, a spokój w sercu. Dokładnie w ten sposób mogę opisać to co od niej dostaję. Daje mi coś, czego nikt inny nie jest w stanie mi dać. Nikt nie zna mnie tak dobrze i tak długo jak ona. Jest przyzwyczajona do prawie każdego mojego zachowania, wie co ma robić kiedy źle się czuję. Ona potrafi mnie doprowadzić do łez, rozumie mój zjebany humor, rozumie moje reakcje na różne wydarzenia, rozumie czemu nie trawię niektórych osób nawet jeżeli powód jest bardzo głupi, rozumie czemu się złoszczę, rozumie czemu się czuję tak jak się czuję, rozumie... Poprostu mnie rozumie. Aż mnie rozumie. Potrafi dostrzec we mnie prawie każdą emocję. Dlaczego prawie każdą? Właśnie dlatego, że nie dostrzegła tej najważniejszej. Nie zauważyła tego uczucia, którym ją darzę. No chyba że je dostrzegła, ale nie chce poruszać tego tematu?

Napraw to co zniszczyłaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz