Pokój pogrążony był w półmroku, co nadawało mu nieco przerażającego widoku. Wyglądał, jakby nikt w nim nie sprzątał od miesiąca. Z otwartej szafy wypadały koszule zrzucone z wieszaków, a krzesło stojące przy biurku, zasypane było ogromem brudnych ubrań nadających się do prania. Na podłodze obok łóżka panował chaos. Rzucone luzem buty, zwinięte w kłębek skarpetki oraz przewrócona torba, z której wypadały zeszyty. Zdecydowanie nie wyglądało to na pokój zamieszkujący przed dziewczynę, ale przez wczorajsze wydarzenia, Kay nie miała ochoty nic innego niż szkicowanie tajemniczej postaci chowającej się w ciemności.
Minęła kolejna bezsenna noc, której dziewczyna nawet nie odczuła. Odłożyła szkicownik, wstała z łóżka i przeciągnęła się tak, że w szyi usłyszała cichy trzask. Rozejrzała się po pomieszczeniu i uznała, że najwyższa pora na porządki. Zegar wskazywał szóstą trzydzieści, idealna godzina na sprzątanie, pomyślała sarkastycznie.
Podeszła do okien i rozsunęła ciężkie zasłony. Przez wczesną godzinę nie wpadło do środka wiele światła. Kliknęła włącznik, zapalając lampę, która na moment ją oślepiła. Gdy przyzwyczaiła się do jasności, pościeliła łóżko, pozbierała wszystkie brudne ubrania i rzuciła je pod drzwi. Sprzątnęła buty i torbę, następnie poukładała kosmetyki na biurku i zasunęła uwolnione spod ciężaru ciuchów krzesło. Wyciągnęła z łazienki małą miotłę i kosz na pranie. Zmiotła cały pokój, zamknęła szafę, wieszając wcześniej wszystkie koszule na wieszaki, wrzuciła brudy do kosza i udała się do ogólnodostępnej pralni.
Wychodząc, nie widziała ani nie słyszała żywej duszy, wszyscy nadal byli w swoich pokojach. W końcu była sobota, jeden z najbardziej leniwych dni w tygodniu. Włączyła pralkę, poczekała godzinę i przełożyła mokre pranie do suszarki, którą nastawiła na dwie i pół godziny. Wróciła do pokoju i dokończyła sprzątanie. Zerknęła na zegarek wskazujący punkt dziewiąta. Nie chcąc pognieść pościeli, usiadła na ziemi. Dosłownie minutę później do środka wpadły dwie rozgadane dziewczyny.
-Wstawaj i się ubieraj, idziemy na zakupy!!! -krzyknęła Zoe. -Nie martw się, Nate o wszystkim wie i nie ma nic przeciwko. -Wyprzedziła jej pytanie.
-Tak długo na to czekałam, muszę kupić nową sukienkę i buty -dodała Naomi, pospieszając Kay.
Po piętnastu minutach cała trójka wsiadła do samochodu i pojechała w stronę miasteczka. Kayleen odetchnęła, gdy Zoe włączyła najzwyczajniejsze radio, zamiast ciężkich brzmień, które zawsze leciały w samochodzie Nate'a. Całą drogę rozmawiały o głupotach i ciuchach. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało jej takiej zwyczajnej rozmowy. Wjechały do miasteczka i trzy uliczki dalej, Zoe skręciła na niewielki parking wyłożony kamiennymi płytkami. Zaparkowała w jedynym wolnym miejscu na samym końcu placu.
-Od czego zaczynamy? -Zatrzepotała rzęsami Naomi.
-Butyyyy... -odpowiedziała Zoe, próbując naśladować odgłosy Zombie.
Przeszły na drugą stronę ulicy i skręciły w pierwszą, wąską uliczkę. W oddali wyróżniał się jeden budynek, ze ścianami pomalowanymi ciemnozieloną farbą, po których wspinały się różowe kwiaty. Wyglądał bajecznie, czarny szyld ze złotym napisem "Globetrotter", ozdobiony był papierowymi lampionami w kwiatowy wzór. Oglądając się na pozostałe zwyczajne sklepy w okolicy, wiedziała, że ten nie należał do najtańszych. Jakie było zdziwienie, kiedy obie dziewczyny zgodnie skręciły do jego wnętrza.
Zanim przekroczyła próg sklepu, przypomniała sobie, w jakim domu aktualnie mieszka i jakimi pojazdami poruszają się członkowie watahy. Westchnęła i weszła do środka. Całe pomieszczenie było wyłożone białymi marmurowymi płytkami, a półki z butami, jakie się tam znajdowały, były pozłacane, jak napis przed wejściem. Przy każdym dziale znajdowały się ogromne lustra i skórzane fotele. Jednym słowem, luksus. Zanim chwyciła za metkę, aby sprawdzić cenę obuwia, włączyła komórkę i zalogowała się do konta bankowego. Widząc cyfry na ekranie, po raz kolejny westchnęła. Szła za dziewczynami, starając się nie rozglądać. Obawiała się, że jeżeli jej się coś spodoba i zobaczy cenę nie z tego świata, będzie załamana. Przeszły prawie cały sklep przymierzając już dwudziestą parę.
CZYTASZ
Heritage: Forgotten
WerewolfKayleen od zawsze była otoczona historiami o przeszłości swoich przodków, lecz ze względu na chorobę psychiczną babki, nigdy do końca nie brała tego na poważnie. Gdyby tylko wiedziała, że wybór college'u będzie zapalnikiem wielu problemów... Czy poz...