ROZDZIAŁ 27

6 0 0
                                    


Zgodnie z planem Nate'a, Kayleen i cała reszta pojawiła się punktualnie w szkole. Niewielki parking był niemal cały zapełniony, co wskazywało, że w akademii pojawili się już wszyscy wykładowcy. Uczniowie przechadzali się po dziedzińcu pogrążeni w rozmowie. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, co dodało dziewczynie odwagi. Wysiadając z samochodu, poprawiła fioletową koszulkę, mówiąc do siebie w myślach, "szopkę czas zacząć".

Zatrzasnęła drzwi i machając Nate'owi na pożegnanie ruszyła truchtem w stronę przyjaciółek. Zoe wzięła sobie zbyt do serca sformułowanie, "zachowywanie się normalnie", gdyż założyła równo wyprasowaną białą koszulkę i krótką granatową spódnicę. Nigdy wcześniej nie widziała jej w koszuli, tym bardziej w wyprasowanej. W oczach Naomi widać było, że chciała to w jakiś sposób skomentować, lecz zrezygnowała. Łapiąc obie dziewczyny pod pachę, zaciągnęła je w stronę drzwi wejściowych.

Im bliżej były, tym atmosfera robiła się gęstsza. Mieszając się z tłumem, ludzie zwrócili na nie uwag. Mierzyli je wzrokiem z obrzydzeniem, cofając się o krok, nie chcąc nawet stykać się z nimi ramionami. W oddali Kay usłyszała różne wyzwiska wypowiadane pod nosem. Starała się je ignorować, bo jako człowiek nie miała szans ich usłyszeć. Stając na środku korytarza Zoe odłączyła się od grupy w poszukiwaniu Hayden'a, a Naomi zniknęła w tłumie, szukając sali zajęciowej. Kayleen w dalszym ciągu testując swoje umiejętności aktorskie z uśmiechem na twarzy, ruszyła pewnym krokiem w stronę sali matematycznej.

Już miała wchodzić do środka, gdy dwóch chłopaków, chwyciło ją za ramię, ciągnąc w tył. Zacisnęli swoje dłonie na tyle mocno, że uniemożliwili dziewczynie ucieczkę, a przynajmniej tak im się wydawało. Mimo że bez trudu mogłaby się wyrwać, pozostała w uścisku, starając się nie wzbudzać podejrzeń.

Teatralnie wierciła się, prosząc, żeby ją wypuścili, dając im poczucie pozornej władzy. Zaśmiali się tylko pod nosem i zaprowadzili dziewczynę do niewielkiego składziku na miotły i różne detergenty do mycia. Żaden z uczniów ich nie zatrzymał, wręcz schodzili im z drogi. Zaświecili wewnątrz małą żarówkę i zatrzasnęli za sobą drzwi. Wiedziała, do czego to zmierza, musiała wytrzymać każde upokorzenie dla ochrony reszty watahy. Jeden z chłopaków chwycił Kay za ręce i przywiązał je do metalowej półki kawałkiem podłużnej tkaniny, leżącej na ziemi.

-Słyszeliśmy o was. Potwory -dodał po chwili rudy.

-Brzydzę się, jak na ciebie patrzę. Jesteście niczym więcej, jak mordercami -dopowiedział blondyn.

-Nie jesteśmy... -Zanim skończyła zdanie, została uderzona w twarz z otwartej ręki.

-Nie odzywaj się nieproszona. Koniec tych kłamstw, widzieliśmy na własne oczy, jak Nate zamordował Joego, a skoro Nate jest... -Przełknął ślinę. -Wilkołakiem, to na pewno jest was więcej.

-Ale ja nawet nie jestem stąd. Skąd takie przypuszczenia?

-Zamknij się. -Blondyn uderzył Kay w brzuch, na co ona się skuliła, a włosy opadły jej na twarz.

-Nie jesteśmy głupi. Jak tylko się tu pojawiłaś, zaczęły dziać się dziwne rzeczy, zupełnym przypadkiem też przeniosłaś się do ich nory. Nie z nami te numery psie -wtrącił się rudy chłopak.

-Jesteście zarazą, którą trzeba wytępić. Jako obywatele tego miasteczka, musimy wziąć sprawę we własne ręce. Żaden z was nie dożyje do końca tygodnia, od ciebie zaczynając.

-Ale... Ale ja nie wiem, o co wam chodzi. Jak się dowiedziałam o Nate'cie sama byłam w szoku! Nie wiedziałam, że jest wilkołakiem. -Skarciła się w myślach za to słowo. -Reszta jest normalna, przysięgam! -Po jej policzkach popłynęły łzy. To był szczyt jej aktorskich umiejętności, jeżeli to nie zadziała, to wiedziała, że ich nie przegada.

Heritage: ForgottenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz