Pomimo wielu próśb, Nate cały czas używał serum maskującego zapach. Wykorzystał większość zapasu zrobionego przez Jasmine. Dziewczyna wiedziała, że jej obowiązki spadły na nią i nieubłaganie zbliża się moment, że będzie musiała przejąć produkcję eliksirów, posiadając jedynie notatnik babki. Skoro ciągle miała tę informację z tyłu głowy, postanowiła, że wyjątkowo i ona zażyje serum, by odpłacić się Nate'owi.
Wczesnym rankiem udała się do niewielkiego magazynu, porywając z półki flakonik z jasnofioletowym płynem. Plan dokończyła w pokoju, przelewając ciecz do atomizera, psiknęła się kilka razy, wytarła kropelki w skórę, a resztę zawartości schowała w szufladzie między skarpetkami. Stanęła chwilę przed lustrem, poprawiła luźno związany kok i wyszła z pokoju. Stanęła pod drzwiami do pokoju chłopaka. Były uchylone, a w środku wyczuła Hayden'a. Energicznie ze sobą rozmawiali, nie musiała się specjalnie wysilać, by usłyszeć z zewnątrz każde słowo.
-Stary, co ty wyprawiasz? Naprawdę coś do niej czujesz? Czy znowu przerabiamy to, co ostatnio? -zapytał lekko zmieszany Hayden.
-Nie wiem, ciągnie mnie do niej tak jak do Elizabeth. Próbowałem to kontrolować, ale to jest mocniejsze ode mnie. To wszystko przez zapach białych wilków. Ale Ela nie mogła się przemieniać -dodał pod nosem. -Sam już nie wiem...
Zbliżyła twarz do szpary, zaglądając jednym okiem do środka. Zauważyła, że Nate trzyma się obiema dłońmi za kark i chodzi niespokojnie po pokoju.
-Jeżeli Zoe dowie się, że znowu będzie musiała z tobą to przerabiać, to nie będzie zadowolona. Nie pamiętasz, jak skończył się twój związek z Elizabeth?
-Pamiętam, ale nie panuję nad tym. Teraz jest gorzej, to zżera mnie od środka, nad tym nie da się zapanować nie ważne, jak bardzo bym się starał. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Co robić.
-Hej, pogadaj z nią. Może zrozumie. -Położył dłoń na ramieniu Nate'a.
-Myślisz, że nie próbowałem? Wie, co łączyło mnie z Elą. Chciałem ją od siebie odepchnąć, ale potem ciągnęło mnie do niej jeszcze bardziej. Tracę rozum...
Kay usłyszawszy te słowa, cofnęła się. Zastanawiała się, jak mogła być tak głupia. Uwierzyła w kłamstwa, że mu na niej zależy, tymczasem dowiedziała się, że przyciąga go coś innego niż uczucie. Robiąc ten jeden, nieszczęsny krok w tył dobiła do kogoś stojącego za jej plecami. Chłopak głośno wypowiedział jej imię, przez co po jej plecach przeszedł dreszcz. Nie chciała zostać przyłapana na podsłuchiwaniu. Spanikowana, oderwała się od klatki piersiowej Joshuy i ruszyła biegiem w głąb korytarza. Zaczęły piec ją oczy, nie wiedziała, że jest aż tak wrażliwa. Nie chciała płakać z powodu dupka, jakim był Nate, ale czuła się poniżona i w pewnym sensie wykorzystana. Po chwili usłyszała stukot podeszw biegnących za nią. Po co za nią wychodził? Wolała, żeby został w środku i zostawił ją w spokoju. Nie chciała z nim rozmawiać, będąc w takim stanie. Nie, teraz gdy emocje rozrywały ją od środka, a każda nieuwolniona łza wypalała dziurę w sercu.
-Stój! -Chłopak chwycił ją za dłoń, szarpnął i odwrócił w swoją stronę. Ledwo powstrzymała przymknięcie powiek, wiedziała, że jeżeli na to pozwoli, po jej policzkach poleją się łzy.
-Po co? Żebyś dalej mnie oszukiwał? Myślałam, że mamy wszystko wyjaśnione, a tu taka niespodzianka!
-Myślisz, że tego chciałem? Ten zapach doprowadza mnie do szału. Uzależnia mnie. Byłoby inaczej, gdyby...
-Zejdź mi z oczu, nie mogę na ciebie patrzeć. -Przerwała mu.
-W tym rzecz, że nie mogę...
-Nie możesz, czy nie chcesz? -Liczyła, że zrehabilituje się drugim wyborem. Wciąż tliła się w niej iskierka nadziei, że to wszystko, to jest jedynie zły sen.
CZYTASZ
Heritage: Forgotten
WerewolfKayleen od zawsze była otoczona historiami o przeszłości swoich przodków, lecz ze względu na chorobę psychiczną babki, nigdy do końca nie brała tego na poważnie. Gdyby tylko wiedziała, że wybór college'u będzie zapalnikiem wielu problemów... Czy poz...