Rozdział 27

172 7 15
                                    

- Ciesze się, że przyszłaś.

Podeszłam do szczerzącego się chłopaka, który chyba się nie zmieniał. Dosłownie zawsze wyglądał i zachowywał się tak samo. Jedyne co się u niego zmieniało to ubrania, dziś był ubrany wyjątkowo w zieloną koszulkę, beżowe spodenki a w ręce trzymał równie beżową bluzę. Zazwyczaj nie nosił takich kolorów. Boże, skąd ja to wiem.

- Do twarzy ci w zielonym - rzuciłam próbując jakoś swobodnie zacząć rozmowę.

- A tobie w białym - odparł dalej się uśmiechając.

Z powodu dzisiejszej imprezy na plaży, postanowiłam założyć biały top i tego samego koloru spódniczkę - oczywiście pożyczyłam od Sarah. Kiedyś jak nudziłyśmy się z dziewczynami to zaczęłyśmy się nawzajem stylizować, Kie założyła moją niebieską sukienkę, którą miałam na sobótce, a Cameron jakieś rzeczy Kiary. Tamtego dnia uznałyśmy, że możemy bez pytania pożyczać swoje ubrania.

Przez chwilową nieobecność przyjaciółki, nie mogłam spytać jej o pozwolenie, lecz w końcu Carrera przekonała mnie bym po prostu zabrała to z jej szafy.

Zaczęliśmy kierować się w stronę plaży, bo mieliśmy w planach iść na odbywające się tam co roku ognisko, gdzie mieli być również moi przyjaciele, a przynajmniej tak usłyszałam od Kie.

- Nigdy nie lubiłaś spódniczek - przypomniał mi blondyn. - Co się zmieniło?

To akurat była prawda, nie przepadałam za noszeniem sukienek jak i spódniczek. Moja mama bardzo zwracała uwagę na moją figurę i uważała, że nie powinnam ich nosić by "nie eksponować odstającego brzucha". Patrzyła na to co jem i upewniała się, że nie przytyje. Zraziło mnie to do ubierania tego typu rzeczy.

- Zmieniłam towarzystwo, jakbyś nie zauważył to jestem teraz zupełnie inną osobą.

- Ciężko nie zauważyć, ale jak zmiana przyjaciół na płotki miała sprawić, że zaczęłaś wyglądać jak bogolka?

- Przez to, że ubrałam spódniczkę masz mnie za snobkę? - zapytałam ironicznie.

- Nie, no co ty! Po prostu wyładniałaś.

Te słowa od razu mnie odrzuciły przez co konieczne dla mnie było odsunięcie się na moment od chłopaka. Jednak Sean był typowym przyjacielem mojego brata, chociaż kiedyś wierzyłam, że jest lepszy niż oni wszyscy.

- Nie chciałem by to tak zabrzmiało, przepraszam - poprawił się gdy tylko zauważył moje nagłe zdystansowanie.

- Sean, po co chciałeś się spotkać?

Zatrzymałam się nie mając ochoty już z nim rozmawiać. Tak naprawdę to sama nie mam pojęcia dlaczego zgodziłam się na to wyjście. Nie zamierzałam się z nim nawet przyjaźnić. Mimo to jego wiadomość mnie zaciekawiła i wolałam jednak wiedzieć czego ode mnie chciał.

- Dobrze nam się ostatnio rozmawiało, tęskniłem za tobą.

Przymknęłam na chwilę oczy mając nadzieję, że tylko się przesłyszałam i nie będę musiała mu tłumaczyć, że nie chce już utrzymywać kontaktu z nikim z jego części wyspy a już tym bardziej z nim. Może i gdyby nie on to moja relacja z Maybankiem dalej wyglądała by tak samo ale nie jestem mu nic winna.

- Rozumiesz, że mam chłopaka i nie chcę przyjaźnić się z kimś o kogo mógłby być zazdrosny, prawda?

Nie ciężko było zauważyć jego nagłe zmieszanie. Przestał szukać ze mną kontaktu wzrokowego tylko wbił wzrok w ziemię, drapiąc się jednocześnie po karku.

- Masz chłopaka? - spytał zszokowany.

- Tak, wspominałam ci o tym.

Tak naprawdę nie mam pojęcia czy o tym mówiłam ale znałam go na tyle, że mogłam mieć stuprocentową pewność, że nie będzie się wykłócać czy o tym mówiłam czy nie tylko pomyśli, że to jego wina i on tego nie dosłyszał.

Pogue Forever ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz