Rozdział I

272 26 28
                                    


Wschodami gwiazd i zachodami
Odmierzam czas liści kolorami
Odmierzam czas, nie używając dat.

Wschodami gwiazd i zachodamiOdmierzam czas liści koloramiOdmierzam czas, nie używając dat

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odziana w długą, białą suknię zmierzała w kierunku świętego źródła. Księżyc majaczył wysoko na niebie, oświetlając swoją złotą tarczą leśną ścieżkę. Krocząc, raz za razem Nina czuła pod stopami wilgotną ziemię, a letnie powietrze tańczyło w jej włosach, niczym kolejna fala toczona po tafli morza. 

Był 21 czerwca, noc przesilenia letniego. Według wierzeń słowiańskich była to noc kupały, inaczej zwana nocą świętojańską. Dla pierwszych plemion, święto to odgrywało bardzo istotną rolę. Młodzi słowianie, oddawali cześć bożkom, w zamian oczekując witalności i płodności. Wieczorem rozpalano ogniska, przy których ucztowano i tańczono całą noc. Gdy ostatnie ognie zgasły, a na ziemię schodziły złe duchy, na rozżarzone węgle rzucano zioła, takie jak dziewannę, szałwię czy bylicę. Ich zapach, niesiony przez wiatr miał wypędzać złe moce i chronić okolicę.
Mimo, iż aktualnie był XXI wiek, to okoliczni mieszkańcy Sobótki nadal praktykowali obrzędy swoich praprzodków. Czy była to kwestia wiary, czy po prostu chęć kultywowania tradycji? Każdy zapewne miał swoje powody.

Niemniej jednak, otoczka tajemniczości i odkryte ślady życia pierwszych Słowian na tych terenach, co roku kusiły coraz to nowych śmiałków, aby spotkać się na szczycie Świętej Góry i wspólnie z miejscowymi prosić bogów o zdrowie, szczęście i dobrobyt. 

Z Niną było inaczej. Była w pewnym sensie przyjezdna, ale także trochę tutejsza. Chociaż gdyby się uprzeć, te 3 lata mieszkania w Sobótce, pozwoliły jej na zadomowienie się w tym miejscu. Ponadto, od dziecka przyjeżdżała do swojej babci, która pochodziła właśnie stąd. W okresie letnim, potrafiła spędzić u podnóża Ślęży całej wakacje.

Gdy 6 lat temu zmarła jej babcia, a dom pozostawiła przepisany na jedyną żyjącą wnuczkę, ta po skończonych studiach postanowiła rzucić wszystko i zamieszkać w ukochanym miejscu. Oczywiście nie od razu. Poukładanie starego życia i doprowadzenie domu dziadków do stanu używalności zajęło jej rok. Nie zmieniała dużo, ponieważ stare meble i babcine pamiątki, przypominały Ninie, o ukochanej osobie. Jednak delikatne odświeżenie i wymiana dachu, były bezwzględną koniecznością. Aktualnie, w wieku 27 lat, mieszkała sama, gdzieś na końcu świata, nie mając męża, dzieci i żadnych zobowiązań. To życie którego chciała, potrzebowała.

Oprócz tragedii jaką była śmierć babci, swoją drogą w dziwnych okolicznościach, kobietę prześladował jeszcze jeden upiór przeszłości. Kiedy była dzieckiem, zginęła jej starsza siostra. Cała tragedia wydarzyła się właśnie tutaj, w Sobótce. Mimo, iż od tego wydarzenia minęło już 18 lat, to zadra w sercu dziewczyny, nadal momentami zadawała nieznośny ból.

Zwłaszcza, iż sprawa śmierci siostry nie została nigdy wyjaśniona. Jedyne co ustalono, to fakt, że dziewczynka zmarła w skutek wyziębienia. Ciało Anny znaleziono w lesie, nieopodal ścieżki, która łączy wschodnią część miasteczka z okolicami starego młyna. Teren ten należał do dziadków dziewcząt i dziedziczony był od pokoleń przez ich rodzinę. Siostry lubiły tam przychodzić aby bawić się lub zbierać maliny w niedalekim zagajniku. 

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz