Rozdział XXX

9 1 0
                                    


Następnego dnia policjantkę obudził okropny ból głowy, połączony z suchością w ustach. W tym momencie, oddałaby własną nerkę za kilka łyków wody. Sięgnęła zatem ręką w stronę stolika nocnego i po omacku znalazła plastikową butelkę z życiodajnym płynem. Upiła łapczywie kilka łyków, po czym odwróciła się w drugą stronę aby ponownie zasnąć i złagodzić kaca. Coś jednak było nie tak.

Druga poduszka, która od dłuższego czasu pozostawała nieużywana wyraźnie pachniała męskimi perfumami i to nie byle jakimi. Laura od razu rozpoznała ten świeży, sportowy zapach. Codziennie od kilku miesięcy miała z nim do czynienia w pracy. Tylko co do cholery robił w jej łóżku Bruno?!

Blondynka zerwała się na równe nogi i w popłochu wyszukała swój telefon.
Ostatnie wiadomości: pusto.
Ostatnie połączenia: Kamiński.

- Ja pierdole... - powiedziała sama do siebie, rzucając komórkę na łóżko.

Za chwilę jednak ekran rozjaśnił się, a dziewczyna usłyszała znajomy dźwięk esemesa. Natychmiast sprawdziła wiadomość.

Zapomniałaś swoich bucików Kopciuszku.

- JA PIERDOLE!

Usiadła na brzegu łóżka i głęboko westchnęła. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach starając się przypomnieć sobie przebieg ostatniej nocy. Wszystko wskazywało na to, że jej wspomnienia to pojedyncze urywki. Co prawda, doskonale pamiętała moment rozmowy telefonicznej z Brunem, ale jak dotarła do domu pozostawało jedną, wielką, czarną dziurą.

Myśl, że między nią, a komisarzem mogło do czegoś dojść przyprawiała ją o zawał serca. Jeszcze gorsza była ta, że to ona mogła o coś takiego zabiegać. Co by nie było, musiała się z nim skontaktować aby dowiedzieć się jak wróciła do mieszkania, co jej buty robią u niego i dlaczego ta cholerna poduszka ma jego zapach.

Laura przełknęła z trudem ślinę i wybrała odpowiedni numer. Po chwili odezwał się radosny, męski głos.

- Dzień dobry. Jak się spało?

- Okropnie jeśli mam być szczera - zaczęła - Nie będę owijać w bawełnę. Nie pamiętam drogi do domu, ani nic co było dalej. Wiem natomiast, że moja poduszka pachnie twoimi perfumami. Jeśli do czegoś między nami doszło, to powiedz mi wprost i miejmy to za sobą.

Zamiast odpowiedzi, usłyszała najpierw gromki śmiech.

- Spokojnie. Do niczego nie doszło. Odwiozłem cię do domu, a później dopilnowałem czy zasnęłaś. To wszystko - uspokoił ją.

- Na pewno? - w głosie Laury można było wyczuć nutę niepewności.

- Na pewno. Byłaś pijana jak szpak, jak mógłbym się do ciebie dobierać w takim stanie? - zaśmiał się.

- W porządku. Co z moimi butami? - zmieniła temat.

- Bolały cię stopy. Zaniosłem cię do domu, a buty zostały w samochodzie.

Policjantka automatycznie spojrzała na swoje nogi, zauważając na nich spore pęcherze. To wszystko co mówił Bruno, brzmiało wiarygodnie - Jeśli chcesz je odzyskać, to za 20 minut będę na boisku obok twojego osiedla, idę pokopać z chłopakami.

- Dobrze. Będę i... dziękuję.

- Nie ma za co. W takim razie do zobaczenia.

Laura rozłączyła połączenie i opadła z ulgą na łóżko. Na szczęście do niczego nie doszło i to było najważniejsze. Policjantka czuła wstyd, że Kamiński widział ją w takim stanie, ale trudno. Stało się i czasu już nie cofnie. Była jednak przekonana, że komisarz będzie jej to wypominał do końca życia.

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz