Rozdział XVI

20 4 0
                                    

Minął już prawie miesiąc odkąd Nadar był poza domem. Jego rany goiły się powoli, ale Egret robiła wszystko co w jej mocy, aby jak najbardziej przyspieszyć ten proces.

Pierwsze dni po rytuale, spędzał w całości w łóżku, mając problemy z wykonaniem podstawowych czynności. Czarownica cierpliwie karmiła go, podawała leki, zmieniała opatrunki i czuwała, gdy koszmary powracały w snach. Niejednokrotnie zasypiała w fotelu, tuż obok jego łóżka.

Po ponad tygodniu, Nadar poczuł się na tyle dobrze, aby samodzielnie poruszać się po domu, a nawet ugotował dla nich obiad. W zasadzie, później robił to codziennie, bo w przeciwieństwie do czarownicy, lubił gotowanie. Któregoś popołudnia, gdy właśnie siedzieli przy stole, zajadając potrawkę z królika, zwrócił się do Egret.

- Za dwa dni wyruszam w drogę. Czy przemyślałaś to o czym rozmawialiśmy?

- Mówisz o moim powrocie do Sobótki? - zapytała, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie to ma na myśli jej rozmówca.

- Tak. Nie chcę zostawiać cię tu samej. Mogłabyś zamieszkać u mnie, a później powoli zacząć życie na nowo.

- Nadarze, mój dług wobec ciebie został spłacony, a i ty nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań. Naprawdę nie lituj się nad starą wiedźmą.

- To nie kwestia litości. Jesteś moją przyjaciółką, a tych chcę mieć blisko.

Nadar uśmiechnął się do niej ciepło. Wiedział, że jego obecność w domu Egret, była dla niej miłym urozmaiceniem. Samotność nikomu nie służyła, nawet jej, mimo, że temu zaprzeczała.

- Może kiedyś zdecyduję się na ten krok, ale póki co, jest dla mnie za wcześnie.

Kobieta utkwiła wzrok w swoim talerzu, nie chcąc spojrzeć na mężczyznę. Bała się, że jej oczy zdradzą prawdziwy motyw, dla którego nie chciała wrócić do miasta.

- Chciałbym ci jeszcze raz podziękować. Dałaś mi szansę na to, że ponownie ujrzę Ninę. To wiele dla mnie znaczy.

- Zrobiłam to, co należało zrobić. To i tak mała cena, jak za uratowanie życia.

- Uwierz mi, że nie ma dla mnie nic cenniejszego.

- Jak ty to robisz? Skąd w tobie tyle uczuć do tej kobiety? Wydawało mi się, że mężczyźni nie są zdolni do takiej miłości?

Egret odłożyła widelec i w końcu spojrzała na przyjaciela. Nadar zaśmiał się i upił łyk z glinianego kubka.

- Musiałaś trafiać na fatalnych facetów. Widzisz, kiedy miłość jest prawdziwa, to żadne ramy czasowe, okoliczności i przeciwieństwa nie mają na nią wpływu. Czekałem na to, aby ponownie ujrzeć Ninę kilkaset lat. Za każdym razem, gdy miałem dość, to wspomnienie jej błękitnych oczu, przywracało mi wolę walki. Kochać, to nic skomplikowanego, ani trudnego. Jeśli robisz to szczerze, to nawet tak prosta istota jak mężczyzna da sobie radę - skwitował.

- Nadal jestem zdziwiona, że przez tyle lat tułałeś się, czekając, aż kolejna inkarnacja Niny pojawi się na świecie.

- Byłem jej to winien. Tego feralnego dnia uparłem się aby zabrać ją na konną przejażdżkę. Ona bardzo nie chciała, ale w końcu mi uległa. Gdy galopowaliśmy leśną ścieżką, zaskoczyły nas wilki. Spłoszony koń wyrzucił nas ze swojego grzbietu. Nina upadła na tyle niefortunnie, że doznała rozległego urazu głowy - Nadar przerwał na chwilę, jakby odtwarzał w głowie obraz tego wydarzenia - Czułem, że to koniec. W jednej chwili była cała i zdrowa, a zaraz potem umierała mi na rękach. Pognałem co sił do Kiry, tylko magia mogła ją uleczyć, a później już znasz historię...

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz