Rozdział XX

17 4 0
                                    

Ten poranek był inny od poprzedniego. Na Ninę nie czekało ani śniadanie, ani Nadar. Mężczyzna musiał w nocy wyjść z domu i udać się do lasu, aby skontrolować czy okolica na pewno jest bezpieczna.

Odkąd pojawił się w domu zielarki, czuł, że czakram ziemi pulsuje mocniej i coś złego wisi w powietrzu. Jednak póki co, jego myśli krążyły wokół dzisiejszego spotkania z Brunem i tego jak jego rywal przyjmie wiadomość o tym, że Nadar zamierza za wszelką cenę zdobyć serce jego byłej dziewczyny.

Z drugiej strony martwił się, jak to wpłynie na nią samą. Na szczęście, po czarach Egret był w formie i nawet zbliżające się widmo śmierci nie psuło mu humoru. Nie wierzył, że po tak wielu latach zmagań, polegnie na samym finiszu. Miał także przemyślane kilka sposobów jak przywrócić kobiecie wspomnienia. 

Oprócz tego pozostawała jeszcze jedna kwestia, która nieco ciążyła na sercu mężczyzny. Ów sekret, którego nie chciał zdradzać ukochanej, a na pewno nie teraz, kiedy jest dla niej tylko obcym człowiekiem. Sekret związany z jej rodziną i ukochaną babcią.

Nadar sfrunął z wysokiej sosny do ogrodu, prosto pod nogi Niny, przybierając z międzyczasie swoją ludzką postać.

- Ale mnie wystraszyłeś! - dziewczyna położyła dłoń na sercu, a drugą oparła na biodrze.

- Przepraszam Nino. Jak minęła ci noc? - zapytał, uśmiechając się ciepło.

- Dobrze, dziękuję. Nie słyszałam nawet kiedy wyszedłeś.

- Tak właściwie to wyfrunąłem, żeby cię nie budzić - odparł.

- Miło z twojej strony. Za pół godziny zjawi się Bruno. Laura też zaraz będzie.

Zielarka wyglądała na zdenerwowaną. Przygryzała wargi i ciężko oddychała.

- Spokojnie Miła.

Nadar pogłaskał ją po ramieniu i palcem zadarł jej podbródek do góry, tak aby mogła na niego spojrzeć. Mężczyzna był od niej wyższy co najmniej o głowę, a posturą przypominał bardziej wielki posąg niż człowieka.

- Jeśli taka będzie twoja wola, to sam to załatwię - dodał.

Nina nie odrywała wzroku od jego oczu, które teraz wydawały się czułe i zatroskane.

- Doceniam to, ale muszę być przy tej rozmowie. W końcu, to między innymi z mojego powodu, to wszystko się dzieje.

***

W przytulnej, jasnej kuchni atmosfera była gęsta niczym zimowe powietrze, zatrute spalinami i dymem z kominów. Laura, oparta o szafki kuchenne, nerwowo machała nogą, jednocześnie zaciskając wargi w cienką linię. Nina tymczasem siedziała nieruchomo przy stole, a splecione dłonie położyła na jego blacie.

Przez dobre 10 minut nikt się nie odzywał, aż w końcu ciszę przerwał dźwięk dzwonka. Zielarka spojrzała na przyjaciółkę, a ta bez słowa skinęła potakująco głową. Chwilę później, do kuchni wszedł Bruno Kamiński.

- Ktoś umarł? - wypalił widząc grobowe miny obu kobiet.

- Siadaj Kamiński - blondynka wskazała mu jedno z krzeseł. Policjant bez zbędnych pytań wykonał jej polecenie.

- Bruno, tylko nie denerwuj się... - zaczęła Nina - wiemy gdzie jest Nadar.

Mężczyzna od razu spojrzał na Laurę i zmierzył ją gniewnym spojrzeniem. Teraz rozumiał co ukrywała przed nim cały, wczorajszy wieczór. Najgorsze jednak, że nie była to błahostka, a bardzo istotna, być może kluczowa dla śledztwa informacja.

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz