Rozdział XIV

18 4 0
                                    

Egert nerwowo przelewała tajne specyfiki do różnokształtnych buteleczek. Każda z nich, a było ich trzynaście, wypełniona była innym płynem. Część substancji miała jasną barwę, inne zaś były ciemne i lepkie, prawie czarne. Cały ten proces, odbywał się na jej ogromnym, drewnianym stole, gdzie panował przeraźliwy bałagan. Oprócz fikuśnych pojemników, znajdowały się tam także suszone zioła i kwiaty, świece o każdym możliwym stopniu wypalenia, mysie ogony, skorpion w zalewie, kilka par żabich oczu, strączki fasoli i inne, na pozór przypadkowe przedmioty.

Obok stanowiska jej pracy, w ozdobnej klatce, siedziała biała wrona, obserwując bacznie każdy etap tworzenia eliksiru.

- Obawiam się, że w tym bałaganie pomylisz przepis i zamiast zdjąć klątwę zamienisz mnie w żabę - powiedział Nadar, obracając w dłoni wielkie, czarne pióro

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Obawiam się, że w tym bałaganie pomylisz przepis i zamiast zdjąć klątwę zamienisz mnie w żabę - powiedział Nadar, obracając w dłoni wielkie, czarne pióro.

- Transformacja w żabę lub cokolwiek innego byłaby najmniej szkodliwym skutkiem ściągania tej klątwy. Jeśli nie wierzysz w moje umiejętności, to co tu robisz? - Egret nie odrywała wzroku od swoich ingrediencji - Oddaj, jest mi właśnie potrzebne - wyciągnęła bladą dłoń, a Nadar położyła na niej lśniące pióro.

- Ile czasu jeszcze potrzebujesz? Nie żebym cię poganiał, ale sama rozumiesz, że mam sporo spraw do załatwienia.

- Tak właściwie, to powinnam być gotowa już dzisiaj.

- Naprawdę? To świetna wiadomość. Czy powinienem jakoś się przygotować? - zapytał podekscytowany, ale i przerażony.

- Jedyne co możesz zrobić to modlić się do swoich bogów, aby dali ci siłę. W końcu masz już z nimi jedną umowę, powinni pójść ci na rękę.

Egret spojrzała na niego z ukosa, a jej słowa miały lekko ironiczny ton. Mężczyzna natomiast zapatrzony w okno, zastanawiał się na ile czarownica ma rację. Może faktycznie warto byłoby wspomóc się modlitwą.

W końcu się odezwał.

- Gdy będzie już po wszystkim, to wrócisz ze mną do Sobótki? - zapytał.

- W życiu! Chyba straciłeś rozum przez tę dziewczynę - rudowłosa pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Mówię poważnie Egret. Nie lepiej by ci było wśród przyjaciół?

- Masz na myśli siebie? Z całym szacunkiem Nadarze, ale ty będziesz miał na głowie ważniejsze sprawy niż niańczenie mnie. Poza tym twoja dziewczyna mogłaby być zazdrosna.

- Jak uważasz, ale twierdzę, że to dobry pomysł. Przemyśl to jeszcze, w końcu to twój dom - przekonywał ją.

- Dom, z którego zostałam przegnana. Zbyt dużo złych wspomnień mam z tym miejscem.

Wiedźma wyraźnie posmutniała. Zazwyczaj jej oblicze było obojętne i zimne więc taki pokaz emocji był wyjątkowym zjawiskiem.

- Może to czas aby się z nimi zmierzyć i postarać się o nowe, miłe wspomnienia?

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz