27-letnia Nina mieszka od kilku lat w Sobótce, gdzie prowadzi swoją
zielarnio-księgarnie. Kobieta dysponuje pewnymi zdolnościami, które odziedziczyła po
swojej babci- lokalnej szeptusze. Podczas świętojańskiego, nocnego rytuału spotyka w lesie
śmier...
Wrześniowe poranki bywały coraz chłodniejsze, a dni przemijały jeden za drugim tak błyskawicznie, jakby wzięły sobie za punkt honoru, aby jak najszybciej zmienić się w październik. Trawnik w ogrodzie raz po raz przykrywały kolorowe liście, a z lasu można było wyczuć znajomy aromat grzybów.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wieczory były zatem idealne do napalenia w kominku i ogrzania się w jego ciepłych płomieniach, z herbatą i książką w ręku. Nina korzystała z tych dobrodziejstw jesieni, starając się zachować resztki normalnego życia. Teraz kręciło się ono wokół nauki nowych zaklęć, spędzania czasu z Nadarem, wymyślania metod przywrócenia pamięci, a na końcu także wokół pracy. Chociaż ją akurat kompletnie zaniedbała i bywały tygodnie, gdzie w księgarni pojawiała się jedynie przez dwa dni.
Na szczęście znalazła studentkę do pomocy i takim sposobem obie były zadowolone. Zielarka, bo sklep funkcjonował, a młoda dziewczyna, bo mogła w ten sposób zarobić trochę grosza. Niemniej jednak, kobiecie brakowało sklepiku i kontaktu z klientami. Obiecała sobie, że gdy tylko wszystko wróci do normy, to zdecydowanie więcej czasu będzie spędzała w ukochanym miejscu.
Nina ciągle zastanawiała się, czy przez ostatnie miesiące, jej życie zmieniło się na zawsze? Bez względu na to co się wydarzy, już nigdy nie będzie tą samą osobą. Teraz jest czarownicą, włada potężną magią, a na dodatek trzyma w swoich rękach cudze życie. Do tego chyba nie da się od tak przywyknąć.
Tego dnia, postanowiła nieco szybciej skończyć lekcje z Egret aby wybrać się do lasu i poukładać myśli. Szybko nadrobiła zaległości więc mała przerwa nie miała wpływu na jej plan zajęć. Dodatkowo aura sprzyjała spacerom, bo mimo chłodnej temperatury, świeciło piękne słońce.
Ubrała więc wysokie kalosze, cienki wełniany sweter i puchową kamizelkę. Nie obyło się także bez wiklinowego koszyka. W końcu była jesień więc prawdopodobieństwo spotkania na swojej drodze jakiegoś pysznego grzyba, było znaczne. Zwłaszcza, gdy wiedziało się gdzie szukać.
Uzbrojona w najpotrzebniejsze akcesoria Nina, ruszyła na podbój lasu. Nie zdążyła jednak wyjść poza furtkę ogrodu, gdy dogonił ją Nadar.
- Wybierasz się do lasu? - zapytał, doskonale zdając sobie sprawę, że człowiek w takim stroju z pewnością nie wybiera się nigdzie indziej.
- Tak. Masz ochotę iść ze mną? - zapytała.
- Jasne. Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie mam, ale ostrzegam. Idziemy szukać grzybów.
- Nic się nie zmieniłaś przez te 1000 lat - pokiwał rozbawiony głową.
- Co masz na myśli? - dziewczyna spojrzała na niego z ukosa.
- To, że kiedyś żyliśmy z polowań, upraw i zbieractwa. Tobie zbieractwo szło doskonale - Nadar uśmiechnął się na samo wspomnienie tamtych czasów.