Rozdział XIX

19 3 0
                                    

Słone krople potu spływały po skroniach Bruna, połyskując w świetle zachodzącego słońca. Krok za krokiem, biegł przed siebie, stopniowo przyspieszając tempo. Jego płuca rozszerzały się z każdym wdechem i kurczyły przy wydechu, łapczywie spalając świeże powietrze, a serce przyspieszoną pracą, pompowało krew, do zmęczonych mięśni, które pod wpływem wysiłku, stały się twarde i napięte.

W tle majaczyła Ślężą, wraz ze swoją nieco niższą siostrą, a pomarańczowa kula ognia, chowała się za horyzont, dając upragniony chłód wieczoru.

Mimo pokonanych kilkunastu kilometrów, Bruno biegł nadal, nie dając sobie nawet chwili wytchnienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mimo pokonanych kilkunastu kilometrów, Bruno biegł nadal, nie dając sobie nawet chwili wytchnienia. Co prawda, jego ciało było wysportowane i przyzwyczajone do obciążenia treningiem, ale dzisiejsze tempo, które sobie narzucił, było zbyt intensywne, nawet jak dla niego.

Jeszcze kawałek... dasz radę Kamiński, myślał, biegnąc co tchu. Ostatnie 200 metrów dzielących go od 12 kilometrów wykonał sprintem, po czym wyhamował z impetem, padając na trawę. Dłońmi zakrył oczy, przed ostatnimi minutami rażącego słońca. Coraz wolniej łapał oddech, chcąc uregulować tętno, które teraz rozsadzało mu klatkę piersiową.

Bruno biegał często, ale dzisiejszy trening był inny. Po rozmowie z Niną na komisariacie, potrzebował oczyścić głowę i opanować emocje. Wstydził się swojego zachowania. Nie tego, że wyznał jej miłość, a tego, że zrobił to w taki sposób, aby to ona poczuła wyrzuty sumienia. Zupełnie niekontrolowanie, chciał ją zmanipulować, aby uznała, że to ona jest winna.

Komisarz wiedział, że zachował się jak dupek. Z resztą nie pierwszy raz. Planował nawet przeprosić dziewczynę i wytłumaczyć jej swoją chwilę słabości, podyktowaną emocjami, ale potrzebował czasu. Ona jakby czytała mu w myślach, zapytała o spotkanie. Nie był na nie jeszcze gotowy. Skłamał, że nie ma go w mieście, żeby ugrać nieco czasu, a przy okazji jej nie urazić.

Gdyby spotkali się dzisiaj, mógłby nad sobą nie zapanować i ponownie nadać swoim słowom pretensjonalny ton

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdyby spotkali się dzisiaj, mógłby nad sobą nie zapanować i ponownie nadać swoim słowom pretensjonalny ton. Nie chciał do tego dopuścić, nie mógł. To on był tutaj winny. Tylko i wyłącznie on. Nina zupełnie niepotrzebnie znalazła się w centrum jego emocjonalnej burzy.

WCIELENIE część I LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz