12

4 0 0
                                    

Myślałam, że uduszę tego człowieka, który z krzykiem wszedł do pokoju Alana i zaczął wrzeszczeć, budząc nie tylko mnie, ale i chłopaka obok.

— Wstawaj Alan! Nie ma kurwa spania. Słoneczka nie ma w pokoju! Musimy jej szukać! Jeśli coś jej się stało.. Czemu ty jeszcze jesteś w łóżku? No wstawaj kurwa!

Wpadł do pokoju otwierając do szeroka drzwi i uderzając nimi o ścianę. Darł się tak, że nawet jeśli nie chodziłoby o mnie to i tak bym się obudziła, i bym mu coś odpowiedziała.

— Ehh.. Czy możesz się przymknąć? Nic mi kurwa nie jest, no dobra może oprócz tego, że mnie obudziłeś DIEGO. — Zaakcentowałam ostatnie słowo przeciągając się w łóżku tym samym odklejając się od Alana (który swoją drogą jest wygodny) i przetarłam zaspane oczy, siadając na łóżko.

Gdy mnie zobaczył leżącą u Alana myślałam, że zaraz się na niego rzuci. Nie zrobił tego jednak, ale mało brakowało w tamtym momencie. Musiałam wkroczyć do akcji, gdy darł się na niego.

— Czy ciebie kurwa do reszty pojebało Alan?! No odpowiedz kurwa co ona tu robi?! — Wściekły stał przed łóżkiem i patrzył się na niego zaciskając palce w pięści.

— To nie jego wina Diego, że tu jestem. — Powiedziałam zaspanym głosem szybko odsząkując, ale nawet na mnie nie spojrzał tylko cały czas zdenerwowany wpatrywał się w niego.

Spojrzałam wzrokiem na Alana, a on na mnie. Lekko się uśmiechnął, a ja wiedziałam co chce zrobić. Wziąć winę na siebie za coś co tak naprawdę nie było jego winą, a moją.

— Nie patrz kurwa teraz na nią Alan! Ze mną rozmawiasz! — Wykrzyczał zwracając na siebie naszą uwagę. — Pytam się kuźwa ostatni raz. Co. Ona. Tu. Robi?! — Zaciskając zęby wypowiedział końcówkę, wpatrując się w jego oczy, nie zwracając na mnie uwagi. Zresztą jak kuźwa robi to od kilku dni. Tak mu na mnie zależy i się przejmuje, ale nie umie nawet na mnie spojrzeć. Boli, bo jak zawsze jestem dla niego problemem, nawet teraz.

Alan nie był mu dłużny i wstając z łóżka podszedł do niego. Wycelował w niego palcem i również wściekły zaczął mówić.

— A kuźwa nie widzisz?! — Spojrzał na mnie wymachując ręką w stronę łóżka jeszcze bardziej jego wkurzając. — Widocznie musiała przyjść tu w nocy i została do rana. Boli cię coś czy jak? Zamiast normalnie jeść swoje śniadanie to wparowałeś tu bez żadnego cześć i od rana wrzeszczysz, budząc wszystkich dookoła. Przyszła i zasnęła. Co, miałem ją wyganiać?! — Zapytał się również podnosząc głos.

Mój brat dalej wpatrywał się w niego nie zwracając na mnie uwagi, za to Alan spojrzał na mnie, a Diego podszedł bliżej łapiąc go za koszulkę od piżamy. Czemu on się tak wkurza? O co mu chodzi?

— Powiedziałem, że kurwa rozmawiasz ze mną więc nie patrz na nią! — Krzyczał, a ja już nie miałam siły na to. Jestem chodzącym problemem.

Ostatnim razem krzyczał, gdy nie mógł wyjść z kolegami z mojej winy.

Siedziałam w swoim pokoju, a i tak słyszałam jak rozmawiał z mamą, a później sam zaczął na nią krzyczeć. Próbowałam siedzieć z słuchawkami i tego nie słuchać, ale nie umiałam. Nie gdy kłócili się o mnie.

Diego, to nie jest pytanie. Masz z nią zostać w domu, bo ja muszę wyjść do pracy. — Powiedziała spokojnym głosem moja mama.

To jest śmieszne! Powinna już sama zostawać, a nie, że ja ją muszę pilnować. Ma już prawie jedenaście lat. Ja w jej wieku to sam autobusem jeździłem, a o zostaniu w domu to nawet nie wspomnę! Umówiłem się z kolegami już tydzień temu i ci o tym mówiłem nawet powiedziałaś, że mogę iść. Także nie obchodzi mnie to, ale z nią nie zostanę!

Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz