33

2 0 0
                                    

Kurwa. Jesteśmy spóźnieni.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie z naszej winy.

Pokazaliśmy przepustki na bramkach przy wejściu. Facet się lekko do nas uśmiechnął i wskazał drogę którędy mamy iść by było szybciej. Prawie biegliśmy by zdążyć zanim się zacznie mecz. Lara, Alex, ja i Noah zmierzaliśmy do wyjścia na murawę. Z daleka dało się już zobaczyć, że wszyscy są poustawiani, a my dopiero będziemy to robić. Będziemy musieli się wciskać pomiędzy ludzi, którzy już tam stoją i czekają na rozpoczęcie.

Przyjechaliśmy do Hiszpanii już któryś raz z kolei na mecz robić zdjęcia, ale ten jest jakiś inny. Ludzi jest o wiele więcej niż powinno, fotografowie są na każdym kroku. Myślałam, że to będzie jak zwykły mecz ale okazuje się, że nie. Jedna z drużyn ma jakąś niespodziankę dla wszystkich i każdy chce to widzieć.

Może i zwróciłabym uwagę kto gra, ale nie mogę. Mam za dużo rzeczy do zrobienia w tym krótkim czasie by zajmować się takimi sprawami. Tak samo jak odpisywanie na przychodzące wiadomości w moim telefonie. To wszystko musi poczekać.

— O Boże zaczyna się. — Odpowiedziała Lara łapiąc się za głowę i panikując. — A my nie gotowi i co teraz?

Nie panikuj, nie panikuj. Bądź spokojna tak jak robiłaś to przez ostatnie pół roku.

— Lara — Odezwał się Noah chwytając ją za ramiona i patrząc na nią — Uspokój się, robicie to samo co dotychczas tylko trochę się spóźniliśmy i to nie z naszej winny.

— Dobrze szefie, spróbuję. — Odparła lekko się uspakajając.

Odwróciłam się do niej dając jej jeden gotowy aparat.

— Masz i rób to co zawsze. — Powiedziałam do niej stanowczo by znów nie panikowała, bo sama zacznę to robić. — Idź, a my zaraz dołączymy do ciebie.

— Okej.

Lekko się uśmiechnęła wzięła ode mnie aparat i ustawiła się przy barierce tam gdzie reszta fotografów już stała. Ja za to wypuściłam głośno powietrze i składałam kolejny aparat.

— Ej spokojnie. — Podszedł do mnie Noah i przykucnął — Daj pomogę.

Wziął ode mnie sprzęt i skręcał wszystko w całość, a ja próbowałam się opanować by moje ręce tak się nie trzęsły. Spojrzałam na niego jak sprawnie wszystko mu szło, sama bym to skręciła, ale jestem za bardzo zestresowana.

— Czemu wrzuciłeś nas na tak głęboką wodę? To nie jest jakiś zwykły mecz, a jednak postanowiłeś wysłać nas razem z nami tu przyjeżdżając, czemu? — Zapytałam się jego. On, gdy skończył spojrzał na mnie i powiedział.

— Zbieracie wszyscy laury od kilku miesięcy. Każdy zna twoje zdjęcia i chce byś robiła mu je sama. Sam zauważyłem jak dobrze waszej trójce idzie, dogadujecie się ze sobą i współpracujecie przez co wasza praca nie idzie na marne. Kogo się nie pytałem z zarządu mówił mi bym wziął was, bo reszta sobie poradzi, a dla was będzie to kolejne wyzwanie do wykonania.

Patrzyłam na niego wsłuchując się w jego słowa.

— Miejmy nadzieję, że nie popełnimy jakiegoś błędu i będziesz z nas zadowolony.

— Już jestem, a będę bardziej, gdy dotrwacie do końca. Muszę na chwilę gdzieś wyjść ale wrócę, poradzicie sobie tak?

— Tak szefie.

Zabrałam od niego aparat i również podeszłam do barierek. Nie mam zdjęć jak są grupowo ustawieni, bo na to nie zdążyłam, ale zdążyłam zobaczyć kto gra.

Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz