32

3 0 0
                                    

Nowy rok przyszedł szybciej niż sądziłam i mogłam go spędzać na mieście w klubie wraz z Aną. Za to nasi przyszli rodzice ( czyli Noah i Maya) spędzali go w domu jak już na staruszków przystało.

Dziękowałam wszystkim, że na drugi dzień nie musiałam tak szybko wstawać. Tyle ile wypiła wczoraj Ana to aż dziw, że nie leży dzisiaj trupem. Za to ja jak wczoraj źle się poczułam to najlepiej pojechałabym do domu jednak zostałam z nią do końca. Przestałam pić, ale to nie oznacza, że wcześniej było mało alkoholu.

Zwlekłam się powoli z łóżka nie budząc śpiącej obok dziewczyny i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam udając się do kuchni by napić się wody i wziąć tabletkę na głowę. Miałam wrażenie, że w tym mieszkaniu jest strasznie zimno. Zabrałam jedną dodatkową butelkę do pokoju wraz z lekarstwami i położyłam je przy dziewczynie, sama kierując się z powrotem do kuchni.

Stałam przy otwartej lodówce chyba z dobre pięć minut zastanawiając się co mam zjeść, a później ją zamknęłam. Wsadziłam dwa tosty do tostera i czekałam aż wyskoczą. Posmarowałam je masłem i polałam ketchupem. Z takim gotowym śniadaniem usiadłam do stołu i chwyciłam za jednego tosta podpierając głowę. Jadłam z zamkniętymi oczami by próbować zniwelować jakikolwiek ból głowy, ale nic nie pomagało, a tost był tak okropny że miałam ochotę nim zwymiotować, a żeby było mało to na przemian robiło mi się zimno i ciepło.

— Kogo ja tu widzę. — Podniosłam swoje oczy patrząc na chłopaka opartego o przeciwległe krzesło. Gdy zauważył moją twarz tylko się cwano uśmiechnął. — Ktoś tu nieźle wczoraj zabalował.

— Yhm ciszej. — Powiedziałam pod nosem by był cicho, bo moja głowa zaraz eksploduje. Przymknęłam oczy trzymając w powietrzu tosta, ale go nie jadłam.

— Wzięłaś coś przeciwbólowego? — Usłyszałam głos bliżej siebie, ale nie podniosłam zamkniętych oczu.

— Yhmm. — Odparłam, bo tylko na tyle było mnie stać.

Poczułam jak z mojej ręki wyciągnął tosta i razem z wziętym talerzem pomaszerował do kuchni. Nie miałam nawet siły mu odpowiedzieć, że to było moje śniadanie.

Czułam się coraz gorzej. Moja głowa była cięższa niż myślałam. Położyłam się na stole i leżałam mając nadzieję, że za chwilę mi przejdzie. Zamiast tego to poczułam jak ktoś przykłada mi zimną rękę do czoła, a później do mojego ciepłego policzka, aż ciarki przeszły mi po ciele. Moje oczy były tak ciężkie, że nie umiałam ich otworzyć.

— Liv ty jesteś chora. Musisz natychmiast iść do łóżka. Masz gorączkę. — Słyszałam głos przejętego Chase'a.

— Zaraz mi przejdzie.

— Nie przejdzie. Musisz się położyć.

— Nie mam siły tu jest dobrze. — Mruknęłam coś pod nosem mając nadzieję, że mnie słyszy.

— Ty zaraz spadniesz z tego krzesła. — Z każdą minutą czułam się gorzej. Miałam wrażenie jakby moje ciało ważyło tonę i nawet nie potrafiłam podnieść ręki do góry. Złapał mnie podnosząc do góry z krzesła, a później chwycił mnie jak pannę młoda i wyszedł chyba z jadalni.

— Ale w moim pokoju jest Ana.

— To pójdziemy do salonu, w którym ja dzisiaj spałem. — Odparł nie pytając się kto to Ana, a ja tylko pokiwałam głową.

Położył mnie na sofie przykrywając dwoma kocami by było mi ciepło. Odgarnął mi włosy z twarzy zakładając je za ucho, a ja pierwszy raz od dłuższego czasu na niego spojrzałam. Był przejęty, ale uśmiechnął się kucając przy mnie.

Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz