Kilka miesięcy później
Gdy tylko weszłam na plażę poczułam spokój. Po raz kolejny przemierzałam naszą listę sama, ale tym razem cieszyłam się, że znów to zrobiłam i odwiedziłam co niektórych.
Nie udało mi się zrobić wszystkich punktów z listy, ale i tak było ich sporo. Odwiedziłam mamę na cmentarzu i opowiedziałam jej co nowego się u mnie działo. Oczywiście było mi smutno, że nie ma jej z nami i nie widzi co robią jej dzieci na własne oczy. Jednak w końcu zrozumiałam. To, że jej nie ma, nie oznacza, że nie czuwa nad nami, a kiedyś przyjdzie czas, gdy razem się wszyscy spotkamy.
Nie udało mi się odwiedzić boiska na którym grał Diego kiedy był mały, ale powiedział, że on sam to zrobi, gdy wróci z wakacji. Także pozwoliłam mu na to. W zoo chociaż udało mi się być, nie mogłam wejść do delfinarium. Było zamknięte, ponieważ musieli coś naprawić. Następnym przystankiem była kawiarnia i tam spędziłam najwięcej czasu. Pomagałam tak jak ostatnim razem i świetnie się przy tym bawiłam. Lubiłam tam wracać. Czułam jakąś cząstkę mamy w tym miejscu i było to takie bardzo przyjemne dla serca. Było mi przykro, że jej nie ma, przecież to moja mama i bardzo bym chciała żeby tu była, ale nic na to nie poradzę. Cieszyłam się, gdy ktoś o niej coś mówił, a ja mogłam tego słuchać i ją wspominać. Tęsknię za nią cały czas i raczej nie przestanę, ale opowiadanie o niej nie sprawia mi już tak wielkiego bólu jak kiedyś.
Gdy weszłam pierwszy raz po roku na plażę czułam się jak w domu. To było uczucie nie do opisania. Ta morska bryza, którą czułam na policzkach, ciepły piasek pod stopami, promienie słońca muskające moją twarz i ten szum fal, który za każdym razem mnie uspokajał. Było po prostu pięknie. Od samego początku, gdy tylko weszłam na ciepły piasek czułam, że potrzebowałam chwili ciszy dla siebie.
Teraz siedzę tu już tak godzinę i rozmyślam o wszystkim co się stało przez cały rok od tamtego momentu.
Mój brat żył i miał się dobrze. Poznał jakąś pielęgniarkę, która chyba okazała się jego miłością życia, tak przynajmniej mówił. Tandetnie trochę, ale to jego życie i nie zamierzam mu mówić co ma robić. Także oprócz tego, że trenował to wyjechał z nią na wakacje i nie za bardzo teraz przejmuje się swoją siostrą.
Za kilka tygodni kończę terapię by zobaczyć jak będzie mi bez niej. Chciałabym powiedzieć mam mieszkanie, ale go nie mam i dalej mieszkam u Noah 'a. Głównie by wiedzieć jak wygląda ich relacja z Harry 'm, która swoją drogą dalej jest kiepska. Bella jest coraz to większa i trzeba się nią opiekować, a ja jako matka chrzestna uwielbiam to robić i im pomagać. Może też dlatego nie zmieniłam mieszkania. Chyba lepiej było mi mieszkać wśród nich i każdego dnia spędzać z nimi czas niż mieszkać na drugim końcu miasta sama bez nikogo.
Z Aną tak jak z Alanem nie mam jakiegoś większego kontaktu, od czasu do czasu coś tam popiszemy i to jest tyle. Pamiętam do dzisiaj jedną wiadomość co mi wysłał.
Alan:
Harry dzisiaj poszedł na terapię. Jestem w szoku.Nie wiedziałam co miałam odpisać. Cieszyłam się, że w końcu zrobi coś dla siebie. Życzyłam mu jak najlepiej i dalej tak jest. Jak stwierdził, że nie radzi sobie sam to dobrze, że postanowił udać się na terapię. Czasami to jest najlepsze wyjście z sytuacji.
Za to z Samuelem rozmawiamy co chwilę. Głównie rozmawiamy o jego siostrach, jego dziewczynie, nowej pracy, którą udało mu się dostać i jego mamie, która martwi się cały czas o niego, gdy tylko wsiądzie na motor. Za to Diana to dla mnie taka druga mama, gdy dzwoni i pyta się co u mnie. Czy aby dobrze się odżywiam, czy mam nowych przyjaciół, czy jest mi tam dobrze i czy czegoś nie potrzebuję. No i najważniejsze, za każdym razem pyta się kiedy ich odwiedzę. Obiecałam im, że za niedługo to zrobię.
CZYTASZ
Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]
Teen FictionPokazał co to jest miłość. Miłość do sportu, walkę i siłę ducha. Pokazał mi moje miejsce na ziemi, zwiedzając inne dookoła. Nauczył mnie jak kochać i być kochanym. Nauczył walki z lękami, strachem i nienawiścią do innych. Wybaczał mi wszystko. Spełn...