Sen dla mnie od kilku dni był trudny. Nie potrafiłam zasnąć w jego domu będąc świadoma, że go tu nie ma, a gdy już zasypiałam budziłam się w nocy zlana zimnym potem. Oddech miałam zawsze nierówny, próbując przez kolejne kilka godzin zasnąć. Co zamykałam oczy śnił mi się ten sam jeden sen, albo bardziej koszmar, który leciał dzień w dzień, a ja po nim przez resztę nocy nie umiałam zasnąć.
Dzisiaj również się obudziłam. Kolejny raz śnił mi się on. Burza. Znów ta pierdolona burza była za oknem, a ja miałam jej dość. Tak bardzo jej nie lubię.
Ciemno było wszędzie, za oknem co jakiś czas rozbłyskało światło, a ja znów się bałam. Bałam się koszmarnie wiedząc, że będę musiała poradzić sobie z tym sama.
Środek nocy, burza i ja. Nikt więcej. Tylko ja muszę z nią dać radę nikt mi nie pomoże. Alana nie ma w domu, a Harry śpi do góry i nie ma takiej opcji, że go obudzę, po akcji jaka miała miejsce rano, gdy wyszliśmy z szpitala odechciało mi się jego towarzystwa.
Przyjeżdżając do domu poszłam z rzeczami do swojego pokoju zamknęłam się w nim i kładąc się na łóżko próbowałam zasnąć. Zamiast tego tylko się rozpłakałam i leżałam nie umiejąc nic ze sobą zrobić, a gdy wypłakałam już wszystko co mogłam leżałam patrząc się w okno i myśląc o swoim bracie.
Co on robił tam na tej drodze tak późno w nocy?
I czemu nie mógł jechać inną drogą?
Czemu on, a nie ktoś inny?
Czemu nie ja? Go kocha więcej osób niż mnie.
Moje myśli cały czas kręciły się przy jednym wydarzeniu. Jak to się stało, że akurat on tam jechał tak późno i ci dwaj nie chcą mi powiedzieć. Po za tym Diego jest zajebistym kierowcą więc naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało, a oni coś przede mną ukrywają i nie podoba mi się to.
Gdy się ogarnęłam było już po dziesiątej, a ja byłam wykąpana, ubrana w krótkie jeansowe spodenki i bluzkę na szelkach. Zapowiadał się upalny dzień, jeden z kilku najcieplejszych dni w lipcu. Włosy spięłam w wysokiego kucyka by nie było mi tak ciepło i wyszłam z pokoju udając się do kuchni robiąc sobie śniadanie.
Zwykłe kanapki z serem na nic innego nie było mnie dzisiaj stać. Byłam tak w kiepskim humorze, że to aż dziw, że cokolwiek zjadłam. Z salonu słyszałam głosy dwóch rozmawiających chłopaków i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
— Czy ty zdajesz sobie sprawę, że jest ona na wszystkich pierwszych stronach gazet? — Odezwał się Alan, który widocznie próbował hamować swoją złość — Z jebanym podpisem " Czy to nowa dziewczyna Harry'ego Jamesa?", albo inny podpisek " Czy rzeczywiście jest tylko nieznajomą poznaną w szpitalu?" Harry kurwa, jego wypadek miał nie być rozgłaszany, ale to jest przesadą. Nie będzie miała teraz życia wiesz to.
Kolejny głos się odezwał, jeszcze bardziej wkurzony.
— A ty myślisz, że ja tego nie wiem? — Zapytał się go, ale i tak nie dał mu odpowiedzieć. Prychnął i odezwał się znów. — Przecież wiem, ale musiałem powiedzieć tej recepcjonistce coś wtedy, bo szlag jasny mnie trafiał ,gdy widziałem jak ona stoi przed nią, a Clarissa ją obraża. Nie spodziewałem się, że zaraz przylecą paparazzi i o wszystko będą pytać. Przyszło mi to jako pierwsze do głowy, a chciałem jej pomóc. Nie chciała mówić przed nami, że jest spokrewniona z Diegiem to czemu miałaby mówić to jej i całemu światu?
— Masz rację, ale to ona będzie nagłośnieniem w mediach, aż w końcu ogarną gdzie mieszkamy i przyślą tu kogoś, wiesz o tym. Tyle razy ci Diego powiedział, chcesz to chodź sobie na panienki i zmieniaj je jak rękawiczki, ale nie masz ich tu przyprowadzać, bo od razu się wygadają, a teraz we wszystko wmieszałeś ją. — Odparł Alan.
CZYTASZ
Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]
Novela JuvenilPokazał co to jest miłość. Miłość do sportu, walkę i siłę ducha. Pokazał mi moje miejsce na ziemi, zwiedzając inne dookoła. Nauczył mnie jak kochać i być kochanym. Nauczył walki z lękami, strachem i nienawiścią do innych. Wybaczał mi wszystko. Spełn...